niedziela, 1 września 2013

Love at the first sight

Od rana chodził niczym pijany. Roześmiał się na głos. Opity szczęściem. Biegał po domu w poszukiwaniu spodenek treningowych. Po chwili jego spojrzenie padło na lodówkę. Czemu one leżą w chlebaku!? Kończąc pakowanie rozejrzał się po przestronnym "mieszkanku". Skromne 100 metrów kwadratowych. On sam nie wiedział po co mu takie wielkie mieszkanie ale tak ma być. Wzruszył ramionami, wzrokiem napotykając zegarek. 8:49. Osz w mordę jeża - spóźnię się! Chwycił torbę treningową i w ekspresowym tempie udał się do garażu. Po chwili z piskiem opon pędził w stronę Emirate's. Arsene go zabije...który to już raz...Nagle z radia popłynęły ostre, rockowe takty. Jak na zawołanie przed jego oczami pojawiła się drobna blondynka o zniewalającym uśmiechu. Wyszczerzył się przypominając sobie ostatnią imprezę w klubie. Gdy Aaron powiedział im, że przyprowadzi ze sobą kuzynkę Klary i jej przyjaciółkę był, tak samo jak pozostali, sceptycznie nastawiony co do tego pomysłu. A nóż widelec jakieś psychofanki?! Jednak gdy Ramsey przedstawił im Paulę i Monikę, jego wątpliwości zostały rozwiane. Przynajmniej co do uroczej złośnicy. Monika była zupełnie inna niż wszystkie dziewczyny...kobiety, które do tej pory poznał. Na pozór cicha, twardo stąpająca po ziemi dziewczyna, tamtego wieczoru pokazała swoje drugie oblicze. Pierwszy raz tak dobrze się bawił, właściwie tylko w towarzystwie dziewczyny. Od tamtej pory w ogóle się nie kontaktowali: on nie miał w ogóle czasu, a ona...no cóż, z tego co mówił Ramsey "przetrzepuje Londyn z Paulą w pionie i poziomie". Cierpliwie czekał na okazje do spotkania z nią i JEST! Dzisiaj Monika ma być na ich treningu! Odtańczył taniec jaskiniowca - oczywiście tylko mentalnie, prowadził samochód w końcu. Jest poważaną i stateczną osobą, która powinna...a co mu tam. Rodzina, jadąca białym fordem szeroko otworzyła oczy widząc obok mężczyznę, który bez ładu i składu wymachiwał rękoma. Kobieta wykonała gest, świadczący o jej wątpliwości co do poczytalności danego osobnika.

Theo wysiadając z samochodu przytrzasnął sobie bluzę, potknął się o krawężnik oraz wlazł w kałużę. Ale jemu to w ogóle a w ogóle nie przeszkadzało. Z szerokim uśmiechem oraz żwawym krokiem skierował się do szatni. Fabiański, który w tym samym czasie wjechał na parking co Walcott, z szeroko otwartymi oczami obserwował scenę, zatytułowaną: "Wysiadanie Theo z auta". Wiedział, że jego kolega z drużyny jest odrobinkę niepoczytalny, no ale żeby aż tak...Pokręcił głową i udał się do szatni, zaraz za Theo. W szatni, jak zwykle było głośniej niż na targu, pomimo nieobecności jeszcze większości drużyny. Theo rozwalił swoje rzeczy i  w niesamowitym pośpiechu zaczął się przebierać. Koledzy popatrzyli na niego jak na idiotę. No bo komu, aż tak śpieszyłoby się na trening. Jednak Theo nie przejął się w ogóle tymi spojrzeniami i gdy tylko założył dolną część swojego stroju wybiegł z szatni z koszulką w ręce. Nie chciał, żeby go na początku widzieli, więc schował się za swoim autem i dopiero gdy uznał to za stosowne wtrącił się do rozmowy, którą toczyli Aaron i dziewczyny. Nie mógł się co prawda skupić w towarzystwie Moniki, przez co jego buzia nie zamykała się ani na chwilkę. Dopiero kiedy zauważył, że dziewczyna pogrążona jest w swoich myślach, nie zauważając nawet wielkiej tabliczki "Szatnia", postanowił postawić swoje życie na szali i wyrwać ją z zamyślenia.

-Haalo! Ziemia do Moniki. - pomachał dłonią przed jej oczami. Miał nadzieję, że w przypływie dobroci nie zamorduje go. Aaron wspominał, że nie lubiła, kiedy się jej przeszkadzało.
-Yyy...Przepraszam, mówiłeś coś. - miał szczęście, że jeszcze nie do końca pozbyła się natłoku myśli.
-Tak, ze minęłaś szatnię. - zaśmiał się widząc jej minę. Urocza.
- Chciałbym wiedzieć o czym tak myślisz...Funt za twoje myśli - szeroki uśmiech nie opuszczał jego twarzy.
- Tylko tyle warte są moje przemyślenia? - Monika roześmiała się widząc minę chłopaka - Może kiedyś się dowiesz. A teraz chodź, bo chyba Arsene nie lubi jak ktoś się spóźnia.
- Ok.

 Kurtuazyjnie otworzył drzwi przed Moniką.
- Wooow, to powinno być zakazane. - dziwnie popatrzył się na blondynkę, przenoszącą spojrzenie to z jednego na innego mężczyznę.
- Ale co?- nie wiedział o co dziewczynie może chodzić. Przecież nikt nie palił ani z tego co widzę żaden nie pił...
- Tyle testosteronu i seksu w jednym miejscu- zaśmiała się Monika.
- No wiesz co!? I tak to co najlepsze jest obok ciebie. - wskazał na siebie, robiąc na twarzy, tzw. mordzię rybci.

Po ich mini dialogu spojrzał po innych i nie mógł powstrzymać się od śmiechu. A myślałby kto, że tacy spostrzegawczy są. Zacisnął dłonie w pięści, kiedy naprzeciwko Moniki pojawił się Jack. Zmrużył oczy widząc jak rozmowa przemienia się w awanturę. Gdy Wilshere zbliżał się do Moniki, szybko zagrodził mu drogę wraz Lukasem, Aaronem i Wojtkiem. Kiedy on zdążył przyjść?! Widząc jak Monika w ogóle nie przejmuje się uspokoił się choć minimalnie. Jack wkurzał go swoim zachowaniem w stosunku do Polki. Taki casanova od siedmiu boleści, zdenerwowany faktem, że jakaś mu się oparła. Prychnął pod nosem.
- Dziękuję za to, że stanęliście po mojej stronie.- czy fakt, że kiedy Monika się uśmiecha on rozpływa się jak czekolada w "gorącej kąpieli"? Nie, to wcale nie jest dziwne.
- Nie ma sprawy. Hahaha jeszcze chyba nikt mu tak nie pocisnął. Ale teraz to ja muszę mieć na ciebie oko, bo wiesz, że on ci nie odpuści prawda? - nie to, żeby miał problem z  posiadaniem jej obok siebie.
- Wiem, wiem... Ale skoro ty będziesz mnie bronił nie muszę się niczego obawiać mój wierny rycerzu. - z poważną miną stanęła przed nim i butelką wody "mianowała go" na swojego ochroniarza. Powaga nie była jego mocna stroną. W drodze na boisko starał się rozweselać dziewczynę na maxa. Chyba mu się udawało, skoro ta cały czas się śmiała.

Obserwował ją, gdy z zachwytem obserwowała miejsce, gdzie wykonuje swoja pracę, a także spełnia swoje marzenia. Po wygłupach przyszedł czas na trening. Po minie trenera widział, że im się upiecze za takie zachowanie. Po skromnych 50 okrążeniach przyszedł czas na meczyk. Aż zatarł ręce. Szczęśliwym trafem będzie z blondynka w drużynie. Skrzywił się na widok Wilshere'a, który podkopywał zapał dziewczyny wraz z każdym słowem.

O dziwo, dziewczyna całkiem dobrze radziła sobie na boisku. Kiedy zauważył, że Jack ni z tego ni z owego dosłownie porywa Monikę i biegnie z nią w kierunku basenów, wmurowało go. Co to miało być?!  Gdy usłyszał, że dziewczyna nie umie pływać bez namysłu wskoczył do basenu. Monika przemoczona i drżąca wyglądała jak mała dziewczynka. Zauważył Jacka i, nie mogąc się powstrzymać, grzmotnął mu w mordę. Nie oglądając się za siebie wziął Monikę na ręce i skierował się do ich fizjoterapeuty.

Widząc Magdę Aaron postanowił jak najszybciej ewakuować się stamtąd, a że nie przyszło mu nic "mądrego" do głowy to wskoczył do basenu, oczywiście w ubraniach. Gdyby sytuacja była pod kontrolą najpewniej wywołało by to wybuch śmiechu u Wojtka i Pauliny, ale teraz sami nie wiedzieli gdzie się schować przed nacierającą na nich nawałnicą - czyt. Madziulą, która w dodatku nie była sama. Paulina szukając schronienia ukryła się za plecami Wojtka. Wiedziała, że było to dziecinne, ale co porazić - Godzilla ją przerażała. Nie wiedziała co się działo ale stukot szpilek Magdy działał na jej wyobraźnię. Jej wyobraźnia podsuwała jej w tym momencie najróżniejsze pomysły. Chyba najbliższy prawdzie był ten, że drapieżnik z długimi szponami zbliżał się do niewinnych ofiar w zwolnionym tempie, odczuwając sadystyczną radość z emocji jakie sam wywołał swoim pojawieniem się. Tak, to chyba nie bardzo odbiega od prawdy.
- Dlaczego. Jesteście. Tutaj. Sami. I. Przytuleni.?! - Magda każde słowo wypluwała jak najgorszą klątwę, przy czym zwiększała natężenie piskliwości z każdym wypowiedzianym. Paulina skrzywiła się i w obawie przed zdrowiem jej, Wojtka i Aarona odważnie wyszła na przeciw jej zmorze. Oczywiście była to odwaga z serii: "Będę męczennikiem ludu, więc zginę za winnych i niewinnych jak idiota."
- Nie jesteśmy tutaj sami. Jakbyś nie zauważyła jest jeszcze tu Aaron, który..- spojrzała na basen, w którym "ukrył się Ramsey" - chciał poćwiczyć kamuflaż wodny. Więc widzisz, że...
- Co TY tu w ogóle robisz?! Nie słyszałam, żebyście były nowymi członkami Arsenal'u Barcelona! - tleniona blondynka nie szczędziła płuc.

Paulina jak zamurowana patrzyła na Magdę. Musiała wyglądać trochę głupio gapiąc się na blondynę z otwarta buzią, mrugając niekontrolowanie oczami i ogólnie mając "zawiechę". Czy ona powiedziała to co wydawało mi się, że ona powiedziała?!
-Przepraszam, członkami czego? - Paulina uprzejmie zapytała się Magdy.
-No Arsenal'u Barcelony. Tam gdzie gra mój Wojtuś na pozycji łapacza!
Brunetka spojrzała z niedowierzaniem na Wojtka. Ten tylko pokręcił głową na zaszokowane spojrzenie Pauli, która w mig pojęła przekaz. Opuśćmy na te komentarze kurtynę milczenia.Szczęsny głęboko westchnął i przeczesał włosy.
- Co ty tutaj robisz? - jakby czekając na to pytanie z twarzy Magdy zniknął grymas złości, zastępując go ogromnym uśmiechem. Paula z niesmakiem pomyślała, że gdyby nie miała uszu to "uśmiech" miałaby dookoła głowy. Magda szybko znalazła się na chłopaku. Dosłownie na chłopaku bo oblepiła go z każdej strony.
-Właśnie wróciłyśmy z Mariolką z galerii. Wiesz miałam iść i kupić sobie tylko ten piękny, skórzany płaszczyk z najnowszej kolekcji, jednak po drodze zauważyłam te boskie szpileczki, jednak kiedy kierowałam się już w stronę obuwniczego zauważyłam piękną bransoletę i stwierdziłam, że będzie mi bardzo pasować do tej koktajlowej sukieneczki, która kupiłam przedwczoraj. Wiesz tę turkusową. - Paulina powstrzymywała wybuch śmiechu, jednak na widok zdezorientowanej miny chłopaka cicho zachichotała.
-Więc...- Wojtek zapytał po dłuższej chwili ciszy.
- Więc skarbie kupiłam i płaszczyk, i szpileczki, i bransoletkę. - z szerokim uśmiechem podsumowała swoją jakże inteligentną wypowiedź.
- Oczywiście ja i Mariolka..- Paulina dalej jej nie słuchała, jednak skupiła swoją uwagę na nieznajomej. Cicho jęknęła w duchu, kiedy zauważyła wysoką, chudą jak patyk, z biustem godnym Pameli Anderson brunetkę. Zapomniała dodać kilo tapety na twarzy oraz ubioru, którym nie pogardziłaby, żadna pani spod latarni. Mariolka w istocie wyglądała jak "psiapsióła" Mdziuli. Tamta również się na nią patrzyła. W jej oczach widziała pogardę. Magda widząc jak Paulina i jej towarzyszka obserwują się, podeszła .
-To jest moja najlepsza przyjaciółka Mariolka - mówiąc to przytuliła się do wymienionej. - A to jest...- tu skrzywienie - Paulina. Dziewczyny nie podały sobie rąk. Paulinę bardzo zaciekawił ociekający wodą Aaron, który w końcu wyszedł z basenu, a Mariola z godnym podziwu skupieniem oglądała swój nowy manicure.

- Paula, chodź pójdziemy sprawdzić co z Moniką- ciszę, która powstała postanowił zburzyć Aaron- a przy okazji się przebiorę.
- Jasne- Paula nadal była w lekkim szoku po tym co usłyszała i co zobaczyła.
- Papa- powiedziały równocześnie Mariolka i Magda przesłodzonym, jadowitym tonem.
Wojtek tylko po raz kolejny pokręcił głową i pomachał przyjaciołom na pożegnanie, bo domyślał się, że po wydarzeniu z basenem Arsene miał dość jak na jeden krótki trening.

Po wyjściu za drzwi Paula już nie powstrzymywała śmiechu.
- A tobie co?- spytał Aaron.
- Czy ty słyszałeś co ta za przeproszeniem inteligentna osoba mówiła? A ta druga? Przecież to pod latarnie się tylko nadaje.
- A co Magda mówiła?
Paula popatrzyła na niego jak na idiotę.
- No co w końcu w wodzie byłem- usprawiedliwił się Aaron.
- " No wiesz chciałam sobie kupić ten piękny skórzany płaszczyk, ale po drodze spotkałam piękne szpileczki, które aż wołały, żebym je kupiła.."- Paulina zaczęła naśladować Magdę.
Aaron zaczął śmiać się jak opętany, a w końcu wylądował  na ziemi, a po chwili Paula dołączyła do niego.
W takim stanie zastali ich Theo z Moniką, którzy nie wiedzieli o co chodzi i tylko z dziwnymi miniami patrzyli na nich.
- Dobra, nie wiem o co chodzi, i zapewne nie chcę wiedzieć, ale podnosić tyłki i wracamy do domu. Za dużo wrażeń jak na jeden dzień- stwierdziła Monika, którą obejmował bardzo przejęty Theo.
Mimo tego, że pozostała dwójka bardzo chciała się uspokoić nie wychodziło im to za bardzo.
- Ej! Najlepszego ci nie powiedziałam!- stwierdziła Paula, kiedy już byli przy szatni, żeby Aaron się przebrał z mokrego stroju.
Wszyscy popatrzyli na nią wyczekująco.
- Wiecie chłopcy, że gracie w Arsenalu Barcelona?
- Nie.. Żartujesz sobie teraz chyba..- stanęli lekko w osłupieniu.
- No a Wojtek jest łapaczem- stwierdziła z pełną powagą.
- Co za idiotka...- odparł zrezygnowany Aaron.
- Możemy wiedzieć o co chodzi?- Monika zabrała głos.
- Nic po prostu Magda i jej przyjaciółeczka udowodniły mi jak są inteligentne.
Theo, Aaron oraz Monika, kiedy tylko przetworzyli "nowe" informacji wybuchnęli niepochamowanym śmiechem.
-Ars...hahahah...enal Barce...hahahahha..lona?! - Theo wydyszał pomiędzy spazmami śmiechu. Paulina i Aaron musieli oprzeć się o ścianę, aby nie runąć na podłogę. Monika z kolei nie powstrzymywała turlania po gruncie.
-Hahahhaha..Nie wyrabiam!!! - Aaron nie mógł złapać oddechu.
Po chwili rzeczona czwórka otarła łzy, bynajmniej nie smutku, i spojrzeli po sobie parskając śmiechem. Dopiero po chwili Paula spojrzała do tyłu i zobaczyła Wojtka. To wystarczyło, żeby się uspokoiła i trąciła ręką Aarona. Po chwili już wszyscy patrzyli z nieco przepraszającymi minami na poważnego Wojtka. Ten widząc ich miny, przybrał pozę niczym rasowa modelka, mówiąc: - A ja jestem zawodowej klasy łapaczem Arsenalu Barcelony. Proszę ustawić się w kolejce po autografy i zdjątka. - widząc dzióbek na jego twarzy Monika i Paulina zgiąły się w pół ze śmiechu, a Aaron i Theo już  bez skrępowania "leżeli na ziemi i rechotali wniebogłosy".
- A co to za śmiechowisko?- spytał Arsene, który wyszedł właśnie z szatni.- Dobrze, że nic ci nie jest Moniko. Masz moje słowo, że Jack zostanie ukarany.
- Już nic trenerze. Dziękuje bardzo, ale myślę, że nie ma takiej potrzeby... - dziewczyna mimo wszystko nie chciała, żeby Jack miał kłopoty.
- Skoro tak mówisz.. Jednak mimo wszystko dobrze mu zrobi jeden mecz, który spędzi na trybunach. No to do zobaczenia mam nadzieję.
- Też mamy taką nadzieję- odpowiedziały dziewczyny- Do widzenia.

Aaron wszedł do szatni, szybko się przebrał i dołączył do przyjaciół.
- To co teraz obiecany obiad?- spytał.
- No to cześć. Do zobaczenia- wtrącił się Theo.
- A ty dokąd?- spytała zaskoczona Monika- Jedziesz z nami.
- Sam nie wiem...
- Bez dyskusji!- stanowczo stwierdziła Monika- ty mój rycerzu- puściła mu oczko.
- No to jedziemy- zaśmiał się- Ale gdzie?
- Do tego bistro co zwykle- odparł nieco zdekoncentrowany Aaron.
- Dobra, to ja jadę z Theo- szybko powiedziała Monika i pociągnęła chłopaka w stronę jego samochodu, wywołując uśmiech od ucha do ucha u niego.

Po jakiś piętnastu minutach dojechali do bistro i zamówili sobie obiad. Szczególną uwagę jednak przykuwał Aaron, który był jakiś nieswój.
- Ej stary co jest?- w końcu spytał Theo.
- No bo.. Kurcze! Mam do was prośbę... Ale mi głupio.. No..! Ech..
- No mów!- Monika już się trochę zdenerwowała tym "stękaniem" przez Aarona.
- Chcesięoświadczyć- powiedział mega szybko chłopak.
- Co? Jeszcze raz, bo cię nie zrozumieliśmy- stwierdził Theo.
- Chce się oświadczyć Klarze- powiedział już normalnie Aaron.
Dziewczyny zaczęły piszczeć i krzyczeć z radości. Theo poklepał przyjaciela po plecach.
- Dobry wybór stary- powiedział.
Dziewczyny zaczęły go przytulać i ściskać.
- No ale jeszcze nie ma mi czego gratulować.. Ona musi się jeszcze zgodzić...
- Przecież to jest jasne, że powie tak. Przecież ona cię głupku kocha jak wariatka- zbeształa go Paula.
- To w takim razie musicie mi pomóc przygotować przyjęcie po jej powrocie, no i kupić pierścionek..- powiedział z widocznym błaganiem w oczach.
- A to o to chodziło z tą imprezą- przypomniała sobie Paula.
Aaron pokiwał głową.
- To jak będzie?- spytał.
- Jasne- krzyknęli razem.
 Właśnie w tej chwili kelnerka przyniosła im zamówione dania i zaczęli pałaszować, aż im się uszy trzęsły.

Hej Hej:) No to na koniec wakacji powracamy z nową notką.:) Nie wiem co ile będą się ukazywały teraz rozdziały, gdyż teraz czekają nas przygotowania do matury, także może być ciężko, ale postaramy się utrzymywać jakieś normy;) Także zapraszam do czytania i komentowania, bo to zawsze pomaga- ta świadomość, że ludzi ta historia pomimo wszystko interesuje kogoś:) My się nie poddajemy i dalej piszemy to co nam wyobraźnia przyniesie:) Pozdrawiam:* 
Ziaba.

*LadyCat<czyli ja> zaprasza na nowy rozdział i życzy miłego czytania :D Tak jak wyżej współautorka napisała nie wiadomo co ile będą notki, wszakże matura to kolejny etap i bla bla bla. Najchętniej pominęłabym ten etap no ale co poradzić <wzrusza ramionami>.

1 komentarz:

  1. Matura to bzdura:P Wiem po sobie, nie m sie czego bać:P
    A co do rozdziału. Bardzo mi się podoba. Widać że Theo z Moniczką bardzo się polubili. A nawet coś więcej :>
    Ale seriooo?? Arsenal Barcelona hahahahahaha. Padłam. Może ja nie jestem piłkarskim ekspertem, ale widać lepiej ogarniam tematy klubów o Madziuli.:P Niech ten Wojtek ją rzuci w cholerę i się Paulą zajmie ^^
    Aaaa Aaron będzie się oświadczał :D Najwyższy czas:P
    POZDRAWIAM !!!
    Paulka

    OdpowiedzUsuń