sobota, 14 września 2013

Sweet dreams

Od obiadu w uroczym bistro upłynęło kilka, jakże nerwowych szczególnie dla Aarona dni. Nie dość, że zbliżał się mecz derbowy z Tottenhamem to Klara miała już niedługo wrócić. Sam nie wiedział czego bardziej się boi... Czy tego, że Klara odrzuci jego oświadczyny, czy tego, że się zbłaźni. Dziewczyny wraz z Theo już snuli swoje plany dotyczące tego szczególnego dnia, w życiu ich przyjaciela. A wiadomo, że jak ci coś wymyślą, to raczej będzie nie możliwe, żeby wyszedł z tego z twarzą. Odrzucił już propozycję balu przebierańców, w którym, o zgrozo, miałby wystąpić w roli Kłapouchego. Doprawdy, pomyślałby, że są już dorośli...tsaaa jasne... Wywołał w tym kilku godzinnego focha ze strony Theo, który był jego pomysłodawcą. Aaron chciał poprosić o pomoc swojego przyjaciela - Wojtka, ale ten jakoś nie miał w ostatnich dniach humoru. Więc chcąc nie chcąc musiał znosić towarzystwo Theo, który ostatnio co chwilę przebywał w domu kolegi z zespołu. Właśnie wracali z ostatniego treningu przed meczem najważniejszym meczem dla kibiców, jak i samych piłkarzy, kiedy zadzwonił telefon Aarona.

- Halo?
- Cześć kuzyn! Jedziesz już do domu?- spytała Paula.
- No tak...
- Supcio! Mamy genialny pomysł z Moniczką!- krzyknęła podekscytowana.
- Tylko błagam powiedz mi, że to coś normalnego- Aaron już dawno przestał wierzyć w poczytalność swoich najnowszych przyjaciółek.
- Nie marudź!- stwierdziła i się rozłączyła.

Tym czasem w domu był istny armagedon. Dziewczyny, nie czekając na decyzję Aarona, zaczęły realizować swój genialny, w ich przekonaniu, pomysł. Były przekonane, że spodoba on się Klarze. To znaczy -Paula  tak twierdziła. Monika chcąc nie chcąc podporządkowała się, widząc zabójczy wzrok koleżanki. Paula stwierdziła, że na przyjazd ukochanej Aaron powinien się mocno postarać i przyrządzić romantyczny wieczór we dwoje. Ten jednak nie miał za grosz czasu, mecz i te sprawy. Skoro ten nie miał czasu Paula wzięła sprawy w swoje ręce. Równało się to z tym, że one przygotują "romantyczną kolację" oraz, że będą musiały się ewakuować na całą noc. Monika nie wiedziała jak i gdzie ale musiały. Sama Monika nie chciała się w to mieszać ale...dziki wzrok Pauli znowu pojawił się jej przed oczami. Brrrr...przerażające. 
- Nie myśl tyle, tylko rusz się do roboty! - Paula nakazała wręcz Monice.
- Spadaj... Jeśli mu się nie spodoba, to sama będziesz sprzątać cały ten bałagan. - wskazała oskarżycielsko palcem na brunetkę.
- Spodoba mu się! Ja ci to mówię! - Paula uparcie stawiając przy swoim rozpoczęła rozsypywać płatki róż po podłodze.
- Co mi się spodoba?...I czemu Paula rozsypuje róże na podłogę?- spytał sam zainteresowany wchodząc do domu. Oczywiście za nim wszedł Theo, który od razu udał się do Moniki i mocno ją przytulił. Nie mógł nic poradzić na to, że ta dziewczyna tak na niego działała. Najchętniej nie wypuszczałby jej z objęć. Jednak gdy zauważył ostrzegawcze spojrzenie Aarona wypuścił ją. Paulina tylko ze śmiechem patrzyła jak jej przyjaciółka próbuje ukryć rumieńce, które pojawiły się na jej twarzy. Na początku myślała, że może być coś pomiędzy Jackiem i Moniką, ale po zachowaniu chłopaka, które świadczyło o tym że jest beznadziejnym przypadkiem, ucieszyła się że na drodze jej przyjaciółki stanął Theo.
- Więc?- dopytywał się Aaron.
- Więc...Monika ci wszystko wytłumaczy! - Paula szturchnęła koleżankę.
Monika spiorunowała spojrzeniem brunetkę. Zawsze się tak kończy. NO ZAWSZE!
-Więc...- Monika zaczęła przestępować nerwowo z nogi na nogę.
Theo z rozczuleniem  obserwował blondynkę. Wyglądała wtedy tak...no właśnie tak! Nie wiedział jak to nazwać ale to było to COŚ co przyciągało jego wzrok do drobnej blondynki.
-Nie zaczyna się zdania od "więc". - Aaron profesorskim tonem pouczył Monikę. Paula i Theo przewrócili oczami.
-WIĘC - Monika wyraźnie zaznaczyła - postanowiliśmy - tu znacząco spojrzała na Paulę - że "przyrządzisz" - tutaj ubrała słowo w tzw. króliczki - zrobić Klarze romantyczną - super - extra - kolację - niespodziankę.
Wzrok Aarona "skakał" to na Paulinę to na Monikę. Następnie dość sceptycznie zaczął przyglądać się "romantycznemu asortymentowi". Theo z kolei rechotał (dosłownie) wniebogłosy.
- HAHAHA...on i ....HAHAHHAHA...romantyczna...HAHHAHA kolacja! - Aaron z politowaniem patrzył na "znajomego z pracy". Dziewczyny zaś zdumione obserwowały obu panów.
- Nie za bardzo rozumiem o co chodzi. - Paulina była zdezorientowana...zresztą Monika również.
Po kilkunastu sekundach Theo uspokoił się na tyle, że postanowił wyjaśnić swoje rozbawienie i wątpliwość kolegi.
-Otóż, kiedy ostatni raz ten oto Aaron Pierwszy - teatralnym gestem wskazał na Ramsey'a - chciał być romantyczny, to Klara była obrażona.

Theo widząc jak dziewczyny już zamierzają się odezwać stwierdził po prostu " Nie pytajcie". Z szerokim uśmiechem dodał jednak: - Klara nie wpuszczała go do sypialni przez bity miesiąc, przy okazji zakazując mu wszelakich prób "bycia romantycznym". Aaron nie jest romantyczny ba - on nawet nie posiada tego słowa w swoim wewnętrznym słowniku. Jeszcze lepiej on nie zna znaczenia tego słowa!

Po wygłoszeniu swojej jakże światłej mowy, Theo wraz z dziewczynami zagłębił się w pasjonującej rozmowie na temat romantyzmu, a raczej jego braku, Aaron'a. Sam zainteresowany, z ciężkim westchnieniem, zostawił dyskutujących. Nie dość, że był zmęczony to jeszcze mu wypominano, że nie jest romantyczny. To przecież nie jego wina, że jak przychodziło co do czego to wszystko plątał. Jest duszą towarzystwa, a jakże, ale kiedy przychodziło do scen czy kwestii rodem z Harlequina to wszystko się sypało. Cóż - nie każdy mężczyzna to Romeo... Jemu samemu jakoś ten fakt nie przeszkadzał....

~~

Dziewczyny, Theo i Aaron posprzątali wszystkie rekwizyty, które przygotowała Paula. Aaron stwierdził, że poczekają po prostu na Klarę i tyle. Żadnych udziwnień.

-Żartujesz?! - Monika nie mogła powstrzymać wybuchu śmiechu.
Theo właśnie opowiadał anegdotki z życia Arsenal'u. Teraz właśnie uraczył je historią, gdy Jack i Wojtek paradowali przez cały dzień skuci pluszowymi kajdankami. Nie z własnej woli oczywiście. Pomysłodawcą i wykonawcą był niejaki Lukas P. Śmiechu było co nie miara, jednakże sami zainteresowani piorunowali spojrzeniami wszystko i wszystkich, doprawiając łacina podwórkową. Odkuć miał ich właśnie Theo, który został do tego zadania oddelegowany. Jednakże on - zachowując wszelakie instynkty samozachowawcze - rzucił im tylko kluczyk z daleka i zwiał, gdzie przysłowiowy pieprz rośnie.

Klara miała przyjechać o 2 nad ranem. Towarzystwo miało dzielnie wytrwać, jednak tylko Paula i Theo zaznali zaszczytu przywitania Klary. Monika i Aaron spali w najlepsze, przytuleni do poduszek jak małe dzieci.

-A tak zarzekał się, że to on mnie pierwszy zobaczy. - Klara z rozbawieniem i rozczuleniem pogłaskała swojego chłopaka przykrywając go kocem. Z kolei blondynką zaopiekował się Theo - oczywiście za przyzwoleniem troskliwej przyjaciółki blondynki. Chłopak wziął ją na ręce i zaniósł do pokoju dziewczyny. Paula z rozbawieniem obserwowała jak Theo delikatnie kładzie blondynkę na łóżku, jakby była ze szkła. Nieeeee....wcale mu nie zależy.

Theo nie mógł oderwać wzroku od Moniki. Naprawdę fascynowała go jak jeszcze żadna przedtem. Potrząsnął głową w celu pozbycia się nieodpowiednich myśli. Wzrokiem napotkał rozbawione tęczówki Pauli.
-Nie no, możesz sobie jeszcze troszkę popatrzyć - ja nie mam nic przeciwko. Tylko nie dotykać! - Paulina pogroziła palcem.

Widząc dezorientacje a twarzy Theo brunetka cicho się roześmiała i po prostu wyszła. Był zaskoczony. Dziwna dziewczyna, nie ma co. Usłyszał cichy pisk. Spojrzał na Monikę i, widząc jak budzi się cała roztrzęsiona, przytula ją do swojego ramienia. Monika spojrzała zaczerwienionymi oczami na Theo.
- Dziękuję.
- Ależ nie ma za co. Wiesz przecież, że jak ty...znaczy tobie...znaczy ja...- zamkną buzię i dał sobie mentalnego liścia. Idiota ze mnie!

Monika cichutko zachichotała słuchając niespójnej wypowiedzi bruneta.
- A może zostaniesz ze mną?

Stop klatka. Najpierw coś uzgodnijmy. Widok Moniki proszącej to coś...nierealnego, niewiarygodnego, niebywałego, fenomenalnego. Już samo to wystarcza, aby Theo bez żadnych obiekcji zgodził się. Po drugie: widok blondynki z zaspanymi oczami i rozczochranymi włosami jest... uroczy....tak, uroczy to dobre słowo. Po trzecie .... on nie potrzebował, żadnego po trzecie! Już leżał obok blondynki delikatnie ją obejmując. Ta wtuliła się w niego niczym w pluszaka.

Z kolei Klara postanowiła się odświeżyć i położyć w ich wygodnym, mięciutkim, wodnym łóżku, za którym tęskniła podczas swej podróży. Oczywiście bardziej tęskniła za Aaronem. Nienawidziła tych rozstań spowodowanych jej i jego pracą. Nie chciała budzić ukochanego, gdyż wiedziała, że jutro- a właściwie to już dziś, czeka go ważne spotkanie. Mecz z tzw. "rywalem za miedzy".  Tak rozmyślając nawet nie wiedziała kiedy zasnęła. Obudził ją zapach świeżo zaparzonej kawy i słodki całus prosto w usta, który po chwili przerodził się w namiętne pocałunki. Dwie stęsknione dusze spotkały się po rozłące.

- Kocham cię- szepnął Aaron pomiędzy kolejnymi pocałunkami- myślę..
- Ja ciebie bardziej kotku-przerwała mu Klara- ale wiesz, że tobie przed meczem nie wolno- zaśmiała się.
- Nie pozwoliłaś mi dokończyć- pokręcił głową ze śmiechem.
- Słucham.
"Dobra Aaron dasz radę! Jak nie teraz to kiedy! Dajesz!"
-Kochanie wiem, że pewnie inaczej to sobie wyobrażałaś, ale znasz mnie, romantyk ze mnie żaden, mądry też nie jestem, ale kocham cię nad życie. Więc.. Zechcesz z takim głupkiem jak ja spędzić resztę życia?
W oczach Klary pojawiły się łzy szczęścia. Wpiła się gwałtownie i namiętnie w usta swojego ukochanego.
- Czyli się zgadzasz?- wyszeptał gdy się oderwali od siebie.
- Tak- jesteś moim ideałem głupku-ponownie go pocałowała.
Aaron niechętnie oderwał się od narzeczonej. "Ale to fajnie brzmi." Podbiegł do szafki i wyciągnął czerwone pudełeczko, w którym znajdował się pierścionek. Uklęknął przed swoją narzeczoną i włożył jej pierścionek na palec. Klara znów zaczęła płakać ze szczęścia.
- Kochanie, ale mam prośbę. Nie mówmy nic na razie nikomu, dobrze?- poprosił narzeczoną Aaron.
- Skoro mnie o to prosisz to zgoda- uśmiechnęła się przez łzy.
- Po meczu organizuję imprezę powitalną i tam wszystkim powiem, że jestem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi i mam najcudowniejszą narzeczoną pod słońcem!- prawie krzyknął.Klara w ostatniej chwili zamknęła mu usta pocałunkiem.
- Mmm... Szkoda, że muszę już wstać. Najchętniej nie wypuściłbym cię z objęć już nigdy.
- Jeśli się dobrze spiszesz w dzisiejszym meczu to dostaniesz nagrodę- Klara poruszała znacząco brwiami.
- Dziś będę grał jakbym miał skrzydła, bo uczyniłaś mnie najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.

~~

Tymczasem Theo leżał i wpatrywał się w Monikę, która leżała w jego objęciach. Nie miał serca jej zostawiać, a musiał pojechać do swojego mieszkania, aby wziąć torbę treningową. Powoli, aby nie zbudzić Moniki próbował wyswobodzić się z jej obięć. Na pożegnanie pocałował ją delikatnie w policzek i na palcach wyszedł z pokoju. Szybko zamówił taksówkę, bo do ostatniego rozruchu przed derbowym meczem pozostało niewiele czasu.

- A ty co tu robisz?- spytał zdziwiony Aaron, który wyszedł z swojej sypialni.
- Monika poprosiła, żebym został- odparł lekko zawstydzony, co najmniej jakby tłumaczył się przed ojcem dziewczyny.
- Tylko weź jej nie skrzywdź, przeżyła już co nie co w swoim życiu.
- Nie martw się stary. Za bardzo jest dla mnie ważna, żebym ją skrzywdził- odparł z całkowitą pewnością w głosie.
Aaron tylko poklepał go po plecach.
- Dobra, taksówka przyjechała spadam, bo się spóźnię-stwierdził i wyszedł z domu przyjaciela.

~~

Kiedy Paula z Moniką zeszły na śniadanie Aarona już nie było. Zastały Klarę, która z kanapką w dłoni próbowała coś pisać na laptopie.

- Hej wam- uśmiechnęła się do nich.
- Stęskniłam się- Monika przytuliła się do kuzynki.
- A ja to co pies?- spytała Paula i dołączyła do uścisku.
Jak się okazało Diana również stęskniła się za swoją panią  i wskoczyła uszczęśliwiona na dziewczyny.
- Psiaku ale ty ciężka jesteś- stwierdziła Paula, na której oparł się cały ciężar pupila.
- Dobra dziewczynki, jedzcie śniadanie, bo dziś ważny dzień- stwierdziła Klara.
Monika z Paulą odlepiły się od Klary i zaczęły robić sobie kanapki.
- Ej Monik- czy tylko mi się wydawało czy Theo wyszedł dopiero rano?- spytała Paula.
Monika się zarumieniła. Było jej trochę wstyd za siebie, że w chwili słabości chciała go mieć blisko siebie.
- No tak.. Ale to nie to co myślisz!- od razu zastrzegła.
- Skąd ty możesz wiedzieć co ja myślę- zaśmiała się przyjaciółka- zresztą on wpatrzony jest w ciebie jak w obrazek.
Rumieniec na twarzy Moniki przybrał na barwie.
- Tak jak Wojtek w ciebie- odgryzła się.
- Bujać to my ale nie nas!- stwierdziła Paula- on ma narzeczoną, a Theo jest wolny jak ptak.
- Ej! Czy ja o czymś nie wiem? Boże wyjechać na półtorej tygodnia a tu tyle zmian- stwierdziła zdezorientowana Klara.
- Teraz nie ma czasu na wyjaśnienia. Musimy się zbierać- Monika chciała jak najszybciej zmienić temat. Nie oglądając się na dziewczyny poszła do swojego pokoju, aby się ogarnąć i przebrać. Gdy kończyła robić lekki makijaż usłyszała sygnał przychodzącego sms-a. Zerknęła na wyświetlacz, na którym pojawiło się imię Theo. Na twarzy dziewczyny rozjaśniła się w uśmiechu.
"Hej!:) Przepraszam, że tak rano zniknąłem bez pożegnania, ale musiałem się śpieszyć. Mam prośbę przyjdź przed meczem pod szatnię. Nie pożałujesz:) Mam nadzieję, że do zobaczenia. Buziaki;*"
Na twarzy dziewczyny pojawił się szeroki uśmiech. Nie mogła uwierzyć, że ktoś taki się nią zainteresował. Theo był....Dziewczyna westchnęła głośno, a Paulina, która przyszłą po nią spojrzała na nią z politowaniem.
-Ależ skąąąąąąd ..- tu zaczęła kręcić palcem przed nosem blondynki -...on ci się wcale a wcaaale nie podoba! - Paula radośnie wyszczerzyła zęby w kierunku Moniki i pociągnęła ją za sobą. Klara niecierpliwie stukała paznokciem o kierownicę. Dziewczyny zakluczyły dom i wsiadły do samochodu.


Monika jak poparzona wysiadła z samochodu. Pędziła w stronę szatni chłopaków. Chciała jak najszybciej dowiedzieć się o co chodziło Theo. Paulina i Klara z rozbawieniem obserwowały poczynania dziewczyny. Wymieniając porozumiewawcze spojrzenia udały się w kierunku loży V.I.P.

Theo niecierpliwie krążył przed drzwiami szatni. Wojtek i Aaron wymieniali porozumiewawcze uśmieszki.
- Ej Romeo - bo dziurę wydepczesz. - Theo rzucił Ramsey'owi złowieszcze spojrzenie. Już otwierał usta żeby mu nawrzucać jednak zobaczył machającą do niego Monikę. Jego wyraz twarzy zmienił się o 180 stopni, wprawiając obserwujących w napad śmiechu.

- Cześć. - nagle, nie wiedząc czemu, zatrzymał się przed nią i zaczął niespokojnie szurać nogami, mnąc przy okazji pakunek, który miał w ręce.
- Hej Theoś, cóż takiego chciałeś? - blondynka z uśmiechem obserwowała chłopaka. Ależ on jest słodki! NIE TERAZ MONIA!!!
-
Wiesz chciałem, żebyś nooo... żebyś wzięła to. - szybko wcisnął jej do rąk pakunek.
Dziewczyna ze zdziwieniem zajrzała do środka. Wyjęła zawiniątko i.... jej oczom ukazała się koszulka z wielka 14 i nazwiskiem "Walcott".
- Wiesz myślałem, że może założyłabyś no bo...eeee....właściwie to....- właściwie to nie wiedział co ma jej powiedzieć. Dziewczyna, nadal w wielkim szoku patrzyła na chłopaka. Nagle usłyszała gwizdy. Za nimi stało paru chłopaków z drużyny, którzy zapragnęli "dopingować" Theo.

- DAJESZ THE - O THE - O THE - O THE - O !!!- skandowali dziwnie przy tym wymachując rękoma. Dziewczyna zaczęła niekontrolowanie chichotać na ich widok. Opamiętała się po chwili i z szerokim uśmiechem spojrzała na niespokojnego bruneta. Bez zastanowienia założyła koszulkę. Tu nawet nie potrzebowała dużo czasu do namysłu. Obserwatorzy tego wydarzenia znowu zaczęli gwizdać. Blondynka wywróciła oczami i pocałowała w policzek niczego niespodziewającego się chłopaka, po czym szybko zwiała na trybuny. Skąd miała ten nagły napływ odwagi, sama tego nie wiedziała.

Swoje kroki skierowała w stronę strefy V.I.P. Oczywiście po drodze zgubiła się. Starszy, przesympatyczny ochroniarz wskazał jej prawidłowy kierunek. A przez słowo "wskazał" miała na myśli odprowadził pod same trybuny. Blondynka już z daleka widziała machające jej dziewczyny. Udała się w tamtym kierunku, kiedy zauważyła znajome brązowe tęczówki. Jęknęła głośno, sprowadzając na siebie wzrok chłopaka.


Po krótkim czasie powracamy z rozdziałem:) Mam nadzieję, że się spodoba. W każdym razie nam pisanie go sprawiło dużo radości i pobudziła naszą wyobraźnię. Moim zdaniem rozdział jest romantyczny^^ Z mojej strony idzie dedykacja dla Paulki;* Pozdrawiam:)

*LadyCat zaprasza na nową notkę. Mam nadzieję, że Wam się spodoba.  IIIII już jest 1 400 wejść <lol2>, ale zaciesz na mojej twarzy.  Rozdział jest tak romantyczny jak jego autorki :D więc.. nie wiem czy aż tak bardzo ale kto co lubi :D

niedziela, 1 września 2013

Love at the first sight

Od rana chodził niczym pijany. Roześmiał się na głos. Opity szczęściem. Biegał po domu w poszukiwaniu spodenek treningowych. Po chwili jego spojrzenie padło na lodówkę. Czemu one leżą w chlebaku!? Kończąc pakowanie rozejrzał się po przestronnym "mieszkanku". Skromne 100 metrów kwadratowych. On sam nie wiedział po co mu takie wielkie mieszkanie ale tak ma być. Wzruszył ramionami, wzrokiem napotykając zegarek. 8:49. Osz w mordę jeża - spóźnię się! Chwycił torbę treningową i w ekspresowym tempie udał się do garażu. Po chwili z piskiem opon pędził w stronę Emirate's. Arsene go zabije...który to już raz...Nagle z radia popłynęły ostre, rockowe takty. Jak na zawołanie przed jego oczami pojawiła się drobna blondynka o zniewalającym uśmiechu. Wyszczerzył się przypominając sobie ostatnią imprezę w klubie. Gdy Aaron powiedział im, że przyprowadzi ze sobą kuzynkę Klary i jej przyjaciółkę był, tak samo jak pozostali, sceptycznie nastawiony co do tego pomysłu. A nóż widelec jakieś psychofanki?! Jednak gdy Ramsey przedstawił im Paulę i Monikę, jego wątpliwości zostały rozwiane. Przynajmniej co do uroczej złośnicy. Monika była zupełnie inna niż wszystkie dziewczyny...kobiety, które do tej pory poznał. Na pozór cicha, twardo stąpająca po ziemi dziewczyna, tamtego wieczoru pokazała swoje drugie oblicze. Pierwszy raz tak dobrze się bawił, właściwie tylko w towarzystwie dziewczyny. Od tamtej pory w ogóle się nie kontaktowali: on nie miał w ogóle czasu, a ona...no cóż, z tego co mówił Ramsey "przetrzepuje Londyn z Paulą w pionie i poziomie". Cierpliwie czekał na okazje do spotkania z nią i JEST! Dzisiaj Monika ma być na ich treningu! Odtańczył taniec jaskiniowca - oczywiście tylko mentalnie, prowadził samochód w końcu. Jest poważaną i stateczną osobą, która powinna...a co mu tam. Rodzina, jadąca białym fordem szeroko otworzyła oczy widząc obok mężczyznę, który bez ładu i składu wymachiwał rękoma. Kobieta wykonała gest, świadczący o jej wątpliwości co do poczytalności danego osobnika.

Theo wysiadając z samochodu przytrzasnął sobie bluzę, potknął się o krawężnik oraz wlazł w kałużę. Ale jemu to w ogóle a w ogóle nie przeszkadzało. Z szerokim uśmiechem oraz żwawym krokiem skierował się do szatni. Fabiański, który w tym samym czasie wjechał na parking co Walcott, z szeroko otwartymi oczami obserwował scenę, zatytułowaną: "Wysiadanie Theo z auta". Wiedział, że jego kolega z drużyny jest odrobinkę niepoczytalny, no ale żeby aż tak...Pokręcił głową i udał się do szatni, zaraz za Theo. W szatni, jak zwykle było głośniej niż na targu, pomimo nieobecności jeszcze większości drużyny. Theo rozwalił swoje rzeczy i  w niesamowitym pośpiechu zaczął się przebierać. Koledzy popatrzyli na niego jak na idiotę. No bo komu, aż tak śpieszyłoby się na trening. Jednak Theo nie przejął się w ogóle tymi spojrzeniami i gdy tylko założył dolną część swojego stroju wybiegł z szatni z koszulką w ręce. Nie chciał, żeby go na początku widzieli, więc schował się za swoim autem i dopiero gdy uznał to za stosowne wtrącił się do rozmowy, którą toczyli Aaron i dziewczyny. Nie mógł się co prawda skupić w towarzystwie Moniki, przez co jego buzia nie zamykała się ani na chwilkę. Dopiero kiedy zauważył, że dziewczyna pogrążona jest w swoich myślach, nie zauważając nawet wielkiej tabliczki "Szatnia", postanowił postawić swoje życie na szali i wyrwać ją z zamyślenia.

-Haalo! Ziemia do Moniki. - pomachał dłonią przed jej oczami. Miał nadzieję, że w przypływie dobroci nie zamorduje go. Aaron wspominał, że nie lubiła, kiedy się jej przeszkadzało.
-Yyy...Przepraszam, mówiłeś coś. - miał szczęście, że jeszcze nie do końca pozbyła się natłoku myśli.
-Tak, ze minęłaś szatnię. - zaśmiał się widząc jej minę. Urocza.
- Chciałbym wiedzieć o czym tak myślisz...Funt za twoje myśli - szeroki uśmiech nie opuszczał jego twarzy.
- Tylko tyle warte są moje przemyślenia? - Monika roześmiała się widząc minę chłopaka - Może kiedyś się dowiesz. A teraz chodź, bo chyba Arsene nie lubi jak ktoś się spóźnia.
- Ok.

 Kurtuazyjnie otworzył drzwi przed Moniką.
- Wooow, to powinno być zakazane. - dziwnie popatrzył się na blondynkę, przenoszącą spojrzenie to z jednego na innego mężczyznę.
- Ale co?- nie wiedział o co dziewczynie może chodzić. Przecież nikt nie palił ani z tego co widzę żaden nie pił...
- Tyle testosteronu i seksu w jednym miejscu- zaśmiała się Monika.
- No wiesz co!? I tak to co najlepsze jest obok ciebie. - wskazał na siebie, robiąc na twarzy, tzw. mordzię rybci.

Po ich mini dialogu spojrzał po innych i nie mógł powstrzymać się od śmiechu. A myślałby kto, że tacy spostrzegawczy są. Zacisnął dłonie w pięści, kiedy naprzeciwko Moniki pojawił się Jack. Zmrużył oczy widząc jak rozmowa przemienia się w awanturę. Gdy Wilshere zbliżał się do Moniki, szybko zagrodził mu drogę wraz Lukasem, Aaronem i Wojtkiem. Kiedy on zdążył przyjść?! Widząc jak Monika w ogóle nie przejmuje się uspokoił się choć minimalnie. Jack wkurzał go swoim zachowaniem w stosunku do Polki. Taki casanova od siedmiu boleści, zdenerwowany faktem, że jakaś mu się oparła. Prychnął pod nosem.
- Dziękuję za to, że stanęliście po mojej stronie.- czy fakt, że kiedy Monika się uśmiecha on rozpływa się jak czekolada w "gorącej kąpieli"? Nie, to wcale nie jest dziwne.
- Nie ma sprawy. Hahaha jeszcze chyba nikt mu tak nie pocisnął. Ale teraz to ja muszę mieć na ciebie oko, bo wiesz, że on ci nie odpuści prawda? - nie to, żeby miał problem z  posiadaniem jej obok siebie.
- Wiem, wiem... Ale skoro ty będziesz mnie bronił nie muszę się niczego obawiać mój wierny rycerzu. - z poważną miną stanęła przed nim i butelką wody "mianowała go" na swojego ochroniarza. Powaga nie była jego mocna stroną. W drodze na boisko starał się rozweselać dziewczynę na maxa. Chyba mu się udawało, skoro ta cały czas się śmiała.

Obserwował ją, gdy z zachwytem obserwowała miejsce, gdzie wykonuje swoja pracę, a także spełnia swoje marzenia. Po wygłupach przyszedł czas na trening. Po minie trenera widział, że im się upiecze za takie zachowanie. Po skromnych 50 okrążeniach przyszedł czas na meczyk. Aż zatarł ręce. Szczęśliwym trafem będzie z blondynka w drużynie. Skrzywił się na widok Wilshere'a, który podkopywał zapał dziewczyny wraz z każdym słowem.

O dziwo, dziewczyna całkiem dobrze radziła sobie na boisku. Kiedy zauważył, że Jack ni z tego ni z owego dosłownie porywa Monikę i biegnie z nią w kierunku basenów, wmurowało go. Co to miało być?!  Gdy usłyszał, że dziewczyna nie umie pływać bez namysłu wskoczył do basenu. Monika przemoczona i drżąca wyglądała jak mała dziewczynka. Zauważył Jacka i, nie mogąc się powstrzymać, grzmotnął mu w mordę. Nie oglądając się za siebie wziął Monikę na ręce i skierował się do ich fizjoterapeuty.

Widząc Magdę Aaron postanowił jak najszybciej ewakuować się stamtąd, a że nie przyszło mu nic "mądrego" do głowy to wskoczył do basenu, oczywiście w ubraniach. Gdyby sytuacja była pod kontrolą najpewniej wywołało by to wybuch śmiechu u Wojtka i Pauliny, ale teraz sami nie wiedzieli gdzie się schować przed nacierającą na nich nawałnicą - czyt. Madziulą, która w dodatku nie była sama. Paulina szukając schronienia ukryła się za plecami Wojtka. Wiedziała, że było to dziecinne, ale co porazić - Godzilla ją przerażała. Nie wiedziała co się działo ale stukot szpilek Magdy działał na jej wyobraźnię. Jej wyobraźnia podsuwała jej w tym momencie najróżniejsze pomysły. Chyba najbliższy prawdzie był ten, że drapieżnik z długimi szponami zbliżał się do niewinnych ofiar w zwolnionym tempie, odczuwając sadystyczną radość z emocji jakie sam wywołał swoim pojawieniem się. Tak, to chyba nie bardzo odbiega od prawdy.
- Dlaczego. Jesteście. Tutaj. Sami. I. Przytuleni.?! - Magda każde słowo wypluwała jak najgorszą klątwę, przy czym zwiększała natężenie piskliwości z każdym wypowiedzianym. Paulina skrzywiła się i w obawie przed zdrowiem jej, Wojtka i Aarona odważnie wyszła na przeciw jej zmorze. Oczywiście była to odwaga z serii: "Będę męczennikiem ludu, więc zginę za winnych i niewinnych jak idiota."
- Nie jesteśmy tutaj sami. Jakbyś nie zauważyła jest jeszcze tu Aaron, który..- spojrzała na basen, w którym "ukrył się Ramsey" - chciał poćwiczyć kamuflaż wodny. Więc widzisz, że...
- Co TY tu w ogóle robisz?! Nie słyszałam, żebyście były nowymi członkami Arsenal'u Barcelona! - tleniona blondynka nie szczędziła płuc.

Paulina jak zamurowana patrzyła na Magdę. Musiała wyglądać trochę głupio gapiąc się na blondynę z otwarta buzią, mrugając niekontrolowanie oczami i ogólnie mając "zawiechę". Czy ona powiedziała to co wydawało mi się, że ona powiedziała?!
-Przepraszam, członkami czego? - Paulina uprzejmie zapytała się Magdy.
-No Arsenal'u Barcelony. Tam gdzie gra mój Wojtuś na pozycji łapacza!
Brunetka spojrzała z niedowierzaniem na Wojtka. Ten tylko pokręcił głową na zaszokowane spojrzenie Pauli, która w mig pojęła przekaz. Opuśćmy na te komentarze kurtynę milczenia.Szczęsny głęboko westchnął i przeczesał włosy.
- Co ty tutaj robisz? - jakby czekając na to pytanie z twarzy Magdy zniknął grymas złości, zastępując go ogromnym uśmiechem. Paula z niesmakiem pomyślała, że gdyby nie miała uszu to "uśmiech" miałaby dookoła głowy. Magda szybko znalazła się na chłopaku. Dosłownie na chłopaku bo oblepiła go z każdej strony.
-Właśnie wróciłyśmy z Mariolką z galerii. Wiesz miałam iść i kupić sobie tylko ten piękny, skórzany płaszczyk z najnowszej kolekcji, jednak po drodze zauważyłam te boskie szpileczki, jednak kiedy kierowałam się już w stronę obuwniczego zauważyłam piękną bransoletę i stwierdziłam, że będzie mi bardzo pasować do tej koktajlowej sukieneczki, która kupiłam przedwczoraj. Wiesz tę turkusową. - Paulina powstrzymywała wybuch śmiechu, jednak na widok zdezorientowanej miny chłopaka cicho zachichotała.
-Więc...- Wojtek zapytał po dłuższej chwili ciszy.
- Więc skarbie kupiłam i płaszczyk, i szpileczki, i bransoletkę. - z szerokim uśmiechem podsumowała swoją jakże inteligentną wypowiedź.
- Oczywiście ja i Mariolka..- Paulina dalej jej nie słuchała, jednak skupiła swoją uwagę na nieznajomej. Cicho jęknęła w duchu, kiedy zauważyła wysoką, chudą jak patyk, z biustem godnym Pameli Anderson brunetkę. Zapomniała dodać kilo tapety na twarzy oraz ubioru, którym nie pogardziłaby, żadna pani spod latarni. Mariolka w istocie wyglądała jak "psiapsióła" Mdziuli. Tamta również się na nią patrzyła. W jej oczach widziała pogardę. Magda widząc jak Paulina i jej towarzyszka obserwują się, podeszła .
-To jest moja najlepsza przyjaciółka Mariolka - mówiąc to przytuliła się do wymienionej. - A to jest...- tu skrzywienie - Paulina. Dziewczyny nie podały sobie rąk. Paulinę bardzo zaciekawił ociekający wodą Aaron, który w końcu wyszedł z basenu, a Mariola z godnym podziwu skupieniem oglądała swój nowy manicure.

- Paula, chodź pójdziemy sprawdzić co z Moniką- ciszę, która powstała postanowił zburzyć Aaron- a przy okazji się przebiorę.
- Jasne- Paula nadal była w lekkim szoku po tym co usłyszała i co zobaczyła.
- Papa- powiedziały równocześnie Mariolka i Magda przesłodzonym, jadowitym tonem.
Wojtek tylko po raz kolejny pokręcił głową i pomachał przyjaciołom na pożegnanie, bo domyślał się, że po wydarzeniu z basenem Arsene miał dość jak na jeden krótki trening.

Po wyjściu za drzwi Paula już nie powstrzymywała śmiechu.
- A tobie co?- spytał Aaron.
- Czy ty słyszałeś co ta za przeproszeniem inteligentna osoba mówiła? A ta druga? Przecież to pod latarnie się tylko nadaje.
- A co Magda mówiła?
Paula popatrzyła na niego jak na idiotę.
- No co w końcu w wodzie byłem- usprawiedliwił się Aaron.
- " No wiesz chciałam sobie kupić ten piękny skórzany płaszczyk, ale po drodze spotkałam piękne szpileczki, które aż wołały, żebym je kupiła.."- Paulina zaczęła naśladować Magdę.
Aaron zaczął śmiać się jak opętany, a w końcu wylądował  na ziemi, a po chwili Paula dołączyła do niego.
W takim stanie zastali ich Theo z Moniką, którzy nie wiedzieli o co chodzi i tylko z dziwnymi miniami patrzyli na nich.
- Dobra, nie wiem o co chodzi, i zapewne nie chcę wiedzieć, ale podnosić tyłki i wracamy do domu. Za dużo wrażeń jak na jeden dzień- stwierdziła Monika, którą obejmował bardzo przejęty Theo.
Mimo tego, że pozostała dwójka bardzo chciała się uspokoić nie wychodziło im to za bardzo.
- Ej! Najlepszego ci nie powiedziałam!- stwierdziła Paula, kiedy już byli przy szatni, żeby Aaron się przebrał z mokrego stroju.
Wszyscy popatrzyli na nią wyczekująco.
- Wiecie chłopcy, że gracie w Arsenalu Barcelona?
- Nie.. Żartujesz sobie teraz chyba..- stanęli lekko w osłupieniu.
- No a Wojtek jest łapaczem- stwierdziła z pełną powagą.
- Co za idiotka...- odparł zrezygnowany Aaron.
- Możemy wiedzieć o co chodzi?- Monika zabrała głos.
- Nic po prostu Magda i jej przyjaciółeczka udowodniły mi jak są inteligentne.
Theo, Aaron oraz Monika, kiedy tylko przetworzyli "nowe" informacji wybuchnęli niepochamowanym śmiechem.
-Ars...hahahah...enal Barce...hahahahha..lona?! - Theo wydyszał pomiędzy spazmami śmiechu. Paulina i Aaron musieli oprzeć się o ścianę, aby nie runąć na podłogę. Monika z kolei nie powstrzymywała turlania po gruncie.
-Hahahhaha..Nie wyrabiam!!! - Aaron nie mógł złapać oddechu.
Po chwili rzeczona czwórka otarła łzy, bynajmniej nie smutku, i spojrzeli po sobie parskając śmiechem. Dopiero po chwili Paula spojrzała do tyłu i zobaczyła Wojtka. To wystarczyło, żeby się uspokoiła i trąciła ręką Aarona. Po chwili już wszyscy patrzyli z nieco przepraszającymi minami na poważnego Wojtka. Ten widząc ich miny, przybrał pozę niczym rasowa modelka, mówiąc: - A ja jestem zawodowej klasy łapaczem Arsenalu Barcelony. Proszę ustawić się w kolejce po autografy i zdjątka. - widząc dzióbek na jego twarzy Monika i Paulina zgiąły się w pół ze śmiechu, a Aaron i Theo już  bez skrępowania "leżeli na ziemi i rechotali wniebogłosy".
- A co to za śmiechowisko?- spytał Arsene, który wyszedł właśnie z szatni.- Dobrze, że nic ci nie jest Moniko. Masz moje słowo, że Jack zostanie ukarany.
- Już nic trenerze. Dziękuje bardzo, ale myślę, że nie ma takiej potrzeby... - dziewczyna mimo wszystko nie chciała, żeby Jack miał kłopoty.
- Skoro tak mówisz.. Jednak mimo wszystko dobrze mu zrobi jeden mecz, który spędzi na trybunach. No to do zobaczenia mam nadzieję.
- Też mamy taką nadzieję- odpowiedziały dziewczyny- Do widzenia.

Aaron wszedł do szatni, szybko się przebrał i dołączył do przyjaciół.
- To co teraz obiecany obiad?- spytał.
- No to cześć. Do zobaczenia- wtrącił się Theo.
- A ty dokąd?- spytała zaskoczona Monika- Jedziesz z nami.
- Sam nie wiem...
- Bez dyskusji!- stanowczo stwierdziła Monika- ty mój rycerzu- puściła mu oczko.
- No to jedziemy- zaśmiał się- Ale gdzie?
- Do tego bistro co zwykle- odparł nieco zdekoncentrowany Aaron.
- Dobra, to ja jadę z Theo- szybko powiedziała Monika i pociągnęła chłopaka w stronę jego samochodu, wywołując uśmiech od ucha do ucha u niego.

Po jakiś piętnastu minutach dojechali do bistro i zamówili sobie obiad. Szczególną uwagę jednak przykuwał Aaron, który był jakiś nieswój.
- Ej stary co jest?- w końcu spytał Theo.
- No bo.. Kurcze! Mam do was prośbę... Ale mi głupio.. No..! Ech..
- No mów!- Monika już się trochę zdenerwowała tym "stękaniem" przez Aarona.
- Chcesięoświadczyć- powiedział mega szybko chłopak.
- Co? Jeszcze raz, bo cię nie zrozumieliśmy- stwierdził Theo.
- Chce się oświadczyć Klarze- powiedział już normalnie Aaron.
Dziewczyny zaczęły piszczeć i krzyczeć z radości. Theo poklepał przyjaciela po plecach.
- Dobry wybór stary- powiedział.
Dziewczyny zaczęły go przytulać i ściskać.
- No ale jeszcze nie ma mi czego gratulować.. Ona musi się jeszcze zgodzić...
- Przecież to jest jasne, że powie tak. Przecież ona cię głupku kocha jak wariatka- zbeształa go Paula.
- To w takim razie musicie mi pomóc przygotować przyjęcie po jej powrocie, no i kupić pierścionek..- powiedział z widocznym błaganiem w oczach.
- A to o to chodziło z tą imprezą- przypomniała sobie Paula.
Aaron pokiwał głową.
- To jak będzie?- spytał.
- Jasne- krzyknęli razem.
 Właśnie w tej chwili kelnerka przyniosła im zamówione dania i zaczęli pałaszować, aż im się uszy trzęsły.

Hej Hej:) No to na koniec wakacji powracamy z nową notką.:) Nie wiem co ile będą się ukazywały teraz rozdziały, gdyż teraz czekają nas przygotowania do matury, także może być ciężko, ale postaramy się utrzymywać jakieś normy;) Także zapraszam do czytania i komentowania, bo to zawsze pomaga- ta świadomość, że ludzi ta historia pomimo wszystko interesuje kogoś:) My się nie poddajemy i dalej piszemy to co nam wyobraźnia przyniesie:) Pozdrawiam:* 
Ziaba.

*LadyCat<czyli ja> zaprasza na nowy rozdział i życzy miłego czytania :D Tak jak wyżej współautorka napisała nie wiadomo co ile będą notki, wszakże matura to kolejny etap i bla bla bla. Najchętniej pominęłabym ten etap no ale co poradzić <wzrusza ramionami>.