niedziela, 2 marca 2014

I won't let you go You won't leave this room alone

Zachowanie Pauli wzbudziło wielką sensację wśród zawodników. Jedni poklepywali Laurenta po plecach gratulując mu tak cudownej dziewczyny, a drudzy patrzyli na Wojtka ze współczuciem. Klara i Monika same nie wiedziały co robić. Po chwili jednak postanowiły wziąć Wojtka po raz kolejny na przesłuchanie, licząc na to, że teraz może uda się z niego wydusić co się między nim a Paulą wydarzyło. Klara z czarującym uśmiechem podeszła do Arsene i poprosiła go o wypożyczenie na chwilę Wojtka.

- Okaaaaaay... I tak już nikogo nie interesuje trening, tylko to się tu wydarzyło- stwierdził zrezygnowany.
- Niech się pan nie łamie-zaśmiała się Klara- chłopcy są w dobrej formie i każdy zazdrości nam takiego teamu w tym sezonie.
- Oj Klara, Klara nie słódź, tylko bierz tego Wojtka i spraw, żeby wrócił do świata żywych, bo jak na razie to od jakiś 10 minut stoi jak zaczarowany.
- Się robi trenerze.
Klara kiwnęła głową w kierunku Moniki, żeby ta sprowadziła Szczęsnego na właściwe tory.
- WOJTEK! HAALLLOOO!!! WRAAAACAMY!- machała mu przed twarzą rękami. Gdy to nie podziałało to Monika wbiła mu z całej siły palce w żebra. Jednak bramkarz dalej stał wpatrzony w miejsce gdzie przed kilkoma minutami Paulina pocałowała Laurenta. Monika zrozumiała, że trzeba użyć mocniejszego środka wyrazu.
- Theo! Aaron! Łukasz!- na dziewczynę popatrzyli jednocześnie Fabiański z Podolskim- no tak was dwóch jest, dobra i tak się przydacie.
- O co chodzi?- spytał Aaron.
- Hmm... trzeba "orzeźwić" waszego przyjaciela, bo coś z szoku nie może wyjść. Więc pomyślałam, że może mokra kąpiel nie jest zła.

Chłopcom zapaliły się ogniki w oczach. Już wiedzieli czego Monika od nich oczekuje i od razu zabrali się do pracy. W jednej chwili złapali Wojtka za nogi i ręce i prosto z siłowni pobiegli z nim na basen.

- No widzi pan trenerze, ćwiczenia wytrzymałościowe im zafundowałyśmy- zaśmiała się Klara i wraz z pozostałą częścią drużyny pobiegła na basen.
Już z daleka słychać było krzyki i przekleństwa Wojtka, któremu wtórowała Monika.

- Wow, ona to ma głos.- zaśmiał się Jack, na którym dziewczyna robiła coraz większe wrażenie.

- POSRAŁO WAS?! MOGŁEM SIĘ UTOPIĆ!
- ALE SIĘ NIE UTOPIŁEŚ! I CICHO JUŻ BĄDŹ!- w końcu tak wrzasnęła Monika, że Wojtek już się nie odważył odezwać.
- No widzę, że się uspokoiłeś. A teraz chodź musimy porozmawiać.

Wojtek bez słowa ruszył za Moniką, która udała się w kierunku szatni chłopców.

- A niech mi któryś zacznie podsłuchiwać to nie ręczę za siebie!- stwierdziła na odchodne.

Chłopcom bądź co bądź życie było miłe, więc korzystając z przerwy jeden po drugim zaczęli wskakiwać do basenu i bawili się jak małe dzieci. Aaron podtapiał Theo, który to z kolei trzymał za nogę Jack'a, przez co ten nie mógł się ruszyć. Podolski wyjaśniał kolegom, zasady gry w wodnego zbijaka, a Laurent gdzieś zniknął.
Klara, która przez chwilę obserwowała całą tę maskaradę popatrzyła ze współczuciem na Arsene i poklepała go pocieszająco po plecach. Następnie dołączyła do Moniki i Wojtka. Monia łaskawie pozwoliła się wytrzeć bramkarzowi i zmienić ubranie na suche, chodź chwilę się nad tym zastanawiała.

- No dobra, mogę się łaskawie dowiedzieć o co wam chodzi?- spytał Wojtek.
Monika głośno się roześmiała.
- O co nam chodzi?
- No tak, spokojnie sobie trenowałem, by po chwili znaleźć się w basenie, a teraz tu.
- Taaaa... spokojny to ty byłeś aż za bardzo..
Wojtek spojrzał na nią jak na idiotkę.
- DEBILU! Prawie się kontuzji nabawiłeś, bo spuściłeś sobie sztangę na nogi! Masz szczęście, bo spadła milimetry od nich! A potem przez dobre 10 minut stałeś jak zamurowany! Nawet to- Monika dźgnęła Wojtka- cię nie ruszyło!
- Ałaaaaaa! Jasne, dalej wciskaj mi taki kit.
- Bożeeee... Z kim ja muszę pracować?! Patrz!- Monika przewidując, że chłopak może zgrywać idiotę specjalnie nagrała filmik i pokazała go chłopakowi.- Dalej mi nie wierzysz?- spytała retorycznie.
- No dobra, dobra ale to nie moja wina.. No moja, ale ja nie chciałem. Gdybym tylko wiedział jak to się skończy nigdy bym tego nie zrobił.
- Ale czego?- spytała Klara.
Gdy Wojtek już miał odpowiedzieć zza drzwi rozległo się głośne wołanie.
- Misiaaczku pysiaczku gdzie jesteś?! Juuuuuuhuuuuu!
Wojtek rozpoznał od razu skrzekliwy głos Magdy i w pewnym sensie uznał to za zbawienie, ale z drugiej strony takiego dziewczyna robiła mu taki obciach, że postanowił się schować. Klara z Moniką tymczasem leżały na podłodze dusząc się ze śmiechu. Jeszcze bardziej zaczęły chichotać widząc jak Wojtek usiłuje schować się pod ławkę.
- Może byście mi pomogły?!- warkną.
Monika wychodząc z zasady, że jak pomogą Wojtkowi to w końcu im wyjawi ową wielką tajemnicę, podniosła Klarę z ziemi i nakazała wzrokiem wepchnąć tego wielkoluda pod tą ławkę. Nie było łatwo, ale w końcu się udało. Dziewczyny zakryły jego długie nogi torbami treningowymi chłopców. Natomiast żeby zakryć tułów i głowę Monika i Klara usiadły na ławce. Gdy tylko to zrobiły Madzia otworzyła drzwi do szatni.
- Misiaaaaaaaczkuuu....- Magda przerwała swoje piski, gdy zauważyła siedzące dziewczyny- a to wy-syknęła.
- Tak, to my.- Monika uśmiechnęła się słodko- szukasz czegoś?
- Chłopcy powiedzieli mi, że tu jest mój NARZECZONY- stwierdziła Magda mocno akcentując ostatni wyraz.
- No jak widzisz twojego NARZECZONEGO tutaj nie ma. Chyba, że jest niewidzialny, albo potrafi zmniejszyć się do takiego rozmiaru, żeby się no nie wiem, schować pod ławkę...- Monika dalej drążyłaby ten temat, gdyby nie Wojtek, który ją uszczypał tak, że aż podskoczyła.
- Jprd.!! Wy jesteście dziwneeee... Ani ładne, ani mądre. I teraz należy zadać pytanie: dlaczego oni was tak uwielbiają. Pfff... dobrze, że nie ma tu tej idiotki Pauliny, bo ona to dopiero jest pieprznięta, głupia, naiwna, brzydka...- Madzia wyliczała i wyliczała, a w dziewczynach się aż gotowało. Jednak było to niczym w porównaniu z tym co czuł Wojtek. Chłopak nie mógł zrozumieć tego, dlaczego on jest z nią.
- Odpieprz się od Pauliny!-warknęła Monika.
- Znalazła się kolejna. W sumie nie dziwię się Jack'owi, że traktuje cię jak szmatę.

Dla Moniki tego było za wiele. Zresztą dla Jack'a, który pojawił się właśnie w drzwiach również.
- Co ty w ogóle wiesz o nas?- w tym samym momencie wrzasnęli.
Jednak Magda nic sobie z nich nie robiąc ciągnęła dalej swój monolog.
- Przyjechały sobie wieśniary z Polski i myślą, że są nie wiadomo kim. Przecież to jest jasne, że oni się nad wami litują. Wy jesteście takimi małymi robaczkami, które mona zgnieść butem i nikt ich nie będzie żałował. Co innego ja. Piękna, zadbana, urokliwa, miła, wrażliwa, rozrywkowa, wesoła, kreatywna, uczuciowa, odpowiedzialna i najważniejsze mądra i inteligentna.
Tego już było za wiele dla wszystkich. Klara z Moniką zaniosły się śmiechem, przez co aż spadły z ławki odsłaniając wściekła twarz Wojtka. Jack który nie końca wiedział o co w tym wszystkim chodzi patrzył zdezorientowany na wszystkich, ale po jego ustach błądził zawadiacki uśmiech.
Magdę zamurowało, gdy zobaczyła skrzywioną twarz narzeczonego. Wojtek próbował wydostać się z pod ławki. Dziewczyny widząc te próby roześmiały się jeszcze głośniej. Szczęsny ze względu na swój wzrost miał nie małe problemy. Monika w końcu zlitowała się nad nim i mocno pociągnęła go za rękę. Noga chłopaka nieszczęśliwie zaplątała się się w pasek czyjejś torby.Wojtek mocno szarpną, a z torby wysypała się dość pokaźna ilość słodyczy.Nastała niczym niezmącona cisza, a Monika dostrzegała wielką białą 10 na wierzchu owej torby. Jack zbladł niemiłosiernie. Komizmu sytuacji dodał fakt, że w szatni pojawił się nagle trener. Monika, Klara i Wojtek zapomnieli na chwilę o Magdzie i wybuchli głośnym śmiechem. Trener zrobił się cały czerwony i niczym strofujący nauczyciel, złapał Wilsher'a za ucho.

- Co ja mówiłem o słodyczach Wilshere!- brunet coś mamrotał pod nosem- Nie słyszę!- trener mocniej pociągnął go za ucho.
- Że nie można!- Jack jęknął.
- No właśnie! Do wszystkich dotarło, tylko TY, oczywiście taki oporny! Czy ja do ciebie po chińsku mówię?! Do ciebie to jak grochem o ścianę!- mężczyzna zaczął "holować" Wilsher'a. Ten ze skrzywioną miną zaczął truchtać za nim. Reszta obecnych, miała łzy w oczach ze śmiechu. Jeszcze zza zamkniętych drzwi słyszeli donośny głos trenera.
- Jeden cukierek, jedno okrążenie!! A widziałem tam całkiem sporo paczek!

Monika głośno zachichotała. Nigdy nie pomyślałaby, że z tego Jack'a taki łasuch.
- A gdzie jest Magda?
Monika i Wojtek rozejrzeli się .
- Nie ma jej. Zniknęła.
- Co to? Teleportowała się?- blondynka spytała drwiąco.
- No wiesz takiej wiedźmy to ja dawno nie widziałam- zaśmiała się Klara.

Wojtek ciężko usiadł na ławce i schował głowę w dłoniach. Nigdy nie spodziewał się, że Magda, JEGO MAGDA, jest taka... pusta. Myślał, że zna się na ludziach, że potrafi przejrzeć innych. No właśnie- myślał. Został zrobiony w konia, przez własną narzeczoną. Znaczy- byłą narzeczoną. Tak właściwie to on nie wiedział czy ją kochał. Była ładna i ... ładna. Wojtek nie pamiętał o czym kiedykolwiek rozmawiali. Pozostawało pluć sobie w brodę, że nie posłuchał swoich przyjaciół.
" Oczywiście ja wiedziałem lepiej!"- prychnął w myślach. Przez swoją własną głupotę stracił dziewczynę którą... kochał? Sam nie wiedział. Ale jeśli ciągłe myślenie o Paulinie, wściekłość, kiedy dotykał ją ktoś kto nie był nim, radość, kiedy poświęcała mu choć jedno spojrzenie, znaczyło że się zakochał. Wpadł jak śliwka w kompot. I przez własną naiwność stracił ją "na rzecz tego cholernego macho! Zadufanego w sobie..."
- Wojtek! Wojtek! Znowu się zawiesiłeś!- Monika szturchnęła go w żebra.
Szczęsny skrzywił się mocno i rozmasował obolałe miejsce. Blondynka współczująco spojrzała na chłopaka. Domyśliła się, że zorientował się jak kolosalny błąd popełnił. "Albo ślepoty, zależy jak na to spojrzeć." Klara usiadła po drugiej stronie chłopaka i objęła go. Monika, ze względu na swoją słabość do słodyczy, zabrała trzy czekoladki ze zbioru Jack'a i podała im. Klara spojrzała na nią karcąco.
- No co, przecież jemu już się nie przyda- stwierdziła Monia z zawadiackim uśmiechem.
Wojtek lekko się uśmiechając, odebrał słodycz i wpakował sobie do buzi. "Potrzebuję natychmiastowego napływu endorfin!" Klara przewróciła oczami i również skusiła się na czekoladkę. A biorąc pod uwagę to, że Jack nie raczył się byle czym, wszystko było z górnej półki.
- Co zamierzasz z tym zrobić?- Monika znienacka zapytała.
Wojtek podejrzewał do czego pije dziewczyna i w odpowiedzi jedynie wzruszył ramionami. Dziewczyny westchnęły głośno i poderwały się na równe nogi.
- Nie możesz się poddać!- wrzasnęła Klara.
- Baba jesteś czy facet?! Musisz walczyć o Paulę!
- Teraz to ja sobie mogę ewentualnie o niej pomarzyć- prychnął.- Dość czule przywitała się z tym swoim...
- No i co z tego?! Facet, nie ściana - da się przesunąć! - Monika machnęła lekceważąco ręką. - Zresztą, szczerze wątpię, że ona go kocha. Podejrzewam głęboką fascynację i zauroczenie. - mówiła rzeczowym głosem naukowca - Jednakże, jak to w takich sytuacjach bywa, szybko przyszło, szybko pójdzie.-Klara przytaknęła słowom kuzynki.
Wojtek, jednak, szczerze wątpił w to, co mówią dziewczyny. Dalej przed oczami miał scenę z siłowni.
Klara widząc niemrawą minę Szczęsnego, wywróciła oczami i poczochrała go po czuprynie.
- Ale najpierw zatroszcz się o swoją Madziulę, bo szczerze wątpię, że nadal jest idealną kandydatką na narzeczoną, żonę i matkę twoich dzieci.- Klara stwierdziła ironicznie.

Laurant, korzystając z chwilowego spokoju, udał się na poszukiwanie Pauliny. Nie wiedział co myśleć o tym, co wydarzyło się na siłowni. Jak gdyby nic podeszła i pocałowała go.A przecież rano mówiła zupełnie co innego! Kobiety - gatunek nie do pojęcia... Właściwie to nie wiedział gdzie szukać, a to dosyć komplikowało sprawę. Nie wiedząc czemu udał się na parking. Miał szczęście - dziewczyna siedziała obok jego samochodu. Miała zamknięte oczy. Wyglądała tak spokojnie i niewinnie. Z każdym krokiem tracił ze swojej pewności. Bo tak właściwie to co ma się jej zapytać? Hej Paula - czemu mnie pocałowałaś na oczach całej drużyny? Nawet w jego głowie brzmiało to głupio. Kiedy od brunetki dzieliła go odległość jednego kroku ta otworzyła oczy i spojrzała na niego. Jej twarz zrobiła się purpurowa. Zerwała się na nogi i już miała odejść ale ten ją złapał za rękę. Przez dłuższy czas żadne z nich nie odezwało się słowem. Kiedy Paulina otwierała usta Koscielny, jak gdyby nigdy nic, zmiażdżył jej usta swoimi. Ta zaskoczona oddała pocałunek. Po chwili oderwał się od niej i z szelmowskim uśmiechem zaprosił ją na kawę.
- A wy to przypadkiem treningu nie macie? - dziewczyna była zawstydzona nie dość, że swoim zachowaniem to jeszcze bezpośredniość Lauranta ja peszyła. To co, że na oczach bandy facetów go pocałowałam?! prychnęła w myślach.
- Paulino kochana, nie musisz się wstydzić swojego zachowania. Mnie tam się podobało. - dziewczyna delikatnie się uśmiechnęła. Zareagował, jak każdy facet w takiej sytuacji. Kierując się w stronę szatni natrafili na Klarę, Monikę i, ku niezadowoleniu Pauli i Laurenta, Wojtka. Koscielny nie był w ciemię bity i widział jak Szczęsny patrzy na dziewczynę. Już jego dziewczynę. Laurant, ze złośliwym uśmieszkiem, objął Paulinę. Dłonie Szczęsnego zacisnęły się w pięści. Monika położyła uspokajająco swoją dłoń na ramieniu szatyna. Paulina napotkała karcący wzrok przyjaciółki. Poruszyła się niespokojnie ale odważnie odwzajemniła spojrzenie.
- Nie mówiłaś, że twój status uległ znacznej...zmianie....


Hej, hej:) Witamy po dłuższej przerwie:) Przygotowania do matury, studniówka i te sprawy sprawiły, że tyle nie było rozdziału. Przepraszamy:) Dziękujemy za wszystkie komentarze i wyświetlenia:) Do napisania:)

3 komentarze:

  1. Biedny ten Wojtek. Teraz zobaczył, co wylazło z Magdy i jaka jest. A droga do serca jego ukochanej daleka, zwłaszcza, że trafił mu się konkurent :D Paulina z Kościelnym... Zobaczymy, jak długo to potrwa.
    Wojtek znajdzie chyba przyjaciela w Jacku, bo on też ma zajęty obiekt upodobań :P
    Czekam na dalsze wydarzenia :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. #13 na http://nie-moge-zyc-bez-ciebie.blogspot.com/
    jeśli masz czas i ochotę, zapraszam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajny blog ;) Podoba mi się jak piszesz ;) Nwm czy zauważyłaś nowy rozdział u mnie :)

    OdpowiedzUsuń