sobota, 17 sierpnia 2013

In a spiral of feelings

Przez całą drogę na murawę Theo nie odstępował Moniki nawet na krok. Dziewczyna co chwilę wybuchała gromkim śmiechem, ponieważ Walcott cały czas ją rozśmieszał. Z kolei Paula szła w towarzystwie Łukasza Fabiańskiego.

- No to kiedy wpadacie do nas? Ania się o was pytała- strzelił zawadiacki uśmiech.
- Sama nie wiem, wy ciągle macie te treningi itd., niech ona się tobą choć chwilę nacieszy w samotności. - poruszała znacząco brwiami, doprowadzając  większość słuchaczy do wybuchnięcia śmiechem.
- Oj jak to miło, że się o nas troszczysz, ale i tak się nie wymigacie, zresztą Ance też potrzebna jest chwila w damskim towarzystwie.
- No dobra! Wygrałeś - zaśmiała się.- W takim razie daj mi do niej numer to się zdzwonimy, albo może urządzimy jakąś imprezę u Aarona. Jeśli oczywiście ten pacan się zgodzi.
- Nie jestem pacanem! - oburzył się Aaron -...I na co mam się zgodzić?- spytał sam zainteresowany.
- No proszę, proszę, ktoś tu podsłuchuje- zaśmiała się Paula.
- Wcale nie!- obruszył się- A więc?
- Może byśmy urządzili jakąś małą imprezkę u nas?- dziewczyna spytała wręcz błagalnym głosem. Oczywiście to nie ma nic wspólnego z faktem, że tam może pojawić się pewien osobnik...Wcale a wcale!- Właściwie.. to ja już coś planowałem i miałem z wami o tym dzisiaj pogadać..- Aaron nieco się speszył.
- Dobra, Łukasz to my się jeszcze zgadamy. - stwierdziła Paula, w myślach nadal besztając się za myśli o NIM.
- No to ok- zaśmiał się- A teraz zapraszam na murawę. Czyż to nie piękny widok? - Fabiański teatralnym gestem wskazał na całe boisko.

Monika i Paula stanęły na środku boiska i patrzyły z zachwytem na twarzy na otaczającą je przestrzeń ograniczoną dookoła trybunami.

- Wooooooow. - dziewczyny wyglądały niczym ryby wyciągnięte z wody. Nigdy nie spodziewały się, że będą uczestniczyły w treningu ich ulubionego team'u. Dziewczyny spojrzały na siebie i zaczęły bez skrępowania skakać, piszczeć, wrzeszczeć i ogólnie zachowywać się jak osobniki z zaburzeniami psychicznymi. Wszyscy zgromadzeni, czyli rzeczona drużyna wraz z trenerem, mieli szeroko otwarte oczy, a co poniektórzy nawet i buzie. Po około 10 minutach Monika i Paula uspokoiły się na tyle, aby kontaktować ze światem zewnętrznym. Nagle Theo wybuchnął głośnym śmiechem i zaczął się wydurniać wokół dziewczyn. I tak oto rozpoczęła się wielka gra w berka.

Panowie w osobach Łukasza F., Aarona R. oraz Wojciecha S. strzelili tzw. facepalma. Jednakże według Wojtka Paula wyglądała całkiem słodko tak ganiając za...Potrząsnął głową w próbie pozbycia się złych myśli. Magda, Magda, Magda i jeszcze raz Magda! Niech lepiej Theo z niej zlezie albo....AGHRGHRGRHG!!! Wojtek wrzasnął we frustracji dziwnie machając rękami. Aaron patrząc na chłopaka stwierdził, że i tak dawno zwątpił w poczytalność osób go otaczających, więc nie przejął się tym zbytnio. Ale musiałby być ślepy... i głuchy, aby nie zauważyć, że Szczęsny jest "rozdarty" pomiędzy Madziulą, tutaj dostał dreszczy, i Paulą. Pomimo, że dziewczyny w ogóle nie zna....nie licząc wspólnej imprezy jest pomiędzy nimi to...."coś". Inaczej nazwać tego nie mógł. No ale jak sobie obiecał, że będą razem to będą! I koniec kropka.

Arsen Wenger zgodził się na uczestniczenie dziewczyn w treningu z właściwie dwóch powodów. Pierwszy przedstawia się w następujący sposób: ostatnio w Arsenalu jest atmosfera tak napięta, że można ją było ciąć tępym nożykiem z KFC. Wiedział, jako trener, że to może znacząco wpłynąć na wyniki meczów. A przegrać nie mogą prawda? To było pytanie retoryczne of kors. Z tego co mówił Aaron, Polki były bardzo sympatyczne i jeśli wierzyć Ramseyowi "cały team je ubóstwia". Oczywiście obiło się o jego uszy impreza w klubie...Wracając do tematu, po drugie: Aaron i Theo nie chcieli go wypuścić z biura to raz, a dwa Fabiański groził pocięciem się. A, że pierwszą rzeczą jaką wpadła Łukaszowi do ręki była sucha bułka z serkiem topionym....Taak, małe prawdopodobieństwo. Jednakże uległ im...zresztą sam chciał poznać kuzynkę Klary i jej przyjaciółkę.

Arsen Wenger zgodził się na uczestniczenie dziewczyn w treningu nie znając konsekwencji swojego czynu. Wkraczając na boisku pełen młodzieńczego zapału i nowych pomysłów na trening zastał tam dość...przerażający widok. Theo i blondynka dzierżyli w dłoniach wielkie kije - Skąd na FIFĘ oni mają te kije?!  - i wydając dziwne dźwięki okładali się nimi...Miał nadzieję, że na żarty, ale skoro się śmieją....Jack i Paulina awanturowali się głośno, używając przy tym swoich rąk. Obok nich Aaron, w roli mediatora, starał się załagodzić sytuację, jednak wychodziło mu to tak źle, że sam chwilę później dołączył wywrzaskiwania na siebie co rusz nowych wyzwisk. Reszta jego "podopiecznych" darli się i ganiali jak nawiedzone istoty. Oh God - zostawić ich na chwilę samych.... 

- SPOKÓJ!!!!- wrzasnął tak, że wprawił wszystkich w osłupienie. Nikt nie spodziewał się tego, że Arsen potrafi wydać z siebie taki okrzyk. Kije, którymi Monika i Theo się bili zawisły w powietrzu, by za chwilę znaleźć się na ziemi. Aaron, Paula i Jack stali dalej z rękami w górze, również nimi nie poruszając. Fabiański i Podolski z rozpędu wpadli w siebie. Reszta patrzyła z wytrzeszczonymi oczami na swojego trenera. Na ogół oaza spokoju, na treningach oczywiście, teraz miała purpurową twarz i złość wymalowana na twarzy.
- WSZYSCY USTAWIĆ SIĘ W SZEREGU- Arsen nie zmienił tonu.
Zawodnicy i dziewczyny po kolei ze spuszczonymi głowami zaczęli wykonywać polecenie trenera.
- Co to miało niby znaczyć?- spytał- No co?!- krzyknął, gdyż nie usłyszał odpowiedzi.
- Przepraszamy trenerze.- z szeregu lekko wysunął się Poldi.
- Wszyscy bez wyjątku 50 okrążeń!
Wszyscy popatrzyli się na siebie z lekkimi grymasami na twarzach, ale bez szemrania zaczęli wykonywać polecenia trenera. Biegając rozmawiali cicho ze sobą, byle by ich nie usłyszał Arsen, którym tymczasem odwrócił się od nich i zaczął się śmiać. Doprawdy jak dzieci, jak dzieci.

Po wykonaniu wszystkich kółek, zawodnicy wraz z dziewczynami znów ustawili się w szeregu przed trenerem.
- No to co może teraz jakiś mały meczyk?- spytał.
Po raz kolejny w tym dniu Kanonierzy popatrzyli ze zdziwieniem na swojego trenera.
- Więc tak w jednej drużynie Theo, Jack, Łukasz, Per, Thomas, Mikel, Kieran, Santi, Park,Aaron i Monika, a w drugiej Bacary, Laurent, Tomas, Poldi, Nicklas, Yaya, Nacho, Olivier, Alex, Wojtek i Paulina.

No to są jakieś żarty!! Jak ja mam być z nim w jednej drużynie? Przecież on mnie zabije! 
Monika zaczęła panikować. A Monika panikująca, to Monika bardzo nieporadna. Paula z niepokojem patrzyła na przyjaciółkę. Wiedziała jak to może się skończyć. Brunetka spojrzała na Jacka. Wiedziała, że on coś kombinuje. Umyślał sobie jakąś pierzoną wendettę i nic nie poradzi na niego!
Próbowała mu wytłumaczyć, że zachowuje się jak niewychowany gówniarz, i ma dorosnąć. Aaron próbował załagodzić sytuację i powstrzymać ją od rękoczynów. No ale kiedy Wilshere stwierdził, że "Ta pusta blondi nadaje się tylko do jednego" i nie, nie chodziło mu bynajmniej o coś niezbereźnego, bo kiedy dodać do tego sugestywny uśmieszek bruneta otrzymujemy wkurzonego na maxa Aarona. Tak oto, rozpoczęła się awantura godna miana III wojny światowej. Gdyby nie przybycie trenera, nie wątpiła, że doszłoby do rękoczynów.
- Nic jej nie będzie - nagle obok niej pojawił się Poldi z szerokim uśmiechem na twarzy - To duże dzieci i sami sobie poradzą. Dziewczyna kiwnęła głową i udała się z jej "drużyną" na bok omówić strategię.

Parę metrów dalej Jack próbował wmówić innym, że Monika im się "nie na da" i tylko będzie zawadzać prawdziwym zawodnikom. Dziewczyna nic się nie odzywała, gdyż w pełni zgadzała się z chłopakiem. Z kolei Aaron i Theo i reszta myśleli zgoła inaczej. Wiedzieli, że Wilshere zrobi wszystko, aby utrudnić grę Monice.

- Dobra Jack, weź ty się w końcu dziś przymknij, bo już mam cię dość- stwierdził zrezygnowany Aaron.
- Dokładnie- odrzekł Thomas- I nawet nie próbuj nic kombinować z Moniką, bo uwierz to się dla ciebie źle skończy.
- Pff!- tylko na tyle było stać Jacka, który ostentacyjnie odwrócił się on nich.
"Jeszcze mi będą mówić co mam robić! Żal! To ona mnie upokorzyła, a  ja muszę jej tym samym odpłacić! Zobaczymy czy jest taka "dobra" w grze."

W drugiej drużynie wytworzył się prawdziwy "team spirit". Wszyscy nastawieni byli na wygraną. Paula z szerokim uśmiechem obserwowała jak Olivier i Alex rozpoczęli wojnę kciuków. Z rozbawieniem patrzyła jak ten drugi z kretesem przegrywa i wpada w "głęboką" rozpacz. Cóż... nikt nie mówił, że ci "mężczyźni" są dorośli umysłowo... Nagle poczuła ręce, owijające się wokół jej talii.
- Nie odwracaj się - ktoś szepnął - Powodzenia.
Paulina stała chwilę w lekkim osłupieniu. Co jak co, ale tego głosu jeszcze nie słyszała. Taki głęboki, męski i ... Paula ogarnij hormony i siebie!

Wszystkiemu z boku przyglądał się Wojtek. Pomimo swoich postanowień, o zostawieniu Pauliny i w ogóle nie myśleniu o niej, jego dłonie zacisnęły się w pięści. Dupek nawet jej nie zna i myśli, że se może?! No kuźwa właśnie nie może!!! Chłopak potrząsną głową. Nie może tak się zachowywać. Nawet reagować tak nie może, bo on ma narzeczoną. Jego Magdę. Z trudem odwrócił wzrok od brunetki skupiając swoje oczy i uszy na trenerze.
- Dobra! Zaczynamy! A.. i chłopcy pamiętajcie - macie kobiety w zespołach!- krzyknął Arsen.

Pomimo wcześniejszych obaw i lekkiej paniki Monika poczuła się pewnie na boisku. Co dziwne nie przeszkadzała jej nawet obecność Jack'a w zespole. Miała przy sobie Theo więc czuła się bezpieczna. Podczas gry panowała miła i radosna atmosfera, jednak mecz był traktowany na poważnie. Dziewczyny bardzo często były przy piłce i chłopcy byli pod wrażeniem ich gry. W pewnym momencie, gdy blondynka była w dogodnej sytuacji do strzelenia gola, a Theo był na swojej połowie boiska, ktoś wziął na ręce dziewczynę i zaczął uciekać w kierunku wyjścia. Wszystko działo się w ułamku sekundy i tak zaskoczyło wszystkich, że zanim ktokolwiek się ruszył w pogoni minęła dobra minuta.

Monika tymczasem nie wiedziała co się w okół niej dzieje. Miała kopnąć piłkę a tymczasem znalazła się na rękach kogoś i ten ją gdzieś zaczął nieść. Dopiero po chwili wyszła z szoku i spojrzała w górę. Natrafiła wzrokiem na szyderczy uśmieszek Wilshere'a. Po otrząśnięciu się z kolejnego szoku zaczęła okładać go pięściami, jednak po jego minie wnioskowała, że na nim nie robiło to żadnego wrażenia. Jack nagle się zatrzymał.

-Jak tam blondi lekcje pływania?
Monika dopiero po chwili zorientowała się o co ten ją zapytał i gdzie oni są. Dziewczyna zaczęła panikować. Ona nie umiała pływać. Panicznie bała się czegoś głębszego niż łyżka wody. Zaczęła wrzeszczeć i wierzgać jednak ten ani myślał jej puścić.
-Puść mnie, puść mnie, puść mnie, puść mnie - blondynka wrzeszczała wniebogłosy.
- Twoje życzenie piękna jest dla mnie rozkazem- stwierdził z ironicznym uśmiechem na twarzy, gdy znaleźli się na krawędzi klubowego basenu.
- Nie! Nie rób tego!
Jednak chłopak był głuchy na jej prośby i po chwili rozległ się ogromny plusk, a Monika powędrowała na dno.

Wtedy na basen wpadła reszta drużyny na czele z Theo, Paulą, Aaronem i Wojtkiem. Paulina z przerażeniem patrzyła na chłopaka, stojącego nad brzegiem basenu.
- Co ty zrobiłeś idioto! Ona nie umie pływać!- darła się.
- Hahahaha dobry żart- Jacka nie opuszczał dobry humor.
- Czy ja do cholery wyglądam jakbym żartowała- wrzasnęła i wskoczyła do wody, żeby wyłowić przyjaciółkę. Zaraz za nią ruszył Theo i Wojtek. Dopiero po chwili zdołali wyciągnąć Monikę z wody. Dziewczyna, gdy dostała się na brzeg zaczęła kaszleć i próbowała złapać oddech. Trzęsła się niemiłosiernie. Theo objął drżącą dziewczynę, głaszcząc jedocześnie jej plecy. Pozostali z wściekłością wpatrywali się w bruneta. Wilshere z kamiennym wyrazem twarzy obserwował Monikę.
- Rozejść się!- krzyknął Arsen.
Przy Monice zostali tylko Paula, Theo, Wojtek i Jack. W końcu dziewczyna doszła do siebie, a jej złość sięgnęła zenitu. Podniosła się z ziemi i zaczęła okładać Wilshere 'a pięściami. Dopiero Theo zdołał ją odciągnąć. Jednak kiedy zobaczył grymas tamtego, nie mógł się opanować i uderzył go z pięści . Nie zrobiło to na Jacku jednak żadnego wrażenia. Tylko patrzył jak Theo zabiera blondynkę do ich fizjoterapeuty. Nagle przed nim wyrosły trzy postacie. Trzy bardzo wściekłe postacie. Paula, Aaron i co dziwne Wojtek patrzyli na niego jak na największą zarazę świata.

-Czyś ty do reszty oszalał?! - Wojtek, tak właśnie TEN Wojtek na niego wrzeszczał. Świat się skończył i ja tym nie wiem?
-Ja nic nie zrobiłem! To ona...- złapał się za piekący policzek. Paulinę przed dokonaniem mordobicia powstrzymywał tylko Wojtek trzymający ją w mocnym uścisku. Ta szarpała się i wrzeszczała, jednak ten nie ugiął się i trwali w tej pozycji. Z kolei Aaron patrzył na niego z góry, karcącym wzrokiem. Jak on nienawidził jak ktoś tak na niego patrzył. Nienawidził! Czuł się wtedy taki niepotrzebny, beznadziejny. Taki wzrok musiał znosić przez wiele lat...
- Nic nie zrobiłem. - Jack z założonymi rękami odwrócił się na pięcie i wyszedł.

No wyszedł...Po prostu wyszedł!!! Paulina nie mogła uwierzyć własnym oczom, uszom i w ogóle. Nie wierzyła, że można być tak aroganckim, bezczelnym, bezuczuciowym dupkiem! A ona myślała, że Monika i Jack mogą coś ten...nigdy w życiu! Nagle zorientowała się, że ktoś ją obejmuje. Wiedziała, że to nie może być Aaron bo ten stał na przeciwko niej i patrzyła na nią z bezczelnym uśmiechem. Powoli odwróciła się i spojrzała w zielone oczy Wojtka. Ten, pomimo sytuacji, uśmiechnął się szelmowsko i zacieśnił uścisk wokół niej. Paula wyrwała się z uścisku chłopaka i już kierowała się w kierunku wyjścia, kiedy zauważyła tam dwie osoby. Jedna z nich to była Magda we własnej osobie. Miała złość, oprócz tapety, wymalowaną na twarzy. Paulina usłyszała jak Wojtek przełyka głośno ślinę.

-No to jesteście w ciemnej dupie. - Aaron zawsze był elokwentny.


Wielkie cześć wszystkim:) Tak oto wracamy z nową notką!:) A teraz kilka ogłoszeń duszpasterskich;d
Po pierwsze LadyCat została współautorem tej historii:) Większość tej notki to jej moim skromnym zdaniem genialne pomysły;d
Po drugie specjalna dedykacja dla Paulki;* Dziękuję za wszystkie komentarze i miłe słowa, jak również za nominowanie tej historii do  The Versatile Blogger. Postanowiłam jednak, że nie będę brała w tym udziału. Jeśli chcecie się dowiedzieć czegoś o mnie to piszcie na gg; 32584153:) Nie gryzę;d 
Po trzecie dziękuję również autorce Mentos za nominowanie do The Versatile Blogger.
Po czwarte jestem mega dumna, że mój blog ma 1000 odsłon:) Dziękuję za wszystkie komentarze i liczę na więcej:) Miło jest wiedzieć, że kogoś interesuje to co tworzymy z LadyCat:) 

*A więc LadyCat macha nieśmiało czytelnikom tej zacnej historii (skromność w genach) mam nadzieję, że moje dziwne pomysły tylko upiększą tę opowieść i będziemy z główną prowadzącą pisać długo i długo i długo (..) wiecie o co lata : )

Także ten do napisania:)

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

If you want to leave, I'm with it.

Kolejne dni upłynęły dziewczynom pod znakiem wypoczynku i zwiedzania. Klara musiała wyjechać na tydzień w sprawach zawodowych, a dziewczyny obiecały, że zajmą się jej ukochanym chłopakiem. Monice i Paulinie zupełnie to nie przeszkadzało. Bardzo polubiły chłopaka kuzynki Moni, a sama Monika nie miała by nic przeciwko temu, żeby Aaron został jej nowym "kuzynem".

- Monia! Paula! Już jestem!- krzyknął Aaron wchodząc do domu po wieczornym treningu.
- Wreszcie!- odkrzyknęła Paula z kuchni - Chodź tu szybko, bo kolacja stygnie.
- Mmm.. Ale wy mnie rozpieszczacie- Chłopak zasiadł do stołu z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Ciesz się póki możesz - Monika puściła mu oczko.
- Pycha!- stwierdził Aaron z pełnymi ustami - A właśnie! Mam dla was propozycję nie do odrzucenia.
- Czyżby to był kolejny z twoich super-extra wymysłów ?- spytała ironicznie Monia.
- A czy któreś z tych wymysłów, które on obmyślił były dla ciebie złe?- spytała retorycznie Paula.
Monika z niechęcią musiała pokręcić przecząco głową.
- No widzisz- uśmiechnęła się tryumfująco Paula- No więc, Aaron, co to za propozycja?
- Arsen zaprasza was jutro na trening. - chłopak wypowiedział zdanie tonem, jakby zaprosiła je, co najmniej, królowa Anglii. Dziewczyny nie wiedziały co powiedzieć. Były bardzo zaskoczone.

- Woow- zdołały w końcu wykrztusić.
- Także dziewczyny do spania, bo jutro punkt 10 mamy być na Emirate's. A właśnie - dodał- wspominałem wam, że macie się ubrać na sportowo, bo będziemy razem trenować?
- Co?!- krzyknęły równocześnie.
- Dobranoc- odpowiedział im Aaron i udał się do sypialni.

Dziewczyny ciągle nie mogły wyjść z szoku. Powoli pozbierały naczynia po późnej kolacji i włożyły je do zmywarki.

- No nieźle - w końcu odezwała się Monika- Przecież wyjdziemy tam jutro na idiotki.
- Nie przesadzaj - zaśmiała się Paula - Może nie będzie aż tak źle.
- Sama w to nie wierzysz, przecież my będziemy "trenować" z zawodnikami Arenalu, a nie z chłopakami, którzy może mają ambicję ale marne umiejętności.
- Dramatyzujesz jak zwykle. Zresztą wcale nie musimy grać, a ty przynajmniej spotkasz się z Theo - puściła jej oczko.
- Czy ty coś insynuujesz?
- Gdzież bym śmiała- zaśmiała się Paula i zaczęła uciekać do swojego pokoju, wiedząc że po Monice można się spodziewać każdej reakcji.

Tymczasem Monika spokojnie nalała soku do szklanki i poczłapała do swojego pokoju. Bała się tego treningu i nie miała zamiaru tego ukrywać. Paula po części miała rację. Jedynym powodem, żeby się cieszyć z tego treningu było spotkanie z Theo. Polubiła tego chłopaka. Wprawiał ją w dobry nastrój, jednak sama nie wiedziała czy on będzie ją w ogóle pamiętał. W końcu na imprezie ani on, ani ona nie żałowali sobie alkoholu, a od tego czasu nie widzieli się. Monika powróciła wspomnieniami do tego wieczoru, który na sam koniec zepsuł jej Jack. Wait a minute...Dziewczyna o mało nie wpadła w ścianę. Przecież ten bufon gra w drużynie z Aaronem i Theo. Tak? Owszem. Czyli, wnioskując, jeśli jedzie na trening z Aaronem I spotka tam Theo to znaczy, że tego pajaca również!!! Monika z przerażeniem i wściekłością zaczęła miotać się po pokoju. Wilshere na pewno nie przepuści okazji, aby zrobić z niej idiotkę na oczach całej drużyny! OK. Spokojnie Monia. Wdech. I wydech. Wdech. I...No kuźwa nie pomaga ta metoda! Zgłoszę normalnie reklamację!!! Dziewczyna usiadła na łóżku i zaczęła spokojnie analizować całą sytuację. Wiedziała, że przesadza i to nawet bardzo, jednak taki już jest jej charakter. Zupełnie odmienny niż jej przyjaciółki. Wszyscy, nawet ich rodzice co jest bardzo oburzające, dziwili się, że taka przyjaźń koegzystuje w takiej postaci. Rzecz jasna bardzo dobrej postaci. Obydwie są swoimi przeciwieństwami. Paulina jest żywiołowa, energiczna, wygadana i tym podobne synonimy. Z kolei Monika jest spokojna, lubi przemyśleć coś kilka razy, a potem coś zrobić lub powiedzieć. Oczywiście nie znaczy to, że blondynka nie umie się bawić, przykład - ostatnia impreza. Ma swoje tak zwane "przypały" z Paulą. Pomimo sporej różnicy charakterów rozumieją się jak nikt inny i nie zamieniłaby jej na nikogo innego. Po dwóch godzinach intensywnego myślenia strumieniem "Jak to uniknąć siary na whole world" westchnęła i zrobiła to co powinna już na samym początku - udała się do Pauli. Cichaczem weszła do pokoju brunetki. Tam zastało ją istne pobojowisko. Wszystkie ciuchy porozrzucane po podłodze i ...hej co moja torebka robi na tym żyrandolu?! Po kilkunastosekundowej debacie samej ze sobą stwierdziła, że jednak nie chce wiedzieć. Paula stała pośrodku tego armagedonu z założonymi rękami i miną pt: "Załamka tysiąclecia".

-Możesz mi powiedzieć, co tu się stało? - Monika z uniesioną brwią patrzyła jak jej najlepsza przyjaciółka patrzy na nią wzrokiem skrzywdzonego psiaka.
- No jak to co? Jak to co?! - brunetka wyglądała jak uciekinier zakładu psychiatrycznego...delikatnie ujmując - Nie mam się w co ubrać na jutrzejszy trening!
Po tej wypowiedzi Monika strzeliła tzw. "facepalma". Tylko Paulina potrafi zrobić tragedię grecką o taką błahą rzecz...tzn. tylko wg. Moniki błahą, no bo jak to - źle wyglądać przed tymi wszystkimi piłkarzami?! No skąd....Monika z politowaniem patrzyła na przyjaciółkę. Zagarnęła pierwsze lepsze dresy w zasięgu jej wzroku, jakiś T-shirt i rzuciła nimi w Paulę. Ta popatrzyła na nią jakby pierwszy raz w życiu ją widziała. Z wielkim uśmiechem uścisnęła Monikę.
-Dzięki! Idealne na trening. Nie wiesz jak bardzo się cieszę na jutrzejszy dzień i...- brunetka zaczęła trajkotać jak katarynka. Po ponad pół godzinie rozwodzeniu się nad tym jak to będzie cudownie trenować z piłkarzami, zauważyła, że Monika w ogóle jej nie słucha. Szturchnęła blondynkę. Ta otrząsnęła się z dziwnego transu.
-A właśnie, czegóż to zawitałaś do mego królestwa? - Monika westchnęła i powiedziała jej o swoich obawach. Najbardziej obawiała się kompromitacji - blondynka nienawidziła tego uczucia, rzadko przyjmowała krytykę ale zrobienie z siebie idiotki na oczach innych... Nie, nigdy w życiu! To była jedna z jej największych wad. Jeśli nie była pewna, że jest w czymś naprawdę dobra, nie robiła tego. Po "naradzie wojennej", przekonywaniu, że Monika wcale a wcale się nie skompromituje i potwierdzeniu tego parokrotnie dziewczyna stwierdziła, że czas się wynosić.
- Dobra Paula, spadam do swojego "lochu"- zaśmiała się Monika.
Dziewczyna już miała wychodzić z pokoju przyjaciółki, gdy nagle uświadomiła sobie dlaczego Paula tak bardzo przejmowała się tym w co się ubrać. Nie mogła odpuścić kilku chwil droczenia się z nią.
- Ha!- krzyknęła, odwracając się w kierunku przyjaciółki z tryumfalnym uśmiechem na twarzy.
Paula widząc minę dziewczyny zaczęła się głośno śmiać.
- No i co się cieszysz?
- Nic, masz boską minę, co najmniej jakbyś objawienia dostała.
- Prawie trafiłaś- zaśmiała się Monika.- Już wiem dlaczego ci tak zależy, żeby dobrze jutro wyglądać.
- Yyy? - na policzki Pauliny wpłynął delikatny rumieniec.
- Z powodu takiego pana którego imię zaczyna się na W a nazwisko na S.
- Wcale nie!
- Wcale tak!
Przez kolejne 15 minut dziewczyny kłóciły się o to, która ma rację. W końcu do pokoju wszedł zdezorientowany i zaspany Aaron.
- Co tu się dzieje?- spytał ziewając.
- Paula nie chce przyznać mi racji- odpowiedziała Monika.
- Jak gada głupoty to niech ją to nie dziwi.
- A mogę wiedzieć o co w ogóle chodzi?- spytał z nadzieją w głosie.
- NIE!- odpowiedziały zgodnie.
- I zrozum tu kobiety. Swoją drogą niezły syf tu macie, a mówią, że to mężczyźni są brudasami.

Dziewczyny porozumiały się oczyma i w jednej chwili w Aarona poleciały poduszki, zmuszając go do opuszczenia pokoju.

- Dobra, to ja też idę. Branoc kochana. I nie martw się - Wojtuś zaślini całą murawę widząc ciebie.- Monia wyszczerzyła się w stronę brunetki z łatwością unikając poduszki.
- Branoc.

~~

Punkt 8 następnego dnia dziewczyny były już gotowe do wyjścia. Monika postawiła na taki strój [Strój], natomiast Paula taki [Strój]. Dziewczyny przygotowały lekkie śniadanie do którego zaparzyły świeżej aromatycznej kawy i wycisnęły sok z pomarańczy.

-Gotowe?- spytał Aaron po skończonym posiłku.
- A mamy jakieś inne wyjście?- Monika spytała z wyrzutem chłopaka, za co dostała w głowę od Pauli.
- Ech co ja z wami mam. Już, już do auta, bo się spóźnimy- popędził je Aaron.

Paulina z wielkim uśmiechem udała się w stronę samochodu chłopaka, w przeciwieństwie do Moniki, która szła ze spuszczoną głową jak na ścięcie. Nie chciała jechać i już! A może by tak szybko uciec i zatrzasnąć się w pokoju...Paulina spojrzała na przyjaciółkę i szybko "wrzuciła" ją do auta, tym samym przekreślając jej tajemne plany spektakularnej ucieczki.

-I myślisz, że zatrzaśnięcie się w pokoju by coś ci dało? - Paulina z kpiną spojrzała na Monikę. Blondynka ze zdziwieniem spojrzała na brunetkę. Ja ciebie - ona czyta w myślach! Dobra jak w "Zmierzchu" niwelowali skutki Edwardowego czytania w myślach? Asz no - jednak Bella miała farta z tym "zamkniętym umysłem"... Paula nagle głośno roześmiała się.
-Czubku, ja nie czytam w myślach tylko ty mówisz na głos!
- Ups... - speszona Monika to rzadki widok.
- Hahahahaha - Aaron nie mógł przestać się śmiać- Monia tylko uważaj, żebyś takiego czegoś nie odstawiła przy chłopakach.- zdołał wykrztusić pomiędzy kolejnymi spazmatycznymi napadami chichotu.
- Pff... Mógłbyś już jechać, bo dopiero co nas pospieszałeś- cierpko odparła Monika.
- Ech.. Co ja z wami mam.. Nawet pośmiać się nie mogę- stwierdził smutno.
- Nie przejmuj się nią- Pauli trzymał się dobry humor- zobaczysz po treningu będzie się unosiła "trzy metry nad niebem"- konspiracyjnie szepnęła.

Aaron popatrzył z dziwną miną na Monikę, która zwrócona była w kierunku okna. Nie wiedział co o tym wszystkim myśleć. No bo okey, Wojtek ma coś do Pauli i już ja się postaram, żeby coś im z tego wyszło, ale o co chodzi z Moniką? To jest zadanie dla Super Aaro!  Chłopak postanowił zacząć już od tego momentu spróbować wyczuć o co chodzi.

- Paulinkooooo ty moja kochana...- popatrzył na nią maślanym wzrokiem.
- O nie, nie i jeszcze raz nie!
- Nawet nie wiesz o co mi chodzi, a ty już od razu, że nie. Normalnie foch. Będziecie sobie same musiały radzić z całą tą zgrają porypanych ludzi!
- Oj Aaronku, myślę, że chłopcy baaardzo się ucieszą kiedy im powiemy co o nich sądzisz- stwierdziła Paula z tryumfującym uśmiechem- A tego chyba nie chcesz.
- Pff! Zobaczycie ja jeszcze się dowiem o co chodzi!- zaczął się odgrażać.
- Paula daj mu spokój- w końcu odezwała się Monika- Klara już za 2 dni wraca to go doprowadzi do porządku. - poruszyła charakterystycznie brwiami. Aaron zaczerwienił się nieznacznie na samą myśl o "doprowadzaniu do porządku". Dziewczyny na widok, prawie że dziewiczego rumieńca wybuchnęły głośnym śmiechem.
- Ktoś tu jest pod pantoflem- zaśmiała się Paula.
- Wy serio chcecie iść na piechotę.
- No dobra, dobra... Już się nie obrażaj- Monia posłała mu buziaka.
- I to rozumiem.

Dalsza podróż minęła im przy akompaniamencie śpiewu Aarona, który tym razem upodobał sobie jakieś angielskie disco. A trzeba przyznać, że pomimo beznadziejnego wyboru piosenki - chłopak miał niesamowity głos.

- Dobra, koniec tego dobrego, wysiadka.- rzekł podjeżdżając pod stadion.
- Monia, wiesz ty co? Chyba miałaś rację co do tego schowania się w pokoju- stwierdziła Paula, która dopiero w tym momencie poczuła lekki stresik. Brunetka wiedziała bardzo dobrze, że na treningu muszą być wszyscy, a jak wszyscy to oznacza tylko jedno - nie serwują dzisiaj naleśników!...Eee, chyba głodna się zrobiłam...Oczywiście oznacza to, że będzie też Wojtek. I bardzo prawdopodobne, że zrobi sobie wstyd na maxa. Nie Paula, myśl pozytywnie - tak jak mówiła ci babcia Krzysia - Optymizm to podstawa podstaw każdego żyjącego homo sapiensa!. Nie będzie w ogóle a w ogóle zwracać na niego uwagi! Bo wcale nie przejęła się tym, że od tamtego czasu się z nim nie widziała. Ani tym, że pomimo tego, że jest najbliższym przyjacielem Aarona nie było go u nich. I ,że wtedy zostawił ją dla tej lafiryndy. Wcale a wcale. Prychnęła pod nosem i wyszła z samochodu.

Blondynka nie wiedziała co począć. Z jednej strony nie chciała iść no bo ten pajac tam będzie i za tę informację mogła oddać wątrobę. Albo lepiej nerkę, bo wątroba jedna a nerki mamy dwie...no i chyba nerkę łatwiej skołować niż wątrobę...A z drugiej strony bardzo, bardzo, bardzo chciała zobaczyć trening drużyny od kuchni. No i może Theo ale co tam on - ważny trening! Monika wiedziała, że nie ma wyboru  -Paula za nią zdecydowała prawie że wyciągając ją z samochodu. Mamusiu help!!!  

Dziewczyny zaczęły mozolnie iść za Aaronem, który wesoło podgwizdywał sobie pod nosem jakąś piosenkę. W końcu odwrócił się w kierunku towarzyszek i zaczął się z nich śmiać.

- Czy wy naprawdę uważacie, że idziecie na ścięcie?
- Taaak!- odrzekły zgodnie.
- Oj przestańcie! Jeśli pokażecie, że jesteście silne zabiorę was dziś na kolację.
- Nie bardzo nas to przekonuje, no ale ok- w końcu odpowiedziała Monika- Chodź Paula pokażemy im, że w piłkę może grać każdy.
- Ej, ej! Bez takich mi tu!
- Pamiętaj, że cię kochamy- zaśmiała się Paula.
- Kogo tak kochacie?- zapytał jakiś głos.

Dziewczyny odwróciły się w kierunku, z którego dochodził znajomy głos.

- Siema Theo!- Aaron przybił piątkę z kumplem.
- Stary, ale ty masz dobrze. Takie piękne kobiety wokół ciebie.- Mówiąc to wpatrywał się w Monikę, która była pochłonięta swoimi myślami. Oczywiście tego spojrzenia nie przeoczyła Paula oraz Aaron. AHA! Super Aaro rozwiązał zagadkę!!!
- Oczywiście chodzi ci o Klarę?- spytał podchwytliwie Aaron.
- Co?- Theo skupił swój wzrok na koledze, postanawiając szybko zmienić temat- Chodźmy już do szatni, bo Arsen nas zabije.
- I tak się nie wywiniesz- krzyknął za nim Aaron.

Monika, która poszła zaraz za chłopakiem poczuła, że dziś może wszystko! Żaden dupek nie będzie mi dziś stawał na drodze! Mam nadzieję...  Nagle do niej doszło, że ktoś do niej mówi.

- Haalo! Ziemia do Moniki!- Theo pomachał jej ręką przed oczyma.
- Yyy.. Przepraszam, mówiłeś coś- spytała.
- Tak, że minęłaś już szatnię- zaśmiał się chłopak.

No super! Znów zrobiłam z siebie idiotkę, przed chłopakiem który mi się podoba. No super ja to potrafię!

- Chciałbym wiedzieć o czym tak myślisz...Funt za twoje myśli - Theo spytał z szerokim uśmiechem.
- Tylko tyle warte są moje przemyślenia? - Monika roześmiała się widząc minę chłopaka - Może kiedyś się dowiesz. A teraz chodź, bo chyba Arsen nie lubi jak ktoś się spóźnia.
- Ok.

Theo otworzył przed nią drzwi, a jej oczom ukazały się gołe klaty i nie tylko.
- Wooow, to powinno być zakazane.
- Ale co?- spytał zdezorientowany.
- Tyle testosteronu i seksu w jednym miejscu- zaśmiała się Monika.
- No wiesz co!? I tak to co najlepsze jest obok ciebie.

Monika spojrzała na Theo, który wskazywał na siebie palcami, a na twarzy tworząc tzw. dzióbek. Wybuchnęła głośnym śmiechem, tym samym sprowadzając na siebie wszystkie spojrzenia. Cóż..kiedyś musieli się kapnąć, że w ich szatni są dwie kobiety. Monika i Paula miały na twarzach głupie uśmiechy, których nie mogły powstrzymać. Z kolei część panów, posiadająca ręczniki na swych biodrach szeroko się uśmiechnęła, druga część, będąca tak jak ich Pan Bóg stworzył czmychnęła szybko po swoje odzienie. Paula z rozbawieniem obserwowała jak próbują zakryć swoje....powiedzmy skarby.  Cóż...dziewczyny w ogóle a w ogóle się nie speszyły - no bo czego. Ona właściwie wzrokiem poszukiwała tylko jednego osobnika, którego jak na złość nie widziała!

Monika, tak jak jej przyjaciółka, również cieszyła swe oczka widokiem, który nagle został zasłonięty przez czyjąś bardzo dobrze rozbudowaną klatkę piersiową. Z podkreśleniem słowa ''bardzo". Nie byłaby sobą( ani w ogóle hetero), gdyby nie miała chwilowej "zawiechy" na taki widok. Powoli swoim wzrokiem dotarła do twarzy posiadacza owego "cuda". Natrafiła na brązowe oczy. Nie wiedziała czemu, ale były one takie .... misiowate. Podobały się jej. Jednakże zaraz jej mina zrzedła widząc Jacka, nieformalnie największego pajaca Wielkiej Brytanii. I piękne oczy właśnie straciły swój urok. Oczywiście on nie omieszkał nie skomentować jej chwilowego "odlotu" na jego widok.

-Czyżbyś widziała coś, co ci się podoba? - zapytał z aroganckim uśmieszkiem. Dziewczyna miała ochotę zetrzeć mu ten grymas z twarzy jak najprędzej.
- Tsaaa...Podolski faktycznie ma niezłe ciałko. - blondynka zawsze, ale to zawsze ma na wierzchu...on już powinien się tego nauczyć. No cóż...kolejna lekcja mu nie zaszkodzi!
- Masz chyba jakieś problemy ze wzrokiem dziewczynko.
- No chyba nie.. Ja jednak proponuję głosowanie. Kto uważa, że Jack ma małego?- spytała niewinnie.
- Uuuu...- cała szatnia na chwilę zamarła.
- Pocisk! - któryś gwizdnął.
- Odszczekaj to!
- Bo co mi zrobisz?

Jack już kierował swe kroki w jej stronę, gdy na jego drodze stanęli Aaron, Wojtek, Theo i Poldi.
Chłopak popatrzył dziwnie szczególnie na tego ostatniego.
- No co powiedziała, że mam niezłe ciałko.- odparł pod wpływem jego wzroku. -Zresztą to jest kobieta, a ty nie jesteś aż takim idiotą, żeby coś jej zrobić. - dodał już ciszej do Jacka.
- Jeszcze mi za to zapłacisz- powiedział po chwili do Moniki.

Monika przybiła sobie piątkę z Paulą i swoimi wiernymi rycerzami. Była pod wrażeniem tego, że ci oto faceci stanęli w jej obronie. Zdawała sobie sprawę, że lekko przesadziła. Co mi tam! To jego wina, mógł mi nie stawać na drodze z tym swoim boskim i seksownym... STOP! OGARNIJ SIĘ GŁUPI MÓZGU!
- Dziękuję za to, że stanęliście po mojej stronie.- posłała ciepły uśmiech w ich stronę.
- Nie ma sprawy. Hahaha jeszcze chyba nikt mu tak nie pocisnął. - Theo puścił jej oczko - Ale teraz to ja muszę mieć na ciebie oko, bo wiesz, że on ci nie odpuści prawda? - Theo spytał zmartwionym tonem.
- Wiem, wiem... Ale skoro ty będziesz mnie bronił nie muszę się niczego obawiać mój wierny rycerzu. - z poważną miną stanęła przed nim i butelką wody "mianowała go" na swojego ochroniarza. Po całej szatni rozległ się wybuch śmiechu.

Paulina z lekkim rozbawieniem obserwowała jak do Moniki podchodzi Jack. Nie przyzna się do tego głośno jednak według jej skromnej osoby byłaby z nich idealna para. Oczywiście wiedziała, że gdyby powiedziała to na głos Monika zaszarżowałaby na nią jak rozjuszony byk na czerwoną płachtę, a i Jack nie byłby obojętny i w ogóle woli zostawić tę myśl dla siebie. Brunetka zaczęła się delikatnie denerwować, czego objawem było obgryzanie paznokci. Przecież oni się zabiją, czemu nikt nic nie mówi, czemu... Ktoś nagle złapał jej dłonie, tym samym uniemożliwiając jej pozbywania się paznokci. Spojrzała w górę i zobaczyła brązową czuprynę Wojtka i jego roześmiane oczy.

-Czemu nikt nic nie robi w związku z nimi? - spytał wskazując głową na kłócących się.
-Tobie też dzień dobry Wojtku. - Paulina odparła z przekąsem, przypominając sobie swoje postanowienie. Nie będę się nim przejmować w ogóle!
-
Dzień dobry Paulino. Czemu nikt nic nie robi w związku z nimi? - błysnął zębami i tyle go było, gdyż musiał wraz z resztą interweniować w sprawie tamtych. Brunetka po chwili przybiła piąteczkę z Moniką.

Ogólne rozbawienie przerwał Arsen, który wszedł do szatni.

- Dzień dobry drużyno.- powiedział cicho i spokojnie.
- Dzień dobry trenerze!- cała szatnia od razu się uspokoiła.
- Jak widzę już poznaliście Paulinę i Monikę. - uśmiechnął się do nich - Miło mi was poznać dziewczyny.
- Nam również. Dziękujemy za zaproszenie, to dla nas zaszczyt. - z uśmiechem na ustach stwierdziła Monika.
- Mam nadzieję, że się będziecie dobrze bawić a teraz zapraszam na murawę.


Taaadaaam!:) Oto powracam z nową notką:) Chyba to jedna z najdłuższych, które kiedykolwiek napisałam:) Hmm jak zwykle dziękuję Lady Cat;*  osobom które czytają to opowiadanie:* Specjalne pozdrowienia i buziaki dla pierwowzoru jednej z bohaterek:* Ty już wiesz:) Także, co się będzie działo na treningu? To już w przyszłej notce:) Zapraszam do czytania i komentowania:)