Monika jak na skrzydłach przybiegła do domu swojej najlepszej
przyjaciółki.
-Paulina, Paulina!
-Paulina, Paulina!
- Monika porypało cię? Co się tak drzesz?
- Pff! Mam genialną wiadomość, ale jak nie chcesz wiedzieć
to spadam.- powiedziała odwracając się i idąc w kierunku drzwi.
- Jaką wiadomość? O co chodzi? Wracaj tu!
- Ha! Wiedziałam! Dzwoniła do mnie Klara, no wiesz ta moja
kuzynka, która mieszka w Londynie.- powiedziała Monika widząc zdezorientowaną
minę Pauliny.
- Aaa.. No coś wspominałaś. I co w związku z tym?
- No jakbyś mi nie przerywała to byś już wiedziała.
- Ok. ok.. Już się nie odzywam.- powiedziała Paulina widząc
zabójczy wzrok Moniki.
- Więc Klara zaproponowała mi, żebym przyjechała do niej na
wakacje iii… mogę kogoś ze sobą zabrać, więc od razu pomyślałam o tobie.
- Żartujesz sobie ze mnie?- zapytała zszokowana Paulina.
- Mówię najzupełniej poważnie! To jak jedziesz?- zapytała.
- Jeszcze się pytasz? Pewnie, że tak!
- Ale będzie zajebiście! Wylot mamy za tydzień.- powiedziała
szeroko się uśmiechając.
- Co? Już? Kurde… Muszę zacząć się pakować!
- Hahaha jeszcze zdążysz ty mój roztrzepańcu. Dobra ja lecę
do domu. Pa.- powiedziała dając jej buziaka w policzek.
Tydzień pozostały dziewczynom do wylotu był dla nich bardzo
pracowity. Musiały pozałatwiać wszystkie sprawy związane z pakowaniem,
kupowaniem nowych ciuchów, bo przecież „jak my się tam będziemy prezentować?”
~~Sobota~~
- Hej! Gotowa?- zapytała Monika.
- Prawie. Choć pomóż mi zamknąć tę walizkę, bo sama nie dam
rady.
- Hahaha ile ty tych rzeczy bierzesz?- zapytała siadając na
walizce.
- To są te najpotrzebniejsze!- lekko się wzburzyła.
- Ok ok. już nic nie mówię. Dosunęłaś już ten zamek?
- Prawie.. O! Już! Dzięki!- powiedziała.
- Dobra musimy lecieć, bo inaczej nam samolot ucieknie.
- Nie ucieknie nie
panikuj. Idę się pożegnać z rodzicami i już jedziemy. Gosia na nas czeka?
- Tak. Chciałam, żeby nas ktoś inny odwiózł no ale jak
zwykle się uparła.- powiedziała zrezygnowana Monika.
- Oj tam, oj tam. Jedziemy!
Dziewczyny pożegnały się z rodzicami i pojechały na
lotnisko. Odczuwały pewien strach przed wejściem na pokład, ale uznały, że to
będzie świetna przygoda. Lot minął im bardzo szybko. Cały czas śmiały się,
rozmawiały i snuły plany dotyczące tego co będą robić w Londynie. Nie wzbudziły
tym sympatii starszych osób lecących wraz z nimi. Dziewczyny nie przejmowały
się tym zbytnio. Z lotniska miała ich odebrać Klara.
- No i gdzie ona jest?- spytała zdezorientowana Paulina.
- Nie wiem. Próbuję się do niej dodzwonić, ale nie odbiera.-
powiedziała Monika po raz kolejny wybierając numer kuzynki.
Dziewczyny czekały pół godziny na przyjazd Klary, ale ona
się nie zjawiała ani nie odbierała telefonów. Dopiero po setnym razie podniosła
słuchawkę.
- Hej kuzynko co tam, podoba się wam mieszkanie?- spytała.
- No hej.. Tak się składa, że czekamy na ciebie na lotnisku
już pół godziny, a ciebie nie ma..
- Nie mów, że Aaron po was nie wyjechał?- zapytała
zdziwiona.
- Jaki Aaron?- spytała zdziwiona Monika.
- Nie mówiłam ci, że mój chłopak po was wyjedzie, bo ja
jestem w pracy?
- No nie…
- Przepraszam widocznie zapomniałam. Zaraz do niego
zadzwonię i go opierniczę. Powiedz dokładnie gdzie czekacie i jak jesteś
ubrana.
- Siedzimy w kawiarni na lotnisku. Jestem w legginsach i
koszulce kaki.
- Ok. Zaraz wam dam znać gdzie jest ta ciamajda.
Po pięciu minutach do dziewczyn podszedł do nich średniego
wzrostu chłopak, który miał na sobie czarne okulary i kaptur na głowie.
- Hej! Monika i Paulina?
- Cześć. Tak.- odpowiedziała Monika.
- Uff nareszcie was znalazłem. Przepraszam, że musiałyście
czekać. A tak w ogóle to jestem Aaron.- powiedział przyjaźnie się uśmiechając.
- Nic nie szkodzi.- odpowiedziała Paulina.- A mogę wiedzieć
dlaczego jesteś tak ubrany?
- Yyy.. No tak, wy nie wiecie kim jestem.. Zaraz wam
wszystko wyjaśnię tylko nie tu. Idziemy?
- Ok. Prowadź.
Aaron wziął od dziewczyn walizki i wsadził je do samochodu.