- Upss...- tylko tyle zdołała wydusić dziewczyna, po czym zaczęła się powolutku wycofywać i już po chwili jej nie było.
- Aż tak straszni jesteśmy? - zaśmiał się po chwili Wojtek i popatrzył z lekkim zdziwieniem na Paulinę.
- Hmm.. Myślę, że ona ciebie się nie boi, tylko mnie. - stwierdziła rzeczowo dziewczyna, na co Wojtek ją mocno do siebie przytulił.
- Chodź, poudajemy, że jesteśmy wściekli. - wyszeptał jej do ucha.
- Nie wiem jak ty, ale ja naprawdę jestem! Tyle ciekawych rzeczy mogłam zrobić, a byłam zamknięta z tobą. - Paula nie mogła się powstrzymać od złośliwości.
- EJ!- oburzył się Wojtek.
- Żartowałam! - zaśmiała się dziewczyna i uciekła bramkarzowi. Wojtek tylko z niedowierzaniem pokręcił głową i już po chwili znalazł się na dole tuż za Pauliną, która podsłuchiwała pod drzwiami.
- Monika i Ja-aaaack zakochana para!!! NANANANANANA!!! - bliźniaki nie mogły w spokoju zostawić sprawy "kuchennej".
Jack, oczami wyobraźni widział parę wychodzącą z uszu swojej...eee koleżanki. Kiwnął sam do siebie głową. Niestety, jako że Jack to Jack, to lubi komplikować sprawy z pozoru proste i nadal żyć w świecie ułudy. Nadal, naiwnie wierzył, że Monika jest dla niego TYLKO koleżanką. Kiedy piłkarz nadal kłócił się ze sobą o prawdziwość statusu jego i Moniki, na przeciwko niego rozgrywała się istna burza ze śnieżycą.
- JESZCZE RAZ A CI TAK GRZMOTNĘ, ŻE... że...UHUGHUGHGU NIENAWIDZĘ WAS!!! - blondynka niczym dziecko tupnęła nogą, a reszta cicho zaśmiała się na ten widok. Mimo że Monika uchodziła za tą "odpowiedzialniejszą i doroślejszą", to gdy dochodziło do spraw emocjonalnych stawała się istnym dzieckiem.
- Oh czyżby Moniczka wreszcie przyznała się, że kocha naszego kochanego Jack'usia? - wszyscy jak jeden mąż spojrzeli na wejście do salonu. Tam z tryumfalną miną stała Paulina i jej wierny kompan - Wojtek. Oczy Jack'a rozszerzyły się. Co ale jak dlaczego co...?
- Hęę?! - zwerbalizowane myśli młodej Szczebiocińskiej nie należały do tych "najwybitniejszych".
- Czyli nasza Monisia ma crush'a na Wilshere'a? - najstarszemu z braci oczy zaświeciły się na TĘ informację.
- NIE! NIE PRAWDA! Zresztą co wy tu robicie!? - wskazała oskarżycielsko palcami na nowo przybyłą parę.
- To niby mieliśmy siedzieć w moim pokoju? - dziewczyna zapytała z nutką niedowierzania.
- Nie oczywiście, że nie. - wtrąciła pani Amelia, wyczuwając KOLEJNĄ tego dnia awanturę - Jakże ja cię dawno skarbie nie widziałam! No pokaż mi się tu! - zaraz jednak zobaczyła... - A cóż to za młodzieniec obok ciebie Paulciu? - na twarzy kobiety pojawił się łobuzerski uśmiech. - Wyjeżdżacie ledwo na parę miesięcy, a wy już macie obok siebie kawalerów. I to jakich?! - przyjrzała się bliżej Szczęsnemu, który stał niczym żołnierz na musztrze. Oczy matrony Sczebiocińskiej uważnie lustrowały twarz bramkarza. Rejestrowały każdy szczegół, każdą anomalię. Wszyscy zebrani, na czele z Wojtkiem, wstrzymali oddech. Nagle Amelia przybrała minę pomysłowego Dobromira. - Już wiem! Ty jesteś ten od PEPSI! -wszyscy na to ryknęli ze śmiechem, a sam zainteresowany spłonął czerwienią, niczym dorodna piwonia.
- Proszę pani, ja bramkarzem jestem.
- OOO Na prawdę? A czegóż to pilnujesz? - osoba pani Amelii mocno peszyła Szczęsnego. Paulina ledwo powstrzymywała się od chichotu na widok paniki na twarzy swojego...ukochanego.
- Ciociu Wojtek jest...
- Czyli mnie kochasz?! - nagle ni z gruchy ni z pietruchy wrzasnął Jack, wskazując na Monikę. Ta patrzyła na niego, jakby nie wiedziała czy się śmiać czy płakać. Dopiero teraz zbuforował tę informację?! Dobre 15 minut po? Zakochałam się w najprawdziwszym debilu. Ale co porazić? On...
- HAAALOOOO MONIKA! Znów odleciałaś! - blondynka poczuła pacnięcie na czole. Z mordem spojrzała na Adama. Ten w odpowiedzi posłał jej całusa.
- Nie wiem o czym mówisz kretynie! - zwróciła się do Jack'a. - A poza tym...czy ty przypadkiem nie masz własnego domu?! Pałętasz się tu i pałętasz jak jakiś pies bezpański! I... - Jack, widząc że Monika wkroczyła w stan "mówiącej co przyniesie ślina na język" całkowicie się wyłączył. Słyszał tylko ciche szumy, a widział tylko przepiękną twarz blondynki. Jakie roziskrzone oczy! Niczym blask tysiąca gwiazd! A te piękne włosy - jak poruszane delikatnym zefirkiem... Cielęcy wzrok nie został zignorowany.
- Skarbie popatrz na nich! Są dla siebie stworzeni! A jak się on na nią patrzy! Normalnie wpadł po uszy! - Michał z niedowierzaniem patrzył na swoją żonę, która chichotała jak szalona. - Oj no nie patrz się tak na mnie. Przecież wiedziałeś, że prędzej czy później to się stanie! - popatrzyła na swojego męża z nutką irytacji i pobłażania. - Chyba nie myślałeś, że ona na prawdę pójdzie do zakonu!? - szepnęła/wrzasnęła pani Amelia.
-...w ogóle zjeżdżaj stąd! - blondynka ciężko dyszała, jak po maratonie. Wrzeszczenie też może być wyczerpujące...I niech nikt mi nie mówi, że nie! Ja im już udowodnię!- Ok. - Wilshere uśmiechnął się i odwrócił na pięcie. Pożegnał się z wszystkimi odpowiednio do płci, stanu itd. i, rzucając jeszcze szeroki uśmiech na pożegnanie Monice, wyszedł.
Nie zaprzeczyła. Gdyby nie uszy, to całą głowę Jack'a objąłby jego uśmiech. Nie zaprzeczyła, że mnie kocha!
Wojtek również stwierdził, że jego obecność nie jest tam w tym momencie potrzebna. Pożegnał się ze wszystkimi i opuścił dom. Miał ogromną ochotę pocałować Paulę, ale wiedział, że dziewczyna nie byłaby z tego powodu zadowolona. Gdy byli zamknięci mieli okazję w końcu szczerze porozmawiać. Dziewczyna chciała, żeby wszystko toczyło się powoli. Wojtek rozumiał, że ona potrzebuje więcej czasu. Ale był podbudowany tym, że go nie odrzuciła. Z optymizmem patrzył w przyszłość i wiedział, że nie odpuści. Za bardzo ją kochał.
Wieczorem bramkarz postanowił udać się do Jack'a. Ten otworzył mu rozanielony.
- Eee... Stary co z tobą?- Wojtek nie bardzo wiedział o co chodzi.
- Nie zaprzeczyła, że mnie kocha!
- Aaaaa! No to gratuluję stary. - zaśmiał się Wojtek i poklepał przyjaciela po plecach.- Ale wiesz, że będziesz się musiał postarać? Ona nie jest taka jak wszystkie inne laski, które polecą tylko na twoją kasę i klatę. Cała trójca mieszkająca u Aarona, to najwspanialsze kobiety jakie się mogły nam trafić, więc nie możemy tego spieprzyć.
- Masz rację stary, masz rację..- Jack przytaknął głową.- Chodź wypijemy po piwku, za to co już się udało i to co się uda.
Oczywiście na jednym piwku się nie skończyło. Panowie pod wpływem procentów zaczęli snuć swoje plany o tym co będą robić by znaleźć uznanie swoich "dam serca" jak to poetycko stwierdził Jack. Tak, alkohol zdecydowanie im szkodził.
- Ale Wojtek wiesz co?- spytał trochę już zamroczony Jack.
- Co?- Wojtek nie był w lepszej kondycji od przyjaciela.
- Jesteś zajebistym przyjacielem, wiesz o tym?
- Wiem. - zaśmiał się Wojtek.- Ty też. - Wojtek przytulił się do Jack'a i dokładnie w takiej pozycji obudzili się rano, z dużym bólem głowy.
- Nigdy więcej. - stęknął Wilshere. Jak to mówią "kac morderca nie ma serca".
-Mówiłeś tak pięć imprez temu. I cztery i trzy i...
- Dobra rozumiem aluzję. - szepnął brunet i nie mogąc więcej wykrzesać, zważywszy na ból głowy.
- Dlaczego ty w ogóle mnie przytulasz Wojtek. Ja rozumiem, że mnie lubisz, ale wiesz...ja wolę Monisię.
- Ty kretynie! Ja chcę Paulinę, nie ciebie. A w szczególności ciebie! Jesteś kretynem, który ma zapłon leniwca i w ogóle nie wiem jak biedna Monika będzie z tobą...
- Po pierwsze - stul się Szczęsny bo mnie głowa boli. Po drugie - ten temat dokończymy później. Chcę się wyspać się w spokoju.
Jack znowu się położył, a Wojtek, nie mając innego wyjścia ułożył się obok niego.
Paulina i Monika siedziały w milczeniu. W końcu postanowiły wyłożyć kawę na ławę. Poprzedniego dnia za dużo rzeczy się działo, żeby przyjaciółki to zignorowały. Żadna z nich nie wiedziała jak zacząć i co powiedzieć.
- Wiesz, chyba jednak go kocham. - powiedziały jednocześnie. Paula z rozszerzonymi oczami patrzyła na swoją przyjaciółkę i nadal nie dowierzała w to co usłyszała. Jej najlepsza kumpela, zadeklarowana feministka dobrowolnie przyznała, że zakochała się w Jack'u " bierz-mnie-teraz" Wilshere.
- Na serio?!- pisnęła brunetka. Monika nieśmiało kiwnęła głową i z impetem upadła na podłogę pod wpływem ciężaru Pauliny.
- Tak się cieszę!!! OMG! Już nie mogę się doczekać waszych dzieci! Będą takie śliczne! Małe szkraby z brązowymi oczami i blond włoskami! A może niebieskie oczka i brązowe włoski? Ale najpierw ślub i wesele! Ja to widzę...- Monika z przerażeniem patrzyła na przyjaciółkę, która już planowała przyjęcie weselne dla niej i Jack'a.
- PAULINA!- przerwała blondynka, która już wiedziała ile będzie miała dzieci.- Proszę przestań! To, że TO powiedziałam- "TO", mając na myśli oświadczenie, że się zakochała.- Nic nie zmienia. Poza tym on może mieć na pęczki różnych kobiet, hotek itd. Dlaczego niby miałby wybrać mnie?
Paulina, nie do końca rozumiejąc o co jej chodzi zrobiła minę pt. "WTF?". Blondynka westchnęła.
- No wiesz, ani ja ładna, ani specjalnie inteligentna. Mój humor jest czarny jak dusza szatana, a o doświadczeniu w tej całej "miłości" już nie wspomnę. Wydaje mi się, że on woli dziewczyny doświadczone, if you know what I mean...
Brunetka popatrzyła przeciągle na Monikę. W końcu wybuchnęła głośnym śmiechem. Blondynka odwróciła wzrok. Paula z niedowierzaniem na nią spojrzała.
- Ty tak na serio?!- oczy niczym spodki podkreślały szok brunetki.- Kto ci takich głupot naopowiadał?! HĘ?! Opis jaki zaserwowałaś jest tak nietrafny jak duet mleko i kiełbasa!Serio - nie próbuj. A wracając do ciebie... No może z tym, humorem trafiłaś, ale reszta?! Dziewczyno błagam cię! Ugania się za tobą stado samców z nadzieją na chociażby spojrzenie z twojej strony! A już szczególnie nasz Pan Piłkarz - poruszyła sugestywnie brwiami.- Myślisz, że dlaczego wciągał cię we wszystkie możliwe awantury z nim w roli głównej? Nawet nie odpowiadaj!- pogroziła Monice palcem.- To było pytanie retoryczne. Hasa za tobą jak jeleń za łanią, a ty mi JESZCZE mówisz, że ON do ciebie nic nie czuje?!
Monika w odpowiedzi jedynie uniosła brew. Nie wierzyła w to i kropka. Przecież nie może by z kimś i tak poza jej zasięgiem. Nic nie mogła mu zaoferować. Widziała jakie dziewczyny wybierał Jack na dyskotekach, z jakimi pojawiał się na bankietach... i na pewno nie była w jego typie. NA PEWNO! Nie miała ani deskowatej figury, ani wyczucia stylu. Po prostu nie nadawała się. Tyle. Paulina podejrzewała co dzieje się w głowie przyjaciółki. Prawdopodobnie obniżała swoje ego do poziomu 0. Westchnęła i szturchnęła blondynkę.
- Przestań sobie umniejszać! Cycki do przodu i dajesz czadu! Bierz się za tego chłopa, bo jeszcze jakiś plastik w stylu Madzi, zabierze ci go z przed nosa! A tego byś chyba nie chciała! - Paula mocno szturchnęła Monikę.- Widzę, że nadal jesteś "sceptycznie do tego nastawiona". Kobito czy ty choć raz możesz MI uwierzyć?! Wiem co mówię, bo JA, w przeciwieństwie do ciebie, znam się na tej całej "miłości".
- No ale co ja mam zrobić?! - wybuchnęła nagle Monika. - Podejść do niego i CO?! Wystrzelić z : "Hej Wilshere! Kocham Cię jak Werter Lottę?!" O! A może od razu z grubej rury go przygnieść do ściany i pocałować tak, że zapomni jak ma na nazwisko?!HĘ!
Po chwili:
- To dobry pomysł. Szczególnie ta druga opcja. Taka bezceremonialna i nie pozbawiająca złudzeń o co chodzi. - stwierdziła Paulina rzeczowym tonem.
- AGHRGHGRHGAGHARAGHAARAGHR!
Na twarzy brunetki pojawił się mały uśmieszek zwycięstwa.
- Jak myślisz skarbie, co tam się dzieje? - Amelia spojrzała na sufit, skąd dochodziły niezidentyfikowane okrzyki.
- Amelio, czy ja wyglądam jakbym umiał czytać w myślach? - tak, sarkazm w rodzinie Szczebiocińskich jest niewątpliwie dziedziczony po ojcu.
- Skarbie, radzę ci tę ironię odłożyć na inne okazje. - drobna blondynka przywdziała na swoją twarz słodki uśmiech, który zwiastował kłopoty. Przerażał on każdego. I mówiąc każdego to KAŻDEGO. Tak i tym razem Michał, w obawie o swoje życie, ciężko przełknął ślinę i oddalił się na bezpieczną odległość.
- Mam nadzieję, że bliźniaki cokolwiek się dowiedzą. - pokiwała znacząco głową.
- Mamo, mamo! No i tato oczywiście. - skoro mowa o bliźniakach.
- Szykujcie już hajsik na weselicho, bo nam się jedno, a w najlepszym przypadku dwa, kroją! - Mateusz wyszeptał głośno
- Już spieszę z wyjaśnieniami ! - włączył się drugi bliźniak. - Przed ok. 3 minutami, Monisia i jej najlepsza psiapsióła - Paulinka, przyznały, że obie się, UWAGA UWAGA!, zakochały! - na twarzach słuchaczy zawitał tzw. szok. - A najlepsze w tym wszystkim jest to, że Monisia chce ze swoim oblubieńcem zrobić... - tu Mateusz zrobił efektowną, pełną dramatyzmu pauzę - ... bardzo, ale to bardzo niegrzeczne rzeczy. - wypowiedź zwieńczył sugestywnym uśmieszkiem.
- Monika ja ciebie błagam. Uwierz, że on naprawdę cię... - wypowiedź brunetki przerwał wokalista Asking Alexandria. Jedyna miłość do której do tej pory przyznawała się Monika. - Odbierz ten twój telefon, bo już nie mogę tego ryku!
Blondynka spojrzała z mordem w oczach na przyjaciółkę, która śmiała obrazić jej ukochany zespół. Jeszcze raz, a dostanie w łeb!
- Halo?
- Hej Monia, tu Aaron Wspaniały. - uniosła brew w sceptyźmie co do usłyszanego przydomka.
- Nie pochlebiasz sobie przypadkiem Aaronie przyjacielu? - usłyszała głębokie westchnienie.
- Z tobą nigdy nie ma zabawy. No dobra, ja w ogóle innej sprawie. Są może u was Jack i Wojtuś?
- A niby dlaczego mają być u nas cymbale?! Coś insynuujesz?! Bo jeśli tak, to moja pięść chętnie zapozna się z twoja twarzą i..
- OKOK! Tak tylko pytam, bo nie ma ich na treningu, a za niedługo mamy DOŚĆ ważny mecz! Więc myślałem, że może wiecie. Kobieto, masz okres, że...
- Nie mam okresu debilu! I jeszcze raz zapytasz się mnie czy mam okres to osobiście zatroszczę się, że kolejne pięć pokoleń twojej rodziny poczuje mój gniew! - i tym oto akcentem została zakończona rozmowa. Paulina spojrzała na zdenerwowaną przyjaciółkę. Skoro wkurza się o każde napomknięcie o Jack'u...Mhihihihi ale ją wzięło!
- A ty z czego tak cieszysz!? - Panie Boże, miej w opiece Jacka Wilshere'a. Będzie musiał żyć z prawdziwą harpią.
- Z niczego konkretnego nie cieszę się Moniko. Czyżbyś już mi broniła się cieszyć z życia?
- Nie. - blondynka oznajmiła z naburmuszoną miną. - Myślisz, że dlaczego nie ma ich na treningu? - lekka niepewność upewniła brunetkę jeszcze bardziej o uczuciach Moniki.
- Nie wiem, ale ja bym się nie przejmowała. Na pewno wczoraj się spili jak jakieś menele spod Żabki. - jednak nadal widząc niepewną minę przyjaciółki westchnęła. - Jak chcesz możemy pójść zobaczyć co ci idioci zmalowali.
- Mamo, tato my... - Monika z zaskoczeniem spojrzała na swoją rodzinę. Wszyscy siedzieli w kółku, na ziemi i mieli tysiąc tysięcy katalogów między sobą. Adam i Amelia przeglądali katalogi z ...zaraz czy to suknie ślubne?
- Kochanie mam nadzieję, że Jack nie ma nic przeciwko polskim daniom. W końcu jesteś Polką i wypadałoby, żeby przynajmniej rosołek był na weselu, przecież wiesz, że babcia uwielbia r...
- Co tu się do cholery wyrabia!?
- Moniko co ja mówiłam o przeklinaniu? - Amelia z nagana spojrzała na córkę.
- Przepraszam mamusiu. Pozwól mi to sparafrazować : Co tu się wyrabia?
- Szykują wam wesele, ot co się wyrabia. - burknął tata Moniki.
- CO?! - wrzask Pauliny i Moniki jak nic, słyszało pół Londynu.
- A to droga siostro, że bliźniacy słyszeli wasze deklaracje i..mhmhmh - Mateusz czym prędzej zakrył buzię Adamowi. Przecież ona ich zabije!
- Wy! - blondynka wskazała palcem braci. - Wy małe, nędzne kreatury! Ja was zabije normalnie i wykastruję bez serca! Beż serca i litości! - Paulina przytrzymywała przyjaciółkę, że by ta nie pozabijała swoich braci.
- Ciociu, wujku MY wychodzimy. Nie wiem kiedy wrócimy. Róbta co chceta. Za dwie godziny powinna wrócić Klara. Paaa! - Paulina szarpała się z rozwścieczoną blondynką, aż do wyjścia.
- Puśc mnie! No puść mnie do jasnej anielki! - brunetka puściła ręce Moniki i skierowała się w stronę mieszkania Wojtka. - Hej! Gdzie idziesz!? - Monika zrównała się krokiem z Pauliną.
- Chciałaś sprawdzić dlaczego tych ćwoków nie ma na treningu, więc kieruję się w stronę...
- Słońca?! - Paulina westchnęła z bezsilności. Monika uchodziła za tą zrównoważoną, jednak w rzeczywistości potrafiła przedstawiać IQ godne kanapki.
- Taaa Monisiu w stronę słońca. - poklepała przyjaciółkę po przyjacielsku, po czym wzięła pod ramię i skierowała się w stronę domu Wojtka.
34 minuty później.
- Chyba go nie ma. - stwierdziła Monika rzeczowym tonem.
- No shit Sherlock.
- Ranisz me uczucia Paulciu...
- Nie nazywaj mnie per Paulcia!
- Ok...Paulciu...AŁA! TO BARDZO BOLAŁO!
- Wybacz...chciałam mocniej. - Monika na to zachowała się niczym rasowy dorosły i wypięła język na Paulinę.
- Hmm...no to może sprawdzimy mieszkanie Jack'a? - Paulina uniosła brwi.
- A wiesz geniuszu gdzie on mieszka? Bo ja nie za bardzo.
- Nie wiem....AHA! - Paulina oczami wyobraźni widziała zapalającą się żarówkę nad głową Moniki. - Zadzwońmy do Ramsey'a. Przecież on wie, gdzie ten debil mieszka.
- Powiem ci Moniko jedno..- zaczęła, jednocześnie wybierając numer Aaron'a -...ten Wilshere to będzie miał z tobą ciężkie życie.
- Ramsey pacanie telefon ci dzwoni! - niestety Theo nie był w stanie przekrzyczeć śpiewania/wycia Aaron'a. Jednakże Walcott nie miał zamiaru się poddawać i bezceremonialnie szturchnął bruneta.
- Ramsey telefon ci dzwoni! - tamten zdezorientowany odebrał telefon.
"- Aaron?! - mężczyzna skrzywił się na dźwięk głosu Pauliny. Czy oni wszyscy dzisiaj specjalnie wrzeszczą?
- Taaak, to ja.
- No kto by się spodziewał...
- Sama się pytałaś!
- Dobra dobra, nie musisz na mnie krzyczeć! - Aaron wywrócił oczami i już chciał wskazać osobę, która zaczęła wrzeszczeć pierwsza, ale nie chciał wszczynać niepotrzebnej kłótni.
- O co chodzi?
- No bo mówiłeś, że nie ma na treningu i Jack'a i Wojtka. No i jak powiedziałam o tym Moniczce no to się strasznie zmartwiła i..AŁA! Monika do cholery to bolało! - wywrócił oczami.
- No i...
- No i byłyśmy u Szczęsnego no i nic. Ale teraz kierujemy się w stronę posiadłości Wilshere'a tylko jest jeden malutki problemik...
- Taaaa?
- Nie wiemy gdzie on mieszka!
- Ahaaa...Oxford Street 56.
- Hę? - odparła zdezorientowana Paulina.
- No adres ci dałem. Adres, adres Wilshere'a!
- Aaaa okok, dzięki Aaruś. Buziaczki papapapa."
Aaron spojrzał na telefon z zniesmaczoną miną.
- Taaa teraz to Aaruś.
Theo roześmiał się na widok przyjaciela.
- No i jesteśmy na miejscu! - oznajmiła radośnie Monika.
- Po co mu taki wielki dom?! Przecież on mieszka sam. - Paulina spojrzała na dwupiętrową kamienicę.
- Przecież gdzieś musiał sprowadzać te wszystkie panienki... - w wypowiedź blondynki wkradła się pewna melancholia.
- Monia...
- Nic nie mów. Przecież wiem jaki on jest...był.
Dziewczyny wdrapały się na schody i elegancko zapukały do drzwi. Mimo że nikt nie otwierał Monika miała przeczucie, że kamienica nie jest tak pusta na jaką wygląda. Zresztą na podjeździe stały samochody Jack'a i Wojtka. Zapukała jeszcze raz z większą werwą. Blondynka huknęła głośno w drzwi w akcie furii. Monika wpatrywała się ze złością w Bogu ducha winne drzwi. Paulina z uniesionymi brwiami obserwowała przyjaciółkę. Brunetka pokręciła głową i podeszła do drzwi. Pokazała Monice, aby ta zrobiła jej miejsce. Brunetka podeszła do drzwi i nacisnęła na klamkę. O dziwo drzwi ustąpiły. Z tryumfalnym uśmieszkiem spojrzała na Monikę, która wydęła wargi. Weszły do domu z ciekawością. Trafiły do przestronnego korytarza. Widać, że dom był urządzony ze smakiem. Przeczuwam wpływ dekoratora wnętrz. Monika z zaciekawieniem przyglądała się modernistycznym obrazom. Paulina szturchnęła blondynkę i wskazała palcem na pomieszczenie, z którego dobiegały ciche dźwięki. Cicho udały się w stronę pokoju. Stanęły niczym rażone piorunem na widok jaki zastały. Na kanapie leżał Jack, który był przytulony do jakiejś osoby. Monika z czerwoną twarzą szybko podeszła do Jack'a i strzeliła mu z tzw liścia.
- Jak mogłeś ty..ty..ty cholerny idioto! A ja mówiłam, że cię kocham! Ciebie?! HA! Chyba mnie pogrzało, żeby zakochać się w takim facecie jakim jesteś ty! Cham i nicpoń, o!
Jack patrzył zamroczony na blondynkę, która wrzeszczała na niego. Co ona tu robi?
- Monia to nie tak jak...
- Jasne, jasne. Wy wszyscy tak mówicie!
Obok Wilshere'a, persona przykryta prześcieradłem zaczęła się poruszać. Monika szarpnęła prześcieradłem i już zamachnęła się, jednak powstrzymała ja dłoń Pauliny.
- Monia błagam cię. Spójrz na "kochankę" Wilshere'a, a dopiero potem oceń. - stwierdziła z pobłażliwym uśmiechem brunetka.
- So się dzieje? Gdzie ja jestem? O cześć Monia? Co robisz u Jack'a?
- Wojtek?! To ty jesteś z Jack'iem?! - Monika była zbulwersowana.
Facepalm Pauliny dało się usłyszeć w całej Wielkiej Brytanii.
Hej:) Witamy i bardzo przepraszamy:/ Miało być inaczej, a wyszło jak wyszło:/ Jednak w ramach przeprosin dodajemy dłużą notkę:) Pozdrawiamy i dziękujemy za wszystkie komentarze i wyświetlenia:) Czekamy na więcej:)
- EJ!- oburzył się Wojtek.
- Żartowałam! - zaśmiała się dziewczyna i uciekła bramkarzowi. Wojtek tylko z niedowierzaniem pokręcił głową i już po chwili znalazł się na dole tuż za Pauliną, która podsłuchiwała pod drzwiami.
- Monika i Ja-aaaack zakochana para!!! NANANANANANA!!! - bliźniaki nie mogły w spokoju zostawić sprawy "kuchennej".
Jack, oczami wyobraźni widział parę wychodzącą z uszu swojej...eee koleżanki. Kiwnął sam do siebie głową. Niestety, jako że Jack to Jack, to lubi komplikować sprawy z pozoru proste i nadal żyć w świecie ułudy. Nadal, naiwnie wierzył, że Monika jest dla niego TYLKO koleżanką. Kiedy piłkarz nadal kłócił się ze sobą o prawdziwość statusu jego i Moniki, na przeciwko niego rozgrywała się istna burza ze śnieżycą.
- JESZCZE RAZ A CI TAK GRZMOTNĘ, ŻE... że...UHUGHUGHGU NIENAWIDZĘ WAS!!! - blondynka niczym dziecko tupnęła nogą, a reszta cicho zaśmiała się na ten widok. Mimo że Monika uchodziła za tą "odpowiedzialniejszą i doroślejszą", to gdy dochodziło do spraw emocjonalnych stawała się istnym dzieckiem.
- Oh czyżby Moniczka wreszcie przyznała się, że kocha naszego kochanego Jack'usia? - wszyscy jak jeden mąż spojrzeli na wejście do salonu. Tam z tryumfalną miną stała Paulina i jej wierny kompan - Wojtek. Oczy Jack'a rozszerzyły się. Co ale jak dlaczego co...?
- Hęę?! - zwerbalizowane myśli młodej Szczebiocińskiej nie należały do tych "najwybitniejszych".
- Czyli nasza Monisia ma crush'a na Wilshere'a? - najstarszemu z braci oczy zaświeciły się na TĘ informację.
- NIE! NIE PRAWDA! Zresztą co wy tu robicie!? - wskazała oskarżycielsko palcami na nowo przybyłą parę.
- To niby mieliśmy siedzieć w moim pokoju? - dziewczyna zapytała z nutką niedowierzania.
- Nie oczywiście, że nie. - wtrąciła pani Amelia, wyczuwając KOLEJNĄ tego dnia awanturę - Jakże ja cię dawno skarbie nie widziałam! No pokaż mi się tu! - zaraz jednak zobaczyła... - A cóż to za młodzieniec obok ciebie Paulciu? - na twarzy kobiety pojawił się łobuzerski uśmiech. - Wyjeżdżacie ledwo na parę miesięcy, a wy już macie obok siebie kawalerów. I to jakich?! - przyjrzała się bliżej Szczęsnemu, który stał niczym żołnierz na musztrze. Oczy matrony Sczebiocińskiej uważnie lustrowały twarz bramkarza. Rejestrowały każdy szczegół, każdą anomalię. Wszyscy zebrani, na czele z Wojtkiem, wstrzymali oddech. Nagle Amelia przybrała minę pomysłowego Dobromira. - Już wiem! Ty jesteś ten od PEPSI! -wszyscy na to ryknęli ze śmiechem, a sam zainteresowany spłonął czerwienią, niczym dorodna piwonia.
- Proszę pani, ja bramkarzem jestem.
- OOO Na prawdę? A czegóż to pilnujesz? - osoba pani Amelii mocno peszyła Szczęsnego. Paulina ledwo powstrzymywała się od chichotu na widok paniki na twarzy swojego...ukochanego.
- Ciociu Wojtek jest...
- Czyli mnie kochasz?! - nagle ni z gruchy ni z pietruchy wrzasnął Jack, wskazując na Monikę. Ta patrzyła na niego, jakby nie wiedziała czy się śmiać czy płakać. Dopiero teraz zbuforował tę informację?! Dobre 15 minut po? Zakochałam się w najprawdziwszym debilu. Ale co porazić? On...
- HAAALOOOO MONIKA! Znów odleciałaś! - blondynka poczuła pacnięcie na czole. Z mordem spojrzała na Adama. Ten w odpowiedzi posłał jej całusa.
- Nie wiem o czym mówisz kretynie! - zwróciła się do Jack'a. - A poza tym...czy ty przypadkiem nie masz własnego domu?! Pałętasz się tu i pałętasz jak jakiś pies bezpański! I... - Jack, widząc że Monika wkroczyła w stan "mówiącej co przyniesie ślina na język" całkowicie się wyłączył. Słyszał tylko ciche szumy, a widział tylko przepiękną twarz blondynki. Jakie roziskrzone oczy! Niczym blask tysiąca gwiazd! A te piękne włosy - jak poruszane delikatnym zefirkiem... Cielęcy wzrok nie został zignorowany.
- Skarbie popatrz na nich! Są dla siebie stworzeni! A jak się on na nią patrzy! Normalnie wpadł po uszy! - Michał z niedowierzaniem patrzył na swoją żonę, która chichotała jak szalona. - Oj no nie patrz się tak na mnie. Przecież wiedziałeś, że prędzej czy później to się stanie! - popatrzyła na swojego męża z nutką irytacji i pobłażania. - Chyba nie myślałeś, że ona na prawdę pójdzie do zakonu!? - szepnęła/wrzasnęła pani Amelia.
-...w ogóle zjeżdżaj stąd! - blondynka ciężko dyszała, jak po maratonie. Wrzeszczenie też może być wyczerpujące...I niech nikt mi nie mówi, że nie! Ja im już udowodnię!- Ok. - Wilshere uśmiechnął się i odwrócił na pięcie. Pożegnał się z wszystkimi odpowiednio do płci, stanu itd. i, rzucając jeszcze szeroki uśmiech na pożegnanie Monice, wyszedł.
Nie zaprzeczyła. Gdyby nie uszy, to całą głowę Jack'a objąłby jego uśmiech. Nie zaprzeczyła, że mnie kocha!
Wojtek również stwierdził, że jego obecność nie jest tam w tym momencie potrzebna. Pożegnał się ze wszystkimi i opuścił dom. Miał ogromną ochotę pocałować Paulę, ale wiedział, że dziewczyna nie byłaby z tego powodu zadowolona. Gdy byli zamknięci mieli okazję w końcu szczerze porozmawiać. Dziewczyna chciała, żeby wszystko toczyło się powoli. Wojtek rozumiał, że ona potrzebuje więcej czasu. Ale był podbudowany tym, że go nie odrzuciła. Z optymizmem patrzył w przyszłość i wiedział, że nie odpuści. Za bardzo ją kochał.
Wieczorem bramkarz postanowił udać się do Jack'a. Ten otworzył mu rozanielony.
- Eee... Stary co z tobą?- Wojtek nie bardzo wiedział o co chodzi.
- Nie zaprzeczyła, że mnie kocha!
- Aaaaa! No to gratuluję stary. - zaśmiał się Wojtek i poklepał przyjaciela po plecach.- Ale wiesz, że będziesz się musiał postarać? Ona nie jest taka jak wszystkie inne laski, które polecą tylko na twoją kasę i klatę. Cała trójca mieszkająca u Aarona, to najwspanialsze kobiety jakie się mogły nam trafić, więc nie możemy tego spieprzyć.
- Masz rację stary, masz rację..- Jack przytaknął głową.- Chodź wypijemy po piwku, za to co już się udało i to co się uda.
Oczywiście na jednym piwku się nie skończyło. Panowie pod wpływem procentów zaczęli snuć swoje plany o tym co będą robić by znaleźć uznanie swoich "dam serca" jak to poetycko stwierdził Jack. Tak, alkohol zdecydowanie im szkodził.
- Ale Wojtek wiesz co?- spytał trochę już zamroczony Jack.
- Co?- Wojtek nie był w lepszej kondycji od przyjaciela.
- Jesteś zajebistym przyjacielem, wiesz o tym?
- Wiem. - zaśmiał się Wojtek.- Ty też. - Wojtek przytulił się do Jack'a i dokładnie w takiej pozycji obudzili się rano, z dużym bólem głowy.
- Nigdy więcej. - stęknął Wilshere. Jak to mówią "kac morderca nie ma serca".
-Mówiłeś tak pięć imprez temu. I cztery i trzy i...
- Dobra rozumiem aluzję. - szepnął brunet i nie mogąc więcej wykrzesać, zważywszy na ból głowy.
- Dlaczego ty w ogóle mnie przytulasz Wojtek. Ja rozumiem, że mnie lubisz, ale wiesz...ja wolę Monisię.
- Ty kretynie! Ja chcę Paulinę, nie ciebie. A w szczególności ciebie! Jesteś kretynem, który ma zapłon leniwca i w ogóle nie wiem jak biedna Monika będzie z tobą...
- Po pierwsze - stul się Szczęsny bo mnie głowa boli. Po drugie - ten temat dokończymy później. Chcę się wyspać się w spokoju.
Jack znowu się położył, a Wojtek, nie mając innego wyjścia ułożył się obok niego.
Paulina i Monika siedziały w milczeniu. W końcu postanowiły wyłożyć kawę na ławę. Poprzedniego dnia za dużo rzeczy się działo, żeby przyjaciółki to zignorowały. Żadna z nich nie wiedziała jak zacząć i co powiedzieć.
- Wiesz, chyba jednak go kocham. - powiedziały jednocześnie. Paula z rozszerzonymi oczami patrzyła na swoją przyjaciółkę i nadal nie dowierzała w to co usłyszała. Jej najlepsza kumpela, zadeklarowana feministka dobrowolnie przyznała, że zakochała się w Jack'u " bierz-mnie-teraz" Wilshere.
- Na serio?!- pisnęła brunetka. Monika nieśmiało kiwnęła głową i z impetem upadła na podłogę pod wpływem ciężaru Pauliny.
- Tak się cieszę!!! OMG! Już nie mogę się doczekać waszych dzieci! Będą takie śliczne! Małe szkraby z brązowymi oczami i blond włoskami! A może niebieskie oczka i brązowe włoski? Ale najpierw ślub i wesele! Ja to widzę...- Monika z przerażeniem patrzyła na przyjaciółkę, która już planowała przyjęcie weselne dla niej i Jack'a.
- PAULINA!- przerwała blondynka, która już wiedziała ile będzie miała dzieci.- Proszę przestań! To, że TO powiedziałam- "TO", mając na myśli oświadczenie, że się zakochała.- Nic nie zmienia. Poza tym on może mieć na pęczki różnych kobiet, hotek itd. Dlaczego niby miałby wybrać mnie?
Paulina, nie do końca rozumiejąc o co jej chodzi zrobiła minę pt. "WTF?". Blondynka westchnęła.
- No wiesz, ani ja ładna, ani specjalnie inteligentna. Mój humor jest czarny jak dusza szatana, a o doświadczeniu w tej całej "miłości" już nie wspomnę. Wydaje mi się, że on woli dziewczyny doświadczone, if you know what I mean...
Brunetka popatrzyła przeciągle na Monikę. W końcu wybuchnęła głośnym śmiechem. Blondynka odwróciła wzrok. Paula z niedowierzaniem na nią spojrzała.
- Ty tak na serio?!- oczy niczym spodki podkreślały szok brunetki.- Kto ci takich głupot naopowiadał?! HĘ?! Opis jaki zaserwowałaś jest tak nietrafny jak duet mleko i kiełbasa!Serio - nie próbuj. A wracając do ciebie... No może z tym, humorem trafiłaś, ale reszta?! Dziewczyno błagam cię! Ugania się za tobą stado samców z nadzieją na chociażby spojrzenie z twojej strony! A już szczególnie nasz Pan Piłkarz - poruszyła sugestywnie brwiami.- Myślisz, że dlaczego wciągał cię we wszystkie możliwe awantury z nim w roli głównej? Nawet nie odpowiadaj!- pogroziła Monice palcem.- To było pytanie retoryczne. Hasa za tobą jak jeleń za łanią, a ty mi JESZCZE mówisz, że ON do ciebie nic nie czuje?!
Monika w odpowiedzi jedynie uniosła brew. Nie wierzyła w to i kropka. Przecież nie może by z kimś i tak poza jej zasięgiem. Nic nie mogła mu zaoferować. Widziała jakie dziewczyny wybierał Jack na dyskotekach, z jakimi pojawiał się na bankietach... i na pewno nie była w jego typie. NA PEWNO! Nie miała ani deskowatej figury, ani wyczucia stylu. Po prostu nie nadawała się. Tyle. Paulina podejrzewała co dzieje się w głowie przyjaciółki. Prawdopodobnie obniżała swoje ego do poziomu 0. Westchnęła i szturchnęła blondynkę.
- Przestań sobie umniejszać! Cycki do przodu i dajesz czadu! Bierz się za tego chłopa, bo jeszcze jakiś plastik w stylu Madzi, zabierze ci go z przed nosa! A tego byś chyba nie chciała! - Paula mocno szturchnęła Monikę.- Widzę, że nadal jesteś "sceptycznie do tego nastawiona". Kobito czy ty choć raz możesz MI uwierzyć?! Wiem co mówię, bo JA, w przeciwieństwie do ciebie, znam się na tej całej "miłości".
- No ale co ja mam zrobić?! - wybuchnęła nagle Monika. - Podejść do niego i CO?! Wystrzelić z : "Hej Wilshere! Kocham Cię jak Werter Lottę?!" O! A może od razu z grubej rury go przygnieść do ściany i pocałować tak, że zapomni jak ma na nazwisko?!HĘ!
Po chwili:
- To dobry pomysł. Szczególnie ta druga opcja. Taka bezceremonialna i nie pozbawiająca złudzeń o co chodzi. - stwierdziła Paulina rzeczowym tonem.
- AGHRGHGRHGAGHARAGHAARAGHR!
Na twarzy brunetki pojawił się mały uśmieszek zwycięstwa.
- Jak myślisz skarbie, co tam się dzieje? - Amelia spojrzała na sufit, skąd dochodziły niezidentyfikowane okrzyki.
- Amelio, czy ja wyglądam jakbym umiał czytać w myślach? - tak, sarkazm w rodzinie Szczebiocińskich jest niewątpliwie dziedziczony po ojcu.
- Skarbie, radzę ci tę ironię odłożyć na inne okazje. - drobna blondynka przywdziała na swoją twarz słodki uśmiech, który zwiastował kłopoty. Przerażał on każdego. I mówiąc każdego to KAŻDEGO. Tak i tym razem Michał, w obawie o swoje życie, ciężko przełknął ślinę i oddalił się na bezpieczną odległość.
- Mam nadzieję, że bliźniaki cokolwiek się dowiedzą. - pokiwała znacząco głową.
- Mamo, mamo! No i tato oczywiście. - skoro mowa o bliźniakach.
- Szykujcie już hajsik na weselicho, bo nam się jedno, a w najlepszym przypadku dwa, kroją! - Mateusz wyszeptał głośno
- Już spieszę z wyjaśnieniami ! - włączył się drugi bliźniak. - Przed ok. 3 minutami, Monisia i jej najlepsza psiapsióła - Paulinka, przyznały, że obie się, UWAGA UWAGA!, zakochały! - na twarzach słuchaczy zawitał tzw. szok. - A najlepsze w tym wszystkim jest to, że Monisia chce ze swoim oblubieńcem zrobić... - tu Mateusz zrobił efektowną, pełną dramatyzmu pauzę - ... bardzo, ale to bardzo niegrzeczne rzeczy. - wypowiedź zwieńczył sugestywnym uśmieszkiem.
- Monika ja ciebie błagam. Uwierz, że on naprawdę cię... - wypowiedź brunetki przerwał wokalista Asking Alexandria. Jedyna miłość do której do tej pory przyznawała się Monika. - Odbierz ten twój telefon, bo już nie mogę tego ryku!
Blondynka spojrzała z mordem w oczach na przyjaciółkę, która śmiała obrazić jej ukochany zespół. Jeszcze raz, a dostanie w łeb!
- Halo?
- Hej Monia, tu Aaron Wspaniały. - uniosła brew w sceptyźmie co do usłyszanego przydomka.
- Nie pochlebiasz sobie przypadkiem Aaronie przyjacielu? - usłyszała głębokie westchnienie.
- Z tobą nigdy nie ma zabawy. No dobra, ja w ogóle innej sprawie. Są może u was Jack i Wojtuś?
- A niby dlaczego mają być u nas cymbale?! Coś insynuujesz?! Bo jeśli tak, to moja pięść chętnie zapozna się z twoja twarzą i..
- OKOK! Tak tylko pytam, bo nie ma ich na treningu, a za niedługo mamy DOŚĆ ważny mecz! Więc myślałem, że może wiecie. Kobieto, masz okres, że...
- Nie mam okresu debilu! I jeszcze raz zapytasz się mnie czy mam okres to osobiście zatroszczę się, że kolejne pięć pokoleń twojej rodziny poczuje mój gniew! - i tym oto akcentem została zakończona rozmowa. Paulina spojrzała na zdenerwowaną przyjaciółkę. Skoro wkurza się o każde napomknięcie o Jack'u...Mhihihihi ale ją wzięło!
- A ty z czego tak cieszysz!? - Panie Boże, miej w opiece Jacka Wilshere'a. Będzie musiał żyć z prawdziwą harpią.
- Z niczego konkretnego nie cieszę się Moniko. Czyżbyś już mi broniła się cieszyć z życia?
- Nie. - blondynka oznajmiła z naburmuszoną miną. - Myślisz, że dlaczego nie ma ich na treningu? - lekka niepewność upewniła brunetkę jeszcze bardziej o uczuciach Moniki.
- Nie wiem, ale ja bym się nie przejmowała. Na pewno wczoraj się spili jak jakieś menele spod Żabki. - jednak nadal widząc niepewną minę przyjaciółki westchnęła. - Jak chcesz możemy pójść zobaczyć co ci idioci zmalowali.
- Mamo, tato my... - Monika z zaskoczeniem spojrzała na swoją rodzinę. Wszyscy siedzieli w kółku, na ziemi i mieli tysiąc tysięcy katalogów między sobą. Adam i Amelia przeglądali katalogi z ...zaraz czy to suknie ślubne?
- Kochanie mam nadzieję, że Jack nie ma nic przeciwko polskim daniom. W końcu jesteś Polką i wypadałoby, żeby przynajmniej rosołek był na weselu, przecież wiesz, że babcia uwielbia r...
- Co tu się do cholery wyrabia!?
- Moniko co ja mówiłam o przeklinaniu? - Amelia z nagana spojrzała na córkę.
- Przepraszam mamusiu. Pozwól mi to sparafrazować : Co tu się wyrabia?
- Szykują wam wesele, ot co się wyrabia. - burknął tata Moniki.
- CO?! - wrzask Pauliny i Moniki jak nic, słyszało pół Londynu.
- A to droga siostro, że bliźniacy słyszeli wasze deklaracje i..mhmhmh - Mateusz czym prędzej zakrył buzię Adamowi. Przecież ona ich zabije!
- Wy! - blondynka wskazała palcem braci. - Wy małe, nędzne kreatury! Ja was zabije normalnie i wykastruję bez serca! Beż serca i litości! - Paulina przytrzymywała przyjaciółkę, że by ta nie pozabijała swoich braci.
- Ciociu, wujku MY wychodzimy. Nie wiem kiedy wrócimy. Róbta co chceta. Za dwie godziny powinna wrócić Klara. Paaa! - Paulina szarpała się z rozwścieczoną blondynką, aż do wyjścia.
- Puśc mnie! No puść mnie do jasnej anielki! - brunetka puściła ręce Moniki i skierowała się w stronę mieszkania Wojtka. - Hej! Gdzie idziesz!? - Monika zrównała się krokiem z Pauliną.
- Chciałaś sprawdzić dlaczego tych ćwoków nie ma na treningu, więc kieruję się w stronę...
- Słońca?! - Paulina westchnęła z bezsilności. Monika uchodziła za tą zrównoważoną, jednak w rzeczywistości potrafiła przedstawiać IQ godne kanapki.
- Taaa Monisiu w stronę słońca. - poklepała przyjaciółkę po przyjacielsku, po czym wzięła pod ramię i skierowała się w stronę domu Wojtka.
34 minuty później.
- Chyba go nie ma. - stwierdziła Monika rzeczowym tonem.
- No shit Sherlock.
- Ranisz me uczucia Paulciu...
- Nie nazywaj mnie per Paulcia!
- Ok...Paulciu...AŁA! TO BARDZO BOLAŁO!
- Wybacz...chciałam mocniej. - Monika na to zachowała się niczym rasowy dorosły i wypięła język na Paulinę.
- Hmm...no to może sprawdzimy mieszkanie Jack'a? - Paulina uniosła brwi.
- A wiesz geniuszu gdzie on mieszka? Bo ja nie za bardzo.
- Nie wiem....AHA! - Paulina oczami wyobraźni widziała zapalającą się żarówkę nad głową Moniki. - Zadzwońmy do Ramsey'a. Przecież on wie, gdzie ten debil mieszka.
- Powiem ci Moniko jedno..- zaczęła, jednocześnie wybierając numer Aaron'a -...ten Wilshere to będzie miał z tobą ciężkie życie.
- Ramsey pacanie telefon ci dzwoni! - niestety Theo nie był w stanie przekrzyczeć śpiewania/wycia Aaron'a. Jednakże Walcott nie miał zamiaru się poddawać i bezceremonialnie szturchnął bruneta.
- Ramsey telefon ci dzwoni! - tamten zdezorientowany odebrał telefon.
"- Aaron?! - mężczyzna skrzywił się na dźwięk głosu Pauliny. Czy oni wszyscy dzisiaj specjalnie wrzeszczą?
- Taaak, to ja.
- No kto by się spodziewał...
- Sama się pytałaś!
- Dobra dobra, nie musisz na mnie krzyczeć! - Aaron wywrócił oczami i już chciał wskazać osobę, która zaczęła wrzeszczeć pierwsza, ale nie chciał wszczynać niepotrzebnej kłótni.
- O co chodzi?
- No bo mówiłeś, że nie ma na treningu i Jack'a i Wojtka. No i jak powiedziałam o tym Moniczce no to się strasznie zmartwiła i..AŁA! Monika do cholery to bolało! - wywrócił oczami.
- No i...
- No i byłyśmy u Szczęsnego no i nic. Ale teraz kierujemy się w stronę posiadłości Wilshere'a tylko jest jeden malutki problemik...
- Taaaa?
- Nie wiemy gdzie on mieszka!
- Ahaaa...Oxford Street 56.
- Hę? - odparła zdezorientowana Paulina.
- No adres ci dałem. Adres, adres Wilshere'a!
- Aaaa okok, dzięki Aaruś. Buziaczki papapapa."
Aaron spojrzał na telefon z zniesmaczoną miną.
- Taaa teraz to Aaruś.
Theo roześmiał się na widok przyjaciela.
- No i jesteśmy na miejscu! - oznajmiła radośnie Monika.
- Po co mu taki wielki dom?! Przecież on mieszka sam. - Paulina spojrzała na dwupiętrową kamienicę.
- Przecież gdzieś musiał sprowadzać te wszystkie panienki... - w wypowiedź blondynki wkradła się pewna melancholia.
- Monia...
- Nic nie mów. Przecież wiem jaki on jest...był.
Dziewczyny wdrapały się na schody i elegancko zapukały do drzwi. Mimo że nikt nie otwierał Monika miała przeczucie, że kamienica nie jest tak pusta na jaką wygląda. Zresztą na podjeździe stały samochody Jack'a i Wojtka. Zapukała jeszcze raz z większą werwą. Blondynka huknęła głośno w drzwi w akcie furii. Monika wpatrywała się ze złością w Bogu ducha winne drzwi. Paulina z uniesionymi brwiami obserwowała przyjaciółkę. Brunetka pokręciła głową i podeszła do drzwi. Pokazała Monice, aby ta zrobiła jej miejsce. Brunetka podeszła do drzwi i nacisnęła na klamkę. O dziwo drzwi ustąpiły. Z tryumfalnym uśmieszkiem spojrzała na Monikę, która wydęła wargi. Weszły do domu z ciekawością. Trafiły do przestronnego korytarza. Widać, że dom był urządzony ze smakiem. Przeczuwam wpływ dekoratora wnętrz. Monika z zaciekawieniem przyglądała się modernistycznym obrazom. Paulina szturchnęła blondynkę i wskazała palcem na pomieszczenie, z którego dobiegały ciche dźwięki. Cicho udały się w stronę pokoju. Stanęły niczym rażone piorunem na widok jaki zastały. Na kanapie leżał Jack, który był przytulony do jakiejś osoby. Monika z czerwoną twarzą szybko podeszła do Jack'a i strzeliła mu z tzw liścia.
- Jak mogłeś ty..ty..ty cholerny idioto! A ja mówiłam, że cię kocham! Ciebie?! HA! Chyba mnie pogrzało, żeby zakochać się w takim facecie jakim jesteś ty! Cham i nicpoń, o!
Jack patrzył zamroczony na blondynkę, która wrzeszczała na niego. Co ona tu robi?
- Monia to nie tak jak...
- Jasne, jasne. Wy wszyscy tak mówicie!
Obok Wilshere'a, persona przykryta prześcieradłem zaczęła się poruszać. Monika szarpnęła prześcieradłem i już zamachnęła się, jednak powstrzymała ja dłoń Pauliny.
- Monia błagam cię. Spójrz na "kochankę" Wilshere'a, a dopiero potem oceń. - stwierdziła z pobłażliwym uśmiechem brunetka.
- So się dzieje? Gdzie ja jestem? O cześć Monia? Co robisz u Jack'a?
- Wojtek?! To ty jesteś z Jack'iem?! - Monika była zbulwersowana.
Facepalm Pauliny dało się usłyszeć w całej Wielkiej Brytanii.
Hej:) Witamy i bardzo przepraszamy:/ Miało być inaczej, a wyszło jak wyszło:/ Jednak w ramach przeprosin dodajemy dłużą notkę:) Pozdrawiamy i dziękujemy za wszystkie komentarze i wyświetlenia:) Czekamy na więcej:)