Klara ciężko westchnęła i opadła na łóżko obok Aaron'a. Ten oderwał oczy od gazety. Dział sportowy, jakże inaczej!
- Nie mogę, no nie-mo-gę! - swoją frustracje wyraziła prychnięciem, który przypominał coś pomiędzy sapnięciem i reakcją alergiczną na kurz. Mężczyzna w odpowiedzi mocno ją przytulił. W końcu nie wiedział o co jej chodzi, a przytulać to się lubił!
- Aaron do jasnej ciasnej anielki - wyrwała się z jego czułych objęć i zaczęła podeptywać w tą i z powrotem - Od ponad 2 tygodni Monika i Jack przechodzą ludzkie pojęcie! To znaczy ich zachowanie! A to co dzisiaj to...UHHHH
Aaron, widząc mocno gestykulującą narzeczoną, postanowił się nie zbliżać. Tak na zaś.
- Wiesz co się stało? WIESZ!? - Ramsey, chciał nadmienić, że przecież nie mógł wiedzieć co się stało, bo był cały dzień w domu, ale nie chciał ryzykować życiem. Także w odpowiedzi jedynie pokręcił głową.
- To ja ci powiem, a co! Wiesz, że miałyśmy z dziewczynami taki babski wypad. No wiesz szoping, ploteczki i te pe. No i nagle - tą nagłość zasygnalizowała nieokreślonym machnięciem ręki - podchodzi do nas Magda i Mariola! No i ta pierwsza mówi.....
...- Masz to odkręcić, ROZUMIESZ?! - farbowana blondynka podeszła do Moniki i mocno ją popchnęła. Monika zdezorientowana wylądowała na podłodze. Paulina ze złością w oczach szarpnęła Magdę za rękę.
-Co ty odpier**lasz bez przeproszenia!?
-JA?! Przez tę idiotkę Wojtuś nie odbiera moich telefonów i nie chce wpuścić mnie do mieszkania! - Klara parsknęła śmiechem.
-No nie dziwne, skoro jesteś puszczalską mendą z marginesu społecznego, która posiada zamiast mózgu chomiki grające w ping ponga! - brunetka pojechała po Madzi jak po asfalcie. Tamta w rekompensacie chciała strzelić Paulinie z tzw. liścia. Ta z iście mistrzowską precyzją uchyliła się. Brawo! Ninja mogliby się uczyć tych uników.
I kiedy, Paulina i Magda rozpoczęły przygotowania do III wojny światowej, Klara i Mariola, o dziwo, stały obok nie interweniując. To było dziwne - bardzo dziwne. Monika, z kolei, próbowała podnieść swe szanowne cztery litery z podłogi. Kluczowym słowem jest "próbowała". Nagle, ni z gruchy ni z pietruchy, obok nich pojawił się duet Wojciech&Jack. Coś za często ostatnio byli widziani razem. Jack, widząc Monikę zaczął się głośno śmiać, a właściwie "brechtać" byłoby odpowiedniejszym określeniem. Monika skrzywiła się ale nic nie powiedziała. Klara westchnęła i, łaskawie, pomogła wstać blondynce. Jack nie omieszkał wypomnieć Polce jej uprzedniego położenia. I tak wywiązała się kolejna awantura. Ochrona nadal się nie uczepiła, więc chyba nie było tak źle. Chyba. Z kolei Wojtek, który zauważył, że został zauważony przez swoją ex-girlfriend, wykonał w tył zwrot, chcą się natychmiast ewakuować. Niestety, ktoś na górze zaplanował inaczej i pozwolił Magdzie, bez uprzedniego potknięcia się na 10-centymetrowych szpilkach, dogonić chłopaka.
-Wojtuś skarbie! - rzuciła się na niego, jak szczerbaty na fabrykę sucharów. Skarb Wojtuś, próbował uwolnić się ze szponów....znaczy objęć Magdy.
-Skarbie, czemu nie przytulasz swojej kizi-mizi?!
Świat jakby się zatrzymał. Wilshere, Monika i Klara wybuchnęli głośnym śmiechem. Wojtek z kolei zaczerwienił się, niczym dorodna piwonia. Jak słodko!
...- Żartujesz?! Kizia-mizia - Aaron zarechotał. Klara, pod wpływem wspomnień, wygięła wargi w delikatnym uśmiechu.
- Nie wiem co mają do twojego zepsutego dnia Monika i Jack. Przecież od jakiegoś czasu był spokój...
- Tak, ale to była chyba cisza przed burzą. W każdym bądź razie Wojciech Skarb spławił swoją eksię i jej psiapsiółę.....Tak sobie myślę, że ona za cicho siedziała no ale nic. Ale potem....
- Wiesz Moniczko - blondynka skrzywiła się na to zdrobnienie, nienawidziła go - chyba bardziej podobałaś mi się na podłodze. Przynajmniej tam wiesz gdzie twoje miejsce. - wredny uśmiech czynił Jacka bardziej wrednym. Dziewczyna, znana ze swojego dość gwałtownego zachowania, odziwo nic nie zrobiła. Jedynie wprawne oko mogłoby dojrzeć lekki grymas na twarzy blondynki. Cóż...niestety oko Jack'a takie nie było.
- No i czemu nic nie gadasz? - Wilshere był delikatnie mówiąc wściekły, że dziewczyna go ignoruje - Czyżby wielka pani z Polski zaniemówiła?!
Paulina i Klara nie odzywały się. Jedynie obserwowały sytuacje z boku. Zresztą, same nie wiedziały jak maja zareagować na, bądź co bądź, dziwaczne zachowanie przyjaciela Szczęsnego. Skoro mowa o tym ostatnim...
- Pssssst! Paula! - wrzasnął szeptem...o ile można wrzasnąć, szepcząc przy okazji.
Brunetka postanowiła być dzielna, odważna etc. i nie reagować na chłopaka. Chociaż w jej mniemaniu trudno było ignorować rój motyli, którym akurat teraz zachciało się szturmować jej brzuch. UHHHH...
- Paulaaa!!
- Czego chcesz kretynie!? - chłopak obronnie uniósł ręce.
- Luz Paulina. - jego uśmiech robił z nią coś dziwnego. Zdecydowanie dziwnego.
- Słucham cię. - postanowiła go posłuchać. Oczywiście modulując swój ton tak, aby wskazywał, że robi to z ogromną łaską. Klara próbowała zatuszować swój chichot kasłaniem. Wzrok Pauliny dał jej do zrozumienia, że bezskutecznie.
- Bo wieszzzz....myślałem, żebyś wybrała się ze mną do kina albo...coś...- dziewczyna o mało nie zaczęła wydawać tzw, "AWWWW" na widok Szczęsnego. Wyglądał, jak mały chłopiec, który właśnie przyznaje się mamie, że stłukł jej ulubiony wazon. Uroczo!
Jednakże Paulina nie była jego mamą więc...
- Nie. - stanowcza odpowiedź dziewczyny zbiła z tropu chłopaka, jednak nie na tyle, żeby nie starać się o zmianę jej decyzji.
- No weeeeeź...PLIIIIIIIS - Klara otwarcie rechotała na ten uroczy widok. Widziała, że zdecydowanie Pauliny zaczęło się wykruszać. Z kolei dziewczyna chciała pokazać, że nie będzie za nim ganiać jak na początku. Teraz ona ma partnera. A fakt, że ów partner jest lipny, też nie zmienia faktu...Ale łejt e minyt..... Szatański uśmiech dziewczyny przeraził i Paulinę i Wojtka. Ten ostatni jedynie przełknął głośno ślinę.
- Okey. Pójdę z tobą o kina. - na twarzy chłopaka wykwitł szeroki uśmiech.
- Ale "pójdę" oznacza Ja i Laurent. - uśmiech Szczęsnego, zanim miał szansę pełnego rozkwitu, przekwitł. Paulina pogratulowała sobie genialnej strategii. Z kolei Wojtek wewnętrznie zgrzytał zębami. Na grzyba Koscielny! Ale wiedział, że musi się zgodzić, aby choć przez chwilę pobyć z brunetką. Może nawet wyjaśni jej wszystko. Chociaż szczerze wątpił, że ta w ogóle da mu dojść do jakiegokolwiek słowa. Mimo wszystko wykrzywia wargi i potakuje. Umawiają się, że po jutrzejszym treningu razem pojada do Boleyn Cinema. Nagle cała trójka, nie zapominajmy o Klarze, odwróciła się w kierunku głośnego plaśnięcia. Ich głowy zsynchronizowanie odwróciły się w kierunku dziwnego odgłosu. Wilshere trzymał się za prawy policzek. - Jeśli jeszcze raz zbliżysz się do mnie, to pożałujesz! - drżący głos Moniki zaalarmował Klarę.
- Tylko dlatego, że dowiedziałaś się prawdy nie znaczy, że przestraszę się małej dziewczynki, która...- świst i lewy policzek dołączył do losu prawego. Jeszcze blondynka coś szepnęła do Jack'a i odwróciła się na pięcie.
Aaron głęboko westchnął i potargał swoją czuprynę. Był to znak zagubienia.
- Znowu Jack. Przecież wydawało się, że między nimi wszystko w porządku. No, może poza paroma sprzeczkami ale wiesz jak to z nimi...
- Właśnie wiem! Nie rozumiem co się stało było fajnie, a po tym spotkaniu w pub'ie coś się zmieniło...i właśnie nie wiem co! - Klara była sfrustrowana.
- Na dodatek Monika nie chciała nic mówić. Po tym wszystkim zamknęła się w pokoju i nie wpuszcza nikogo. Paulina próbuje szturmować ale zamknięte od wewnątrz...
Aaron przytulił dziewczynę.
- Zobaczysz, wszystko będzie dobrze. A jutro...- oczy Ramsey'a zabłysły gniewnie - porozmawiam sobie z Jack'iem. Na osobności. A teraz już dobranoc- Aaron pocałował swoją narzeczoną.
Wpatrywał się w pulsujące życiem miasto. Pomimo, że było grubo po trzeciej w nocy, Londyn bawił się. On nie miał na to ochoty. Pierwszy raz w życiu nie miał na to ochoty. Któż by pomyślał...Westchnął i oderwał się od balustrady. Przed oczami cały czas miał wypełnione smutkiem oczy dziewczyny. Nie mógł pozbyć się tego obrazu. Był jak lep, który uczepił się jego umysłu. Jednak dziwny uścisk w klatce piersiowej zwiększał się kiedy przypominał sobie finał pamiętnej sceny.
Trzymał się za pulsujący bólem policzek. Rozmach to ta dziewczyna miała! Pomimo bólu nie odrywał wzroku od lśniących oczu Moniki.
- Jeśli jeszcze raz zbliżysz się do mnie, to pożałujesz!
- Tylko dlatego, że dowiedziałaś się prawdy nie znaczy, że przestraszę się małej dziewczynki, która...- świst i drugi policzek dołączył do losu brata - bliźniaka.
- Nienawidzę cię. - zabolało. I to bardzo.
Patrzył jedynie na oddalające się plecy blondynki. Wiedział, że przesadził. Doskonale to wiedział. Ale uparcie drążył to co zaczął. Nie wiedział jak zwrócić jej uwagę. Tylko taki sposób wydawał mu się odpowiedni. Właśnie...wydawał. Wilshere jedynie westchnął głęboko.
- Spier*oliłeś na całego.
Nie chciał, żeby go znienawidziła. Chciał...by tylko go zauważyła. Nie jak upierdliwego gnojka, którego musi znosić bo tak nakazuje etykieta. Po prostu, żeby zauważyła jak kogoś...kto się dla niej liczył. Nic więcej.
Następnego dnia Wojtek wstał wypoczęty i, można by rzec, szczęśliwy. Nie przeszkadzało mu nawet to, że będzie musiał znosić złośliwe, wredne, szydercze uśmieszki Laurenta. W Szczęsnym wreszcie obudziła się wola walki, aby zdobyć Paulinę.
- POBUDKA!- wrzasnęła wesoło Monika, budząc wszystkich obecnych w domu. Co prawda pomogła jej w tym Diana, która szczekając wpadła do pokoju narzeczeństwa i rzuciła się na łóżko liżąc swoich właścicieli.
- Co jest kur...- spytał nie do końca obudzony Aaron.
- Wstawać! Śniadanie na stole!- znów dało się słyszeć krzyk Moniki.
Klara i Aaron popatrzyli po sobie zdezorientowani. Z podobną miną dołączyła do nich Paulina, która przez ostatnie dwa tygodnie próbowała pogadać z przyjaciółką. Gdy weszli do jadalni ujrzeli suto zastawiony stół.
Spojrzeli z niedowierzaniem na Monikę, która się do nich szczerzyła z drugiej strony stołu.
- Smacznego!- stwierdziła i zaczęła pałaszować naleśniki z nutellą. Pozostali poszli za jej przykładem i już po chwili Klara spadła z krzesła, trzęsąc się ze śmiechu.
- Kochanie dobrze się czujesz?- spytał Aaron.
- Taa...aaaa...ak - zdołała wykrztusić Klara pomiędzy kolejnymi napadami śmiechu.
-To dlaczego znajdujesz się ziemi?
- Podejdźcie do lustra i sami zobaczcie. - dalej się śmiała.
Po chwili Klara usłyszała głośny wybuch śmiechu wśród pozostałych. Nic dziwnego. Wszyscy ubabrani byli w bitej śmietanie i nutelli. Aaron miał nawet na swojej twarzy kawałek truskawki, a Klara stwierdzając, że to nie może się zmarnować pocałowała swojego narzeczonego w policzek zgarniając przy okazji owocka.
- Koniec tego dobrego. - stwierdziła w końcu Monika.
- Czyli?- spytali chórem.
- Jedziemy to spalić!- zarządziła dziewczyna.
- Mam rozumieć, że mam was zabrać na trening?
- Taaaak! - krzyknęła Monika i pobiegła na górę się przebrać. Reszta popatrzyła się na znikającą dziewczynę z niedowierzaniem.
- Ktoś wie o co jej chodzi? Znaczy skąd taka zmiana nastroju?- spytał Aaron.
- Hmm... jakbyście to wy - Paulina popatrzyła z pogardą na narzeczonego Klary - powiedzieli, kobiet nie ogarniesz.
- Oj wypraszam sobie! Ja was uwielbiam!- zaczął bronić się Aaron.
- Ekhem!
- Ciebie uwielbiam najmocniej na świecie! Wręcz ubóstwiam! - powiedział Ramsey i wpił się w usta narzeczonej.
- Bleeee...- skomentowała Paula i uciekła na górę przed lecącą w jej stronę truskawką.
Po półgodzinie byli już gotowi do wyjścia. W czasie jazdy z głośników zaczął lecieć przebój OneRepublic -"Counting Stars". Wszyscy zaczęli w jednym momencie go śpiewać, a po nim poleciały kolejne hity. W znakomitych humorach wysiedli z auta i skierowali się w kierunku szatni. Klara z dziewczynami poszły do trenera by spytać się czy mogą skorzystać z klubowej siłowni. Arsene ochoczo wyraził na to zgodę, więc udały się do szatni by się przebrać. Tymczasem w męskiej szatni panowała iście radosna atmosfera.
- Jack!- krzyknął Aaron na cały głos.
- Co?
- Chodź musimy pogadać.
Jack niewiele myśląc, ruszył za chłopakiem.
- Co ty znów powiedziałeś Monice?- spytał Aaron.
- Ale o co ci chodzi?
- O to, że od dwóch tygodni z pokoju nie wychodziła i z nikim nie gadała.
- Kurw...
- Nie kurwuj mi tu, tylko powiedz co znów odpieprzyłeś.
- Bo widziałem jak patrzy na takiego kolesia i robi do niego maślane oczka i...
- I???
- I zachowałem się jak ostatni dupek, bo powiedziałem, że ma ochotę na innego, będąc w związku z Theo...
- Czyli powiedziałeś, że jest puszczalska?
- Tak jakby...- niczym Jack skończył mówić na jego nosie wylądowała pięść Aarona.
- Co ty wyrabiasz?!- wrzasnął Jack.
- To co już dawno idioto ktoś powinien zrobić! Jesteś takim dupkiem, jakiego świat dawno nie widział! ONA NIE JEST Z THEO!
- Ale.. jak to?- spytał zdezorientowany Jack.
- Po prostu! Oni są przyjaciółmi, PRZY-JA- CIÓŁ-MI!- Aaron wolał mu to przesylabizować.
- Jestem idiotą!- stwierdził Jack.
- Przez grzeczność nie zaprzeczę! Czemu ty to robisz?!
Wilshere długo nie odpowiadał na to pytanie. Nie był zbyt wylewną osobą, jeśli w grę wchodziły uczucia.
- Bo ja nie wiem jak się w jej obecności zachowywać! Jak zwrócić na siebie jej uwagę. Nic nie poradzę na to, że jedyne co mi do głowy przychodzi to złośliwości! - Ramsey o mało nie roześmiał się. Pierwszy raz widział Jack'a takiego...bezradnego.
- Ty się w niej zakochałeś. - stwierdził Aaron.
- Wcale nie!
- Kogo ty chcesz oszukać? Chyba samego siebie...
- Ona... ona jest inna... Nie zwraca na mnie w ogóle uwagi...
- Ty chyba masz oczy tam gdzie nie trzeba! Ale dobra kończymy tę rozmowę, bo idzie reszta. Pomogę ci, ale masz już nie odstawić takich cyrków.
- Dzięki.
Po skończonym treningu Paula czekała na Laurenta i Wojtka, bo mieli jechać do kina.
- No hej kochanie. Stęskniłem się.- stwierdził ten pierwszy i wpił się w usta dziewczyny, tak że ona nie mogła złapać tchu. Wojtka na ten widok aż zamroziło ale powiedział sobie, że musi być silny.
- To co jedziemy?- spytał, gdy "para" raczyła odkleić się od siebie.
- Sorry Wojtek, ale my mamy inne plany...- stwierdził Laurent. Paula popatrzyła na niego jak na idiotę.
- Aha.- stwierdził rozgoryczony bramkarz.- Paula mogę cię na słówko poprosić?
- Pewnie...
- Wojtek, na prawdę przepraszam. Ja nie....- chłopak przerwał jej nerwową przemowę.
- Wiem wiem - wyszczerzył się jak głupi. Podejrzewał, że jej, pożal się Boże, chłopak będzie próbować tanich zagrywek, więc zaskoczenia nie było. - Odbijemy to sobie kiedy indziej.
Kiedy Paulina myślała, że to koniec rozmowy, ten przytulił dziewczynę i szepnął jej do ucha.
- Będę o ciebie walczył. Zapamiętaj to. - po czym odszedł w kierunku samochodu, a Paula stanęła jak zaczarowana. Jednak szybko otrząsnęła się i wraz z Laurentem pojechali na dobry obiad.
Hej:) Wracamy z nowym rozdziałem:) Mamy nadzieję, że się Wam spodoba;) Dużo osób tutaj zagląda, szkoda, że nie pozostawiacie po sobie żadnego śladu;( Komentując motywujecie nas:) No nic:) Dziś mecz o Puchar Anglii:) Mamy nadzieję, że Arsenal sięgnie po ten tytuł:) Pozdrawiamy:)