wtorek, 28 stycznia 2014

It's woven in my soul I need to let you go

Within Temptation- Whole World is Watching

- Co ty tu....jak ja tu...- Paulina złapała się za głowę. Nagły strumień myśli przyprawił ją o ból głowy. Koscielny widząc to wstał i wyszedł. Dziewczyna złapała się za głowę. Gdzie ja do cholery jestem? I co do jasnej anielki tu on robi? Co ja tutaj z nim robię. O mój Boże, a jeśli...NIENIENIENIENIENIENIE...
- Masz zażyj, powinno pomóc - chłopak z zachęcającym uśmiechem podał jej aspirynę. Brunetka podejrzliwie wpatrywała się w białą tabletkę. Pomimo uciążliwego łupania w czaszce, nie była głupia - O NIE! Nie na darmo oglądała z mamą wszystkie odcinki W11, Detektywów i inne sędzie, żeby nie wiedzieć, że aspiryna równie dobrze może być czymś z goła innym. Z uwagą obracała, wąchała i obserwowała tajemniczą tabletkę. Pokusiła się nawet o jej spróbowanie. Bleeeeee....to na pwno aspiryna. FUJFUJFUJFUJFUJFUJ...

Laurant z uśmiechem przypatrywał się Paulinie. Jak niepewnie ogląda tabletkę. Jak ją wącha. I wreszcie połyka. Dziewczyna skrzywiła się ale nic nie mówiła. Rozglądnęła się i utkwiła speszone spojrzenie w Koscielnym.
- Czy ja...- zaczęła cichym głosem -... zrobiłam coś ...głupiego? Czy my....no wiesz... - zagryzła wargi. Spojrzał na nią z niewiedzą. Po chwili pacnął się ręką w czoło.
- AAAAAA....chodzi ci o ten dziki, gwałtowny i namiętny seks pod prysznicem, o krzyki i prośby o więcej i o przybycie policji, bo została zakłócona cisza nocna?
Paulina ukryła twarz w dłoniach. Widząc to, Koscielny zaczął się głośno śmiać.
- Żartuję przecież. Poza tym trudno było uzyskać z tobą jakikolwiek kontakt. Szczególnie, gdy zaczęłaś wzywać Voldemorta, który miał ci pomóc objąć władzę nad światem. - Paula o mało nie zemdlała z ulgi. Odwróciła się w stronę bruneta i mocno uderzyła w tył głowy.
- Poza tym, powinnaś zauważyć, że jesteś cała - podkreślił - ubrana.
- Jesteś kretynem! Mało nie umarłam, a tobie na żarciki z rana się zebrało!
- Przepraszam. - Laurant złożył usta w podkówkę i spojrzał na nią oczami a'la kot ze Shreka. Był to tak przeuroczy widok, że nie mogła nie wybaczyć. Westchnęła i wywróciła oczami.
- Dobra, dobra - machnęła ręką - tylko nie patrz się tak na mnie. Ten szeroko się uśmiechnął i objął ją jednym ramieniem.
- Ależ moja droga, teraz wiem jak można z tobą pertraktować. Przecież nie oprzesz się temu - wskazał kciukiem na siebie - cudownemu, wspaniałemu, niesamowitemu...
-...i skromnemu...
-...inteligentnemu, sprytnemu Laurant'owi. - dokończył z olśniewającym uśmiechem.
Pokręciła głową.
- To może...- spojrzał na nią - ...reflektujesz na śniadanie, a raczej obiad z widokiem na Tamizę?


Klara i Monika nie przespały w nocy w obawie o swoją przyjaciółkę. Od wczoraj nie dała im znaku życia, a w dodatku Wojtek też nie odbierał od nich telefonu. Theo i Aaron próbowali je uspokoić, ale sami robili dobrą minę do złej gry. Walcott został u przyjaciół na noc, żeby wspierać Monikę, jednak w południe musiał jechać do swojego mieszkania, żeby wziąć torbę i udać się na trening, choć najchętniej pozostałby z dziewczyną.

- Dziewczyny, spokojnie- stwierdził Aaron- Wojtek na pewno będzie na treningu i wyciągniemy z niego wszystko.
- Zadzwoń jak tylko się czegoś dowiecie- poprosiła go narzeczona, a on ją mocno przytulił.
- Dobrze, a teraz lecę, bo się spóźnię- powiedział Aaron i pocałował narzeczoną.

Na parkingu przed Emirates spotkał Theo, który właśnie parkował swoje auto.

- Są jakieś wieści?- spytał.
Aaron przecząco pokręcił głową.
- Powiedziałem dziewczynom, żeby się nie martwiły, a teraz chodź musimy pogadać z Wojtkiem.
- Przecież on zawsze się spóźnia, więc nie ma co się śpieszyć.
- Tym razem nie. Patrz- chłopak ręką wskazał na Porsche polskiego bramkarza.
- Ooo- dało się słyszeć z ust Theo.

Chłopcy nie zastali jednak Wojtka w szatni. Oprócz niego brakowało również Laurenta.

- Hej!- krzyknął Aaron, tak, że wszyscy piłkarze zwrócili się w jego kierunku- widział ktoś Szczęsnego?
- Przyszedł, przebrał się i bez słowa wyszedł z szatni, mrucząc sobie coś tam pod nosem- szybko zdał relację Poldi.
Theo i Aaron popatrzyli na siebie zdziwieni i także opuścili szatnię by poszukać przyjaciela. Dzisiejsze zajęcia miały się odbyć na siłowni, gdyż trener stwierdził, że powinni przybrać trochę na sile, w końcu czekały ich ważne spotkania. Od kilku lat nie mieli takiej szansy na zdobycie mistrzostwa jak w tym sezonie. Podchodząc pod drzwi siłowni, już z daleka słyszeli krzyki, choć można by to nazwać "głośną wymianą zdań". Wśród dwóch głosów męskich słychać było także kobiecy, co sprawiło, że chłopcy postanowili przyspieszyć i już po chwili stanęli jak zamurowani. Na przeciwko siebie zobaczyli Laurenta i Wojtka, którzy zabijali się wzrokiem i Paulę, która próbowała ich rozdzielić.

- Ej!- w końcu krzyknął Aaron- co tu się do cholery dzieje?'
- Ci idioci zaraz się pozabijają- warknęła Paula.
- Ale o co znów poszło?- spytał Theo.
- Lepiej spytajcie się Pauli, gdzie spędziła wczorajszą noc, a raczej z kim- powiedział wściekłym głosem Wojtek.
Aaron i Theo popatrzyli na dziewczynę pytającym wzrokiem.
- A co wy macie do tego? Jestem już dużą dziewczynką i chyba mogę SAMA decydować o tym z kim będę, gdzie będę i w ogóle JAK BĘDĘ!. A ty- zwróciła się do Wojtka- odpieprz się w końcu ode mnie! Nie wtrącaj się do mojego życia, tylko zajmij się tą pożal się Boże narzeczoną!

Wszyscy patrzyli na Paulę wzrokiem wyrażającym szczere zdumienie. Ta nie robiąc sobie nic z nich wyszła i trzasnęła drzwiami, by po chwili w łazience rozpłakać się.

Laurant i Wojtek po raz kolejny mierzyli się wzrokiem.
- I widzisz idioto co narobiłeś?! - Koscielny wskazał palcem na drugiego
- Ja? JA?! To wszystko przez ciebie!
Gdyby nie szybka interwencja Aarona, niechybnie doszłoby do rękoczynów.
- Gdybyście obaj nie byli idiotami, nie doszłoby do tego - wskazał na drzwi do łazienki. - A teraz jakbyście oczywiście nie pamiętali mamy TRENING! Zaraz zejdzie się tu cała drużyna, a wy macie się uspokoić!

Chłopcy na szczęście posłuchali rady Aarona i postanowili, że na razie dadzą sobie spokój, ale przez cały trening strzelali w siebie wzrokiem pełnym nienawiści. W międzyczasie Theo pobiegł do szatni i napisał Monice SMS, żeby z Klarą przyjechały na stadion, bo Paulina tutaj jest.

Monika i Klara, można by powiedzieć, w mgnieniu oka znalazły się przed siłownią. Blondynka wzrokiem odnalazła Theo i, nie zważając na fakt, że trwa trening, wbiegła do pomieszczenia. Dziewczynie mało nie stanęły w oczach łzy, gdy poczuła tę... woń. Podeszła do bruneta i szturchnęła go w ramię. Mocno.
- Ałć! - już miał zamiar, komuś "zdrowo" przyłożyć, gdy zobaczył wyczekujący wzrok blondynki.
- Nooo, gdzie ona jest?! - brunet pokrótce wytłumaczył co się stało, możliwość, że Paulina może być w rozsypce, przy okazji wyjaśniając dlaczego. Monika biegiem ruszyła w kierunku szatni. Klara westchnęła i usiadła na korytarzu. Bo przecież ona nic nie pomoże.

Blondynka uważnie rozejrzała się po dość sporym pomieszczeniu. Nikogo nie zauważyła ale jej superczuły słuch usłyszał szelest. Cichutko weszła do łazienki. Westchnęła i podeszła do kulącej się przyjaciółki. Bez słów mocno ją przytuliła. Nic nie musiały mówić, w końcu rozumiały się bez słów.

- Każdy z nich zachowuje się jakby wiedział co jest dla mnie najlepsze - wychrypiała brunetka po chwili. Monika spojrzała na dziewczynę pytającym wzrokiem. Nie wiedziała do czego tamta dąży. Brunetka wstała gwałtownie i zaczęła chodzić w kółko. Monika już zawrotów dostała od patrzenia na przyjaciółkę.
- Oni najlepiej wiedzą co powinnam robić, jak to robić, z kim się spotykać - zaczęła niebezpiecznie wymachiwać rękami - a ja to co?! Oczywiście kobieta nie ma nic do powiedzenia. NIC! Dlatego właśnie - stanęła nad Moniką z założonymi rękami - od dziś, zostaję feministką. Kobietą niezależną od cholernych samców. A jak będę chciała dziecko... to użyczę sobie jakiegoś geja..albo pójdę do banku spermy. - blondynka nie wiedziała czy się śmiać czy płakać. Ona oszalała - OSZALAŁA!
 -
Paulaa..dobrze się czujesz? - Monika ostrożnie zapytała tamtej. Paulina miała zbyt poważną minę, żeby nie brać jej pod uwagę
- Jak najlepiej droga przyjaciółko! - jej twarz rozjaśnił szeroki uśmiech - A teraz - podała jej rękę - możemy iść i obejrzeć trening spoconych samców.
No kompletnie oszalała!

Monika szła za Paulą z dziwnym wyrazem twarzy. Wkrótce do tego pochodu dołączyła Klara, która teraz już całkowicie nie wiedziała o co chodzi, ale Monika ją wprowadziła w temat.

- SERIO?!-wykrzyknęła.
Monika zgromiła ją wzrokiem i przytaknęła głową. Nie miały czasu na inne dyskusje, bo Paula właśnie z wysoko podniesioną głową weszła do salki i szybko odnalazła wzrokiem Laurenta. Nie przejmując się tym, że ma "widownię" podeszła do niego i wpiła się w jego usta. Wszystkim obecnym szczęki mocno opadły w dół. Całe przedstawienie przerwał Wojtek, którego sztanga uderzyła z łoskotem o podłogę. Paula tylko z pogardą popatrzyła na niego i wyszła z sali.


Hej Hej:) Witam wszystkich, którzy czekają na nowe notki na naszym blogu:) Dziękujemy za wszystkie komentarze:) Ech, ten rozdział pisany był w wieeeelkich męczarniach więc z góry przepraszamy:) Mamy nadzieję, że następny pójdzie nam lepiej;) Pozdrawiamy i zachęcamy do wyrażania opinii;*