piątek, 27 grudnia 2013

Trying to deceive love.

Monika nie wiedziała czy się śmiać czy płakać. Ciągle w pamięci miała obraz pamiętnego nagłówka, który ukazał się "The Times", dzień po imprezie.

POLKA POKAZAŁA WILSHEROWI, KTO TU RZĄDZI

Nie milkną echa, końcówki wczorajszego derbowego meczu, pomiędzy drużynami Arsenalu i Tottenhamu, gdy sędzia prowadzący to spotkanie, zmuszony został do przerwania meczu z powodu awantury, która wybuchła na trybunie VIP.
Jak donosi nasz reporter głównymi prowodyrem kłótni był odesłany przez Arsene Wengera na trybuny Jack Wilshere. Miał on dużo do powiedzenia, pewnej Polce, która towarzyszyła Klarze Wnęk, narzeczonej Aarona Ramsey'a. Spotkanie dwóch tak wybuchowych charakterów doprowadziło do rękoczynów, z których zwycięsko wyszła Polka. Jack mamy pytanie: warto było?


Monika postanowiła schować sobie ten wycinek gazety na pamiątkę. 

- Oj Monia, Monia nawet w Londynie jesteś sławna- zaśmiała się Klara.
- No wiesz ma się to coś- dziewczyna poruszyła charakterystycznie brwiami- ale tak serio, to cieszę się, że utarłam mu nosa.
- On nie jest taki zły, więc może kiedyś się dogadacie. 
- No chyba nie- zaśmiała się Monika- jednak mamy poważniejszy problem tak mi się wydaje..
 Gdy Monika kończyła zdanie do domu wparował Aaron, który już od progu dostał słowotoku.
- No ja wam mówię, że zaraz mnie coś trafi! Nie wiem co się z tymi ludźmi dzieje! Paula w ogóle z domu nie wychodzi, Wojtek  z kolei nie ma humoru! No dom wariatów po prostu! 
- Właśnie mi o to chodziło- stwierdziła Monika.
- Myślisz, że coś się pomiędzy nimi wydarzyło?- spytała Klara.
- Ja nie myślę, jestem tego pewna. Przecież Wojtek gościł codziennie u was, a od imprezy ani raz go nie było.
- W sumie racja. Ale przecież żadne z nas nam nie powie o co im poszło. Więc może zorganizujemy jakąś hmm.. - Aaron się zamyślił- O! tajną misję pogodzenia ich! No wiecie, zwabimy tu Wojtka i zamkniemy ich razem w pokoju i zapowiemy, że dopóki się nie pogodzą to będą tam siedzieli- stwierdził Aaron wielce z siebie zadowolony.
-Myślicie, że to coś da?- Monika była nie do końca przekonana.
- Zawsze warto spróbować, a potem zobaczymy.
Dziewczyny przystały na ten pomysł i postanowili spróbować.
- A i jeszcze zobaczycie, kiedyś będą mi za to wdzięczni- z pełną powagą stwierdził Aaron.

Klara i Monika tylko pełnym powątpiewania wzrokiem popatrzyły na niego.
- Operacja " Zamknąć ptaszki w klatce" rozpoczęta! Werble proszę!
- Yyy.. Aaron czy tobie całkiem już odjebało?- spytał Theo, który właśnie zmaterializował się koło Moniki  i mocno ją do siebie przytulił.
- Po prostu mój kochany przyszły kuzyn wymyślił super, mega, szalony plan, który ma na celu pogodzenie Pauli i Wojtka, a może przy okazji pozbycie się "tipsiary-blachary".
- Wooow! Jestem za! Mogę pomóc? - Theo napalił się na akcję pod kryptonimem " Pogodzić niepogodzonych " jak szczerbaty na sucharów garść. Nazwa z przyczyn językowych została zmieniona przez Monikę, no i czemu cały czas nawiązywać do biologii!? Wypominajcie, że mam tę tróję pfff.... 

-Dobra, potrzebujemy pełnego planu - jak? gdzie? którędy? za ile? i co najważniejsze kto? - Aaron, jako samozwańczy dowódca grupy szturmowej o wdzięcznej nazwie "Drużyna gumisiów", oświadczył podczas "narady" . Klara podjęła rasowego "facepalma" i postanowiła nie przyznawać się do swojego narzeczonego, wyglądającego na lat 22, a myślącego w okolicach lat 8...
-Jak? - szybko, Gdzie? - dom niejakiego Aarona Ramsey'a, Którędy? - najlepiej prosto, Za ile? - za darmo (-Aaron skarbie, musisz zatankować. ), Kto? - no Wojciech i Paulina. Czy to jest wystarczająca odpowiedź na twe pytania dowódco? - Monika ze stoickim spokojem poinformowała bruneta. Wszyscy patrzyli się na nią jak na kota z planety małp, lądującego F-16 na Warszawskim Okęciu po budyń...Blondynka na ten widok wywróciła oczami i wsiadła do samochodu Aarona. Trzeba uwzględnić miejsce planów, sabotażów i planowanych sabotażów: otóż parking  Emirates nadaje się do tego całkiem dobrze. Theo jedynie szeroko się uśmiechnął, machnął ręką w kierunku pary i odszedł. Ramsey popatrzył z chwilowym zamyśleniem na oddalającego się chłopaka i spytał z poważną miną:
-Klara skarbie, zebry są białe w czarne paski czy czarne w białe paski? - dziewczyna pokręciła z niedowierzaniem głową, odebrała kluczyki ukochanemu i wsiadła do samochodu. Przez całą drogę powrotną między nim a Moniką toczyła się zacięta dyskusja na temat "Znaczenia kolorytu w szeroko pojętej faunie" , "Pierwszeństwa kolorów", a także "Czy zebry mogą skryć się na szachownicy?".

Podczas tworzenia różnych planów, w których główną rolę mają odegrać Paulina oraz Wojciech, rzeczona dwójka miała istny chaos w swoich umysłach.

Od pamiętnej imprezy upłynęło kilka dni, podczas których Paula praktycznie nie wychodziła z domu. Kiedy do młodego narzeczeństwa przychodzili goście, ta zamykała się w swoim pokoju, i na nic zdawały się prośby i groźby, które kierowali w jej stronę przyjaciele. Po tym "pseudo" pocałunku nie mogła dojść do siebie. Co najdziwniejsze z jednej strony podobało jej się bardzo a z drugiej - poczuła się upokorzona. Cierpiała. Bo zabawił się nią. Bo zrobił nadzieję. Bo ma narzeczoną, a całuje inne. Bo chyba coś do niego czuje - a nie powinna.

Po mentalnym męczeństwie nadszedł czas na dezorientację. Wojtek tego nie planował. Widziała to w jego oczach. Czyli może tego chciał...NIEEEE! Nie mogę dopuścić do siebie takich myśli. On jest KIMŚ a ty ledwo maturę napisałaś...

Paulina nie wiedziała jak zachować się w stosunku do Szczęsnego. Przecież on ma narzeczoną. NA - RZE - CZO - NĄ ! Tak nie może być! Przecież to prawie jakby ją zdradził. Nie! On ją zdradził!!! Przecież pocałunek to już zdrada, czyż nie? A może jednak nie...NIEEE!!! Paula masz swoje zasady i nie bierzesz się za zajętych! Nawet jeśli są zajęci przez puste, mające dwa chomiki grające w ping ponga zamiast mózgu dziewczyny...Ale zasady są zasadami! A ona ich nie będzie zmieniać nawet dla niego! OOOOO co to, to nie! Dziewczyna zaczęła krążyć po pokoju. Od paru dni prawie z niego nie wychodziła i  jest tego świadoma. Ale to przez tego....ekhekehkehkehekheehkeehke!!!! Wrzasnęła z dziką furią. Rzuciła się na łóżko i zakryła oczy. Czuła się bezradna w tej sytuacji. W jakiej ON ją postawił. Owszem lubiła go bardziej niż ustawa o przyjaźni zobowiązuje ALE nie może się na niego rzucać jak na kawałek mięsa! Chociaż kawałek to z niego jest ale takiego ptysia albo lepiej - serniczka o taaaak...PAULINO OGARNIJ SIĘ <mentalny policzek> Nie zachowuj się jak ta, pożal się Boże Madzialenka i jej psiapsiółeczka Malwinka...Matylda...nevermind....AGHRGHGHG już nawet gadam jak one brrrrr. Dziewczyna prowadziła podobny dialog sama ze sobą ponad połowę dnia.

Wojtek z kolei, próbując pozbyć się niechcianych myśli oddał się treningom. Nie zaszczycał swoim, jakże łaskawym wzrokiem, nikogo.  Na treningu jedynie słuchał uwag trenera. Nie odpowiadał na zaczepki Jack'a, nie śmiał się z głupawych żartów Theo, nie zaszczycał uwagi szydzącego z niego Koscielnego. Z Magdą również nie miał czasu na dłuższe rozmowy. Zapisała się na aerobik z Mariolą, odwiedza kosmetyczkę razem z Mariolą, chodzi na zakupy razem z Mariolą, je lunch UWAGA UWAGA razem z Mariolą. Miał już dość wszędobylskiej Mariolki. Gdziekolwiek się nie ruszy w domu tam Mariola. Skarbie spójrz jaką śliczną zasłonkę dostałam od Mariolki!!!, -Misiaczku spójrz na ten puszysty dywanik - wybór Marioli i jak widzisz TRAFIONY!!! Wojtek skrzywił się na decybele wydobywające się z ust ukochanej. Z tego powodu starał się jak najrzadziej bywać w domu. Zaczął się obawiać, czy w łóżku tez im się objawi... Mariolka była zupełnie różna od Moniki. Pierwsza uwielbia plotkować, zakupy, plotkować, imprezy, plotkować. Ta druga z kolei była normalną, powiedziałby, dziewczyną z sąsiedztwa. Miła, troszkę wredna i bezczelna, ale sympatyczna. Obie również miały definitywnie odmienny stosunek do swoich przyjaciół. Mariola była no cóż...egoistką, patrzącą tylko na własne potrzeby, a Monika dla Pauliny była...Zamknął oczy i skrzywił się. Od kilku dni skrzętnie unikał tego tematu - nawet w swojej głowie. Trenował najwięcej, aby wykończony zasnąć po ciężkim dniu. I tak w kółko. Nie wiedział co mu strzeliło wtedy do głowy. Od kiedy do Londynu zawitały dwie Polki życie całego Arsenal'u odwróciło się o 180 stopni. A szczególnie jego. Kiedy zobaczył ją po raz pierwszy pomyślał, że to anioł. A w tym stwierdzeniu nie ma żadnej przesady ani kiczu. Tak było! Przyciąga go do siebie niczym magnez wiórki żelaza, jak kotka w rui kocury, jak Harry Potter kłopoty! Lubił ją, bardzo, ale to definitywnie nie była miłość. O nie! Nazwalby to: fatalnym zauroczeniem...? Być może. To jednak nie zmienia faktu, że kocha swoją Magdę. To jest pewne. A co do Pauliny... Przeprosi ją , nie chce tracić przyjaciółki z powodu swojej głupoty. Nie widział jej od kilku dni, mimo że na trening przychodziły Klara z Moniką. Miał nadzieję, że niczego nie zniszczył, swoim zachowaniem...

- Wojtek!- krzyknął chłopakowi nad uchem Aaron.
- Czego? - zirytowany spojrzał na przyjaciela.
- Wow, no w końcu się odezwałeś do mnie. - zaśmiał się.
- Widzisz, cuda się zdarzają- stwierdził Wojtek.
- Skoro twierdzisz, że cuda się zdarzają, to może wpadłbyś dziś na piwo i pograć w Fifę?
- Ok. Będę koło 18- odpowiedział Wojtek i odszedł zostawiając troszkę oniemiałego Aarona.
- No nic -  łatwo poszło- powiedział sam do siebie Aaron i z uśmiechem na ustach poszedł do Theo powiedzieć mu, że pierwsza część planu przebiegła pomyślnie.

W czasie krótkiej przerwy zarządzonej przez Arsene, Theo szybko pobiegł do szatni i napisał Monice wiadomość, że Wojtek zgodził się przyjść, i żeby zaczęły realizować swoją część planu. Dziewczyna po odczytaniu SMS postanowiła nawet siłą wyciągnąć Paulinę z jej pokoju. Nie pukając wpakowała się do pomieszczenia i stanęła jak wmurowana. Takiego bałaganu to ona nigdy nie widziała, a sama była niezłą bałaganiarą. Tymczasem Paula stała przed lustrem i przymierzała kolejne sukienki.
- Mogę wiedzieć co ty robisz?- spytała zaskoczona Monika.
- Idę na imprezę nie widać? - ta nie patrząc na przyjaciółkę udała się w stronę łazienki.
- Yyy.. tak sama? - blondynka była skołowana. Paulina nigdy nie szła na imprezy sama. Uważała, że będąc w towarzystwie mniejsze prawdopodobieństwo o tragedię.
- Nie jestem już małym dzieckiem, dajcie wy mi święty spokój!- z łazienki usłyszała wiązankę łaciny, niekoniecznie miłą dla ucha. Brunetka po chwili, nie spojrzawszy na Monikę, zeszła na dół.
- Nie czekajcie na mnie. - i tyle ja widziano.

Monika stała jak wmurowana przez dobre pięć minut, kiedy to wpadła do pokoju Klara.
- Ożeszzzzzzzz co to za bałagan? Gdzie jest Paula?
- Wyszła.
- Jak to wyszła? Gdzie?- Klara coraz mniej wiedziała.
- Po prostu. Powiedziała, że nie mamy na nią czekać. I wyszła. Tak o! - Monika pstryknęła palcami.
- CO?!- teraz Klara już sama nie wiedziała co myśleć.
- Nie wiem co się stało, ale Wojtek się będzie musiał wytłumaczyć, oj będzie- stwierdziła Monika- bardzo dobrze wiem, że to przez niego! Już ja mu pokarzę...- blondynka zaczęła do siebie mamrotać, a Klara wiedziała że to będzie ciężki wieczór. Monika już była w bojowym nastroju...

Kiedy dziewczyny zeszły na dół ich oczom ukazali się Theo, Aaron i Wojtek, którego widać było, że coś trapi.
- Cześć! - powiedzieli jednocześnie Theo i Aaron w kierunku dziewczyn, po czym popatrzyli się na siebie i zaczęli śmiać. Przestali widząc, Monika i Klara nie są w najlepszych humorach.
- Coś się stało?- spytał Wojtek.
- Ty się pytasz co się stało?! TY!? Powinieneś to chyba najlepiej wiedzieć! Może nie wiem CO się stało ALE wiem że to przez CIEBIE!!! - blondynka z każdym słowem mocniej szturchała Szczęsnego w klatkę piersiową. Ten skrzywił się, jednak w myślach przyznał dziewczynie rację. Zachował się jak dupek. Aaron złapał Monikę za ramiona i odciągnął od Szczęsnego. Jeszcze wieczór się dobrze nie zaczął, a krew ma się polać?
- Chodźcie nie będziemy tutaj rozmawiać- stwierdziła pani domu i gestem skierowała wszystkich do salonu.
- Więc?- teraz to Theo był ciekawy co się wydarzyło.
- Wojtek, ja wiem, że to nie nasza sprawa, ale..- Klara nie wiedziała jak to powiedzieć, bała się o Paulinę. Z opresji wybawił ją Aaron.
- Stary, czy wy pokłóciliście się z Paulą?
- Rzeczywiście -  to nie jest wasza sprawa. Gdzie ona jest?- spytał bramkarz.
- Na cóż...- zaczął Aaron, ale Monika przerwała mu wpół zdania.
- Wyszła. - chłopcy popatrzyli na nią ze zdziwionymi minami.
- Jak to wyszła? Gdzie?- spytał Theo.
Monika wzięła głęboki oddech w celu uspokojenia. Opowiedziała co wydarzyło się niedawno w pokoju brunetki. Gdy chłopcy usłyszeli całą historię ich miny wyrażały głębokie zdziwienie.
- Ale gdzie ona mogła pójść?- spytał Wojtek.
- Nie mam pojęcia, przecież ona zna tylko "Star"- stwierdził Theo.
- No to idziemy.- zarządził Aaron.
- Nie wiem czy to jest najlepszy pomysł- powiedziała spokojnie Monika. Dziewczyna dość długo znała przyjaciółkę i choć z jej takim zachowaniem spotkała się po raz pierwszy, to wiedziała, że ona potrzebuje chwili samotności. Narzeczona Aarona zgodziła się z Moniką, bo wiedziała, że ta zna ją najlepiej. Jeśli Monika tak zadecydowała, oznaczało to, że Theo poprze ja zawsze i wszędzie. A jeśli za pomysłem Moniki wstawiła się Klara - to Aaron również. Jednak Wojtek stwierdził zupełnie inaczej. Powiedział tylko, że idzie po Paulinę i tyle go widziano.

W klubie panował zaduch, siwy dym oplatał ciała tańczących. Dziewczyna postanowiła choć raz zapomnieć o troskach szarego życia i oddać się zabawie. Niemal natychmiast udała się w stronę baru. Seria kamikadze i była gotowa do podboju parkietu. A była tego wieczoru jego królową. Niewątpliwie. Mężczyźni patrzyli z pożądaniem, a kobiety z zazdrością. Jej to nie obchodziło. Zamierzała zapomnieć. Taki był jej cel. Nagle poczuła oplatające jej talię ramiona. W jej nozdrza uderzył tak dobrze znany zapach perfum. Nie odwracała się - doskonale wiedziała kto to. Na jej twarzy wykwitł szeroki uśmiech. Przetańczyła z nim piosenkę. I jeszcze kolejną, i następną. Przez resztę wieczoru bawiła się tylko w jego towarzystwie. Gdzieś w trakcie entej koleje Paulinie najzwyczajniej w świecie urwał się film.

Kalejdoskop barw. Karuzela wydarzeń. Paulina przesadziła - i ona o tym dobrze wiedziała. W jej głowie najprawdopodobniej był koncert heavy metalowy połączony z uderzaniem młota pneumatycznego o podstawę czaszki. Dziewczyna jęknęła głośno. W gardle miała spiekotę, równającą się z sytuacją w Dolinie Śmierci. W czerwcu. W południe. Niespodziewanie w jej dłoń została wetknięta chłodna butelka. Nie otwierając oczu przytknęła usta do zbawczego napoju. O taaaaaaaa woooodaaaa......mmmmmm... 
- Mam nadzieję, że dobrze się spało księżniczko? - usłyszała rozbawiony głos.
Znieruchomiała i z trudem uchyliła powieki. Znajdowała się w nieznanym pokoju. Zwróciła głowe w kierunku głosu. Natrafiła na brązowe tęczówki.


Hej wszystkim!:) Po dłuuuugiej nieobecności powracamy z nową notką:) Dziękujemy bardzo za komentarze, bo to na prawdę motywuje do pisania:) Hmm.. Obiecujemy poprawę w dodawaniu nowych notek, ale wiecie matura itd. Pozdrawiam;**

Cześć i czołem ;) na samym wstępie - wielkie przepraszam za nieobecność. Był mały zastój z weną ale już jest !:D mamy nadzieję, że się spodoba :> Do następnej notki : ) / LadyCat